Finał "Pulp Fiction" miał wyglądać inaczej. Dobrze, żę Quentin Tarantino ograniczył przemoc
Samuel L. Jackson zdradził, że oryginalne zakończenie „Pulp Fiction” Quentina Tarantino miało być bardziej krwawe. Ostatecznie reżyser zrezygnował z jednej sekwencji.
Samuel L. Jackson to jeden z ulubionych artystów Quentina Tarantino, o czym świadczy pokaźna liczba filmów, do których król postmodernizmu zatrudnił gwiazdora. Wszystko zaczęło się, rzecz jasna, od „Pulp Fiction” - rola Julesa jest zresztą bodaj najbardziej ikoniczna, nie tylko w ramach współpracy Jacksona z tym reżyserem, ale może i nawet w całej jego karierze. Nie bez powodu cała rzesza widzów z całego świata potrafi zacytować jego dialogi i od dwóch dekad wiesza sobie plakaty z nim i Vincentem Johna Travolty na ścianach. Ba, nie bez powodu artysta doczekał się wówczas nominacji do Oscara (niestety - pierwszej i jak na razie ostatniej).
W nowej rozmowie z „GQ” Jackson przeanalizował swoje najbardziej znane kreacje i podzielił się przy okazji kilkoma szczegółami dotyczącymi scenariusza „Pulp Fiction”. Ujawnił, że pierwotnie zawierało ono dodatkową, morderczą sekwencję.
Pulp Fiction: zakończenie filmu miało być inne. Tarantino zrezygnował z dodatkowej przemocy
Scena w barze, w której Pumpkin (Tim Roth) i Honey Bunny (Amanda Plummer) rabują lokal, początkowo zawierała dodatkową sekwencję.
W „Pulp Fiction”, w pierwszej wersji scenariusza, gdy w barze Tim pierwszy raz podchodzi i pyta o teczkę, otwiera ją - a gdy ją otwiera, strzelam do Honey Bunny zza baru, a następnie strzelam mu w d***ę i wykańczam go. Potem jest cięcie. Otwieram ozy - to było to, co bym zrobił, gdyby nie wizja, której doznałem w domu: „Nie zabijaj nikogo”. To wszystko nie wydarzyło się naprawdę.
Zmiana jest, rzecz jasna, dość niewielka i niezbyt istotna dla fabuły, choć wprowadzałaby dodatkową dozę przemocy, napięcia i zaskoczenia. Ostatecznie scenariusz - nagrodzony Oscarem - jest znakomity w finalnej formie. Może i lepiej, że twórca zrezygnował z tego typu sceny wizji, będącej jednak niepotrzebną, nudnawą kliszą. Tym bardziej, że sugerowałaby ona znacznie bardziej sprzeczne emocje Julesa względem zabijania, choć antybohater sam twierdził, że pragnie bardziej stonowanego życia.