Quentin Tarantino uwielbia przemoc w filmach, ale jednej rzeczy nigdy nie zrobi. Powiedział, gdzie jest granica
Filmy Quentina Tarantino najczęściej ogląda się po to, by zobaczyć epickie sceny walki, podczas których bohaterowie potrafią nieźle skopać sobie tyłki. Okazuje się jednak, że mimo zamiłowania i też umiejętności do kręcenia tego typu materiałów, nawet Tarantino ma swoje granice, o których opowiedział przy okazji wywiadu na Festiwalu Filmowym w Cannes.
Jedne z najlepszych, a zarazem najpopularniejszych scen walki w filmach Quentina Tarantino, to sceny z filmów "Kill Bill" i "Kill Bill 2", którym zresztą niektórzy krytycy zarzucali, że zawierają zbyt wiele przemocy. Tarantino jednak miał sposób, by temu zaradzić - aby film został oznaczony jako R, czyli materiał, który zawiera m.in. sceny o charakterze seksualnym oraz wulgarny język, ale jednak może być oglądany przez widzów poniżej 17 roku życia w towarzystwie osób dorosłych, najbardziej krwawe sceny w filmie nagrał w czerni i bieli, unikając tym samym oznaczenia NC-17, które oznaczałoby, że żaden widz poniżej 17 roku życia nie mógłby zobaczyć "Kill Billa" w kinach.
Wydawać by się zatem mogło, że Tarantino, w kwestii kręcenia najbardziej brutalnych scen w swoich filmach, nie ma granic. Reżyser zdementował jednak wszelkie przypuszczenia w wywiadzie, który przeprowadził podczas Festiwalu Filmowego w Cannes, zaznaczając, że nawet on ma swoje granice, których nigdy nie przekroczy. A chodzi tu o zabijanie zwierząt na planie.
Quentin Tarantino wyznaczył granice przemocy w swoich filmach. Reżyser podkreślił, że nie zabiłby zwierzęcia na potrzeby produkcji
Podczas wywiadu w Cannes, na którym Quentin Tarantino pytany był m.in. o zemstę w filmach, produkcję "Rolling Thunder" Johna Flynna czy o swój nadchodzący i prawdopodobnie ostatni film "The Movie Critic", o którym nie powiedział zbyt wiele, reżyser wypowiedział się także na temat granicy przemocy w filmie. Mimo że Tarantino uwielbia przedstawiać w swoich produkcjach krwawe sceny, to jednak wyznaczył sobie pewne moralne zasady, których nie ma zamiaru łamać. Chodzi tu o zabijanie zwierząt:
Kwestia zabijania zwierząt w filmach jest dla mnie bardzo ważna. To granica, której nie mogę przekroczyć. Dotyczy to także owadów - o ile nie płacę za obejrzenie jakiegoś dziwacznego filmu dokumentalnego, nie płacę za zobaczenie prawdziwej śmierci
- skomentował Tarantino.
Reżyser dodał, że może znieść nawet najbardziej brutalne sceny tylko dlatego, że z tyłu głowy wciąż myśli o tym, że to wszystko jest udawane.
Jakieś zwierzę, jakiś pies, jakaś lama, jakaś mucha, jakiś szczur mają w dupie twój film. Zabiłbym milion szczurów, ale niekoniecznie chcę zabić jednego w filmie lub zobaczyć jednego zabitego w filmie, ponieważ nie płacę za oglądanie prawdziwej śmierci
- podsumował.
Zdjęcie główne: D-VISIONS/Shutterstock