REKLAMA

„Raising Dion” pod płaszczykiem supermocy skrywa serial obyczajowy - recenzja

Jak dokładnie wygląda wychowanie superbohatera? Nowy serial Netfliksa pt. „Raising Dion” stara się odpowiedzieć na to pytanie.

OCENA :
6/10
raising dion netflix recenzja 1
REKLAMA

Netflix próbuje wypełnić pustkę po Marvelu. Największy serwis streamingowy świata zerwał umowę, na mocy której kręcił kolejne sezony seriali takich jak „Daredevil” czy „Jessica Jones” i szuka swoich własnych superbohaterów. Dzięki temu na platformie wylądowała taka perełka jak „The Umbrella Academy” oraz nieco mniej udany „The Protector”.

REKLAMA

Raising Dion” to kolejny serial Netfliksa na bazie komiksów spoza głównego nurtu.

W serialu, który zadebiutował na platformie Netflix w zeszły piątek, podobnie jak w materiale źródłowym, w centrum historii jest dziecko. Pewnego dnia Dion (Ja’Siah Young) - bo tak nazywa się ten jakże wyjątkowy młodzieniec - odkrywa swoje supermoce. Stawia to na głowie całe jego życie.

raising dion netflix recenzja 1 class="wp-image-331079"

Serial nie ucieka jednak od problemów z dorastaniem na rzecz problemów z opanowaniem nadludzkich zdolności. Jesteśmy świadkami zarówno tego, jak Dion siłą woli wyciąga ryby z jeziora, jak i tego smutnego momentu, gdy ze wszystkich sił stara się zostać zaakceptowany przez swoich rówieśników.

Głównym bohaterem „Raising Dion” nie jest jednak tytułowy dzieciak, a jego samotna matka.

Stoją przed nią najróżniejsze wyzwania - zarówno z tej, jak i nie z tej ziemi. Kobieta imieniem Nicole (Alisha Wainwright), która wychowuje Diona, jest bowiem młodą wdową, która ledwo wiąże koniec z końcem. Jej mąż, który wybrał karierę łowcy burz, zaginął ratując obcą osobę.

raising dion netflix recenzja 1 class="wp-image-331082"

„Raisin Dion” to przede wszystkim opowieść o zmaganiach Nicole z trudami rodzicielstwa, ale podniesionymi do kwadratu ze względu na bardzo nietypową sytuację, która ją spotkała. Na dramat rodzinny sam w sobie nałożony zostaje filtr w postaci niewyjaśnionych zjawisk paranormalnych.

A kto mógłby w ich wyjaśnianiu pomóc lepiej niż uwielbiający komiksy ojciec chrzestny Diona?

Obok samotnej młodej matki i dziecka z supermocami znalazł się najlepszy przyjaciel jego ojca, czyli Pat (Jason Ritter). Mężczyzna stara się pomóc w wychowaniu Diona, wcielając się w rolę starszego brata, aczkolwiek od samego początku widać, że czuje miętę do Nicole, ale nie bardzo wie, czy wypada mu tak się czuć.

raising dion netflix recenzja 1 class="wp-image-331085"

Dodajmy do tego, że już od samego początku serial naprawdę mało subtelnie sugeruje, że ojciec Diona, czyli Mark (Michael B. Jordan) za sprawą supermocy swojego dziecka w jakiś sposób powróci. Jest tu więc nie tylko potencjał na dramat rodzinny, ale również na trójkąt miłosny.

Patrząc na te elementy układanki widać, że „Raising Dion” pod płaszczykiem supermocy skrywa taki typowy serial obyczajowy.

Nie byłem jakoś specjalnie zachwycony serialem podczas seansu. Chociaż inne produkcje na podstawie komiksów bardzo lubię, tak „Raising Dion” wyjątkowo nie trafił to w moje gusta. Możliwe, że to przez grę aktorską i efekty specjalne, które nie stoją na najwyższym poziomie - albo dlatego, że sam nie mam dzieci.

raising dion netflix recenzja 1 class="wp-image-331088"
REKLAMA

Trudno bowiem pozbyć się wrażenia, że ten komiksowy rodowód jest tutaj jedynie pretekstem, by opowiedzieć o relacjach między ludźmi, które są mi obce. Myślę też, że ze względu na tematykę „Raising Dion” mógłby przypaść do gustu młodym rodzicom - i to niekoniecznie takim, którzy sami wychowali się na komiksach.

„Raising Dion” znajdziecie na Netfliksie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-02T17:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T14:06:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T12:36:39+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T18:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T15:27:49+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T13:05:35+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T11:57:44+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T08:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T20:14:11+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T18:18:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T17:17:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T16:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T15:36:25+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T15:07:50+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T13:57:52+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T13:42:54+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T11:57:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T11:11:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-30T09:23:11+02:00
Aktualizacja: 2025-06-29T14:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-29T13:46:55+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Daredevil zmienił historię White Tigera. Jak mogły potoczyć się jego losy i kim byli jego następcy?

White Tiger zadebiutował na ekranach w „Daredevil: Odrodzenie”. Co wiemy o tej postaci z komiksów Marvela i jak się różni jego historia od tej opowiedzianej w serialu Disney+? No i co dalej będzie się działo z superbohaterem noszącym magiczny amulet w MCU? Sprawdzamy!

Daredevil zmienił historię White Tigera. Jak mogły potoczyć się jego losy i kim byli jego następcy?
REKLAMA

Uwaga na spoilery z pierwszych trzech odcinków „Daredevil: Born Again”!

„Daredevil: Odrodzenie” to świetny serial i zarazem bezpośrednia kontynuacja kultowych trzech sezonów „Daredevila” stworzonych przez Netfliksa i dostępnych dziś w Disney+. Na ekrany powraca dzięki temu masa znanych twarzy, na czele z Wilsonem Fiskiem a.k.a. Kingpinem, Foggy’ym Nelsonem, Karen Page, Bullseye’em i Punisherem, ale nie zabrakło też kilku nowych. Jedną z nich jest niejaki Hector Ayala, czyli White Tiger.

REKLAMA

„Daredevil: Odrodzenie” - kim jest White Tiger?

W serialu White Tiger pojawił się z już na samym początku. W jednym z ekranów widzimy osobę w białym stroju, która własnym sumptem wymierza sprawiedliwość przestępcom - podobnie jak robił to wielokrotnie tytułowy Daredevil (Charlie Cox). Z czasem okazuje się, że pod maską kryje się niejaki Hector Ayala (Kamar de los Reyes), który zyskuje supermoce za sprawą magicznego amuletu.

Pech jednak chciał, że Ayala znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Schodząc do metra, z bukietem kwiatów w dłoni, zauważył dwie osoby napastujące młodego mężczyznę. Chociaż nie miał ze sobą ani amuletu, ani stroju, interweniował - jak na superbohatera przystało. Niestety w trakcie szamotaniny jeden z napastników, rzucając się na Hectora, wpadł pod jadące metro.

Napastnicy okazali się policjantami, a Hector trafił do aresztu. W wyniku fałszywych zeznań pozostałego przy życiu funkcjonariusza, został oskarżony o zabójstwo. Matt Murdock, który przypadkiem się na niego natknął, postanowił go reprezentować w sądzie i wywalczył Ayali wolność, kosztem jego sekretnej tożsamości, gdyż w toku sprawy zdradził, iż jest on White Tigerem.

Sprawdź inne nasze teksty poświęcone ekranizacjom komiksów Marvela:

Hector w rozmowie z Murdockiem wyjaśnił jednak, że nie przestanie być White Tigerem, a po opuszczeniu aresztu założył swój charakterystyczny strój, by dalej bronić mieszkańców okolicy. Został za to zamordowany przez zamaskowanego człowieka, który na piersi nosił symbol czaszki kojarzony z Punisherem, zostawiając w rozpaczy zarówno swoją żonę, jak i siostrę oraz siostrzenicę.

A jak wyglądała historia White Tigera w komiksach Marvela?

Motyw, iż Murdock reprezentuje Ayalę w sądzie, nie jest autorskim pomysłem scenarzystów „Daredevil: Odrodzenie”, tylko został zaczerpnięty z komiksów - podobnie jak ten, iż Kingpin zostaje burmistrzem Nowego Jorku. W materiale źródłowym Hector również był White Tigerem, a po raz pierwszy pojawił się w zeszycie „Deadly Hands of Kung Fu” #19 z grudnia 1975 r.

Twórcami postaci White Tigera byli scenarzysta Bill Mantlo i artysta George Perez. Na jego ojczyznę wybrali San Juan w Puerto Rico. Stroju nie zakładał, tylko przemieniał się z pomocą amuletów porzuconych przez Synów Tygrysa. Na przestrzeni lat współpracował zarówno z Daredevilem, jak i Spider-Manem. Stracił sekretną tożsamość w wyniku knowań Lightmastera, co niemalże przypłacił życiem.

Ayala próbował zerwać ze swoją przeszłością White Tigera, ale nie potrafił. Został wrobiony w morderstwo, a chociaż Matt Murdock stanął w jego obronie, przegrał sprawę w sądzie. Nie trafił jednak do więzienia - został zabity podczas próby ucieczki i to na chwilę przed tym, jak pojawiły się dowody świadczące o jego niewinności. Hector nie był jednak ostatnim White Tigerem w komiksach.

Tym samym mianem posługiwało się w późniejszych latach kilka postaci. Jedną z nich była tygrysica bengalska, która zmutowała w humanoidalną formę, do czego doprowadził High Evolutionary, a kolejną policjant Kevin „Kasper” Cole. White Tigerem były również Angela del Toro (siostrzenica Hectora) oraz Ava Ayala, jego najmłodsza siostra. A to prowadzi do pytania: co dalej z White Tigerem w MCU?

Nie zdziwię się, jeśli wspomniana przelotnie siostrzenica Hectora uzna, że musi kontynuować jego dzieło. Jeśli tylko znajdzie amulet, którego używał jej wuj, może posiąść supermoce potrzebne do walki z przestępcami. Nie zdziwię się również, jeśli zostanie w przyszłości członkinią formacji Young Avengers u boku Kamali Khan (Ms. Marvel), Kate Bishop (Hawkeye) i Billego Maximoffa.

REKLAMA

Trzy pierwsze odcinki serialu „Daredevil: Odrodzenie” można już oglądać w Disney+. Kolejne będą udostępniane co środę, a na pierwszy sezon tej ekranizacji komiksów Marvela składa się łącznie dziewięć epizodów. Otrzymaliśmy też potwierdzenie, że 2. sezon „Daredevil: Born Again” został już zamówiony.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-22T13:08:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T10:04:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T09:37:14+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T12:08:50+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:26:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:20:40+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:59:01+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:48:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T12:18:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T09:09:58+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T21:04:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T19:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Kim jest Muse z nowego Daredevila? Wyjaśniamy rolę złoczyńcy

Muse jest złoczyńcą, z jakim Matt Murdock się jeszcze na ekranie nie mierzył. Co wiemy o tej postaci, która pojawi się w serialu „Daredevil: Odrodzenie” z komiksów Marvela?

daredevil-odrodzenie-muse-marvel-disney-plus
REKLAMA

Chociaż to Bullseye już w pierwszym odcinku „Daredevil: Odrodzenie” sprawił, że Matt Murdock się załamał, a w serialu mamy skorumpowanych policjantów wielbiących Punishera, to jego największym wrogiem jest oczywiście Kingpin, który w „Daredevil: Born again” został burmistrzem Nowego Jorku. W serialu pojawi się jednak jeszcze jeden złoczyńca, z którym Diabeł z Hell’s Kitchen stanie w szranki.

Czytaj inne nasze teksty poświęcone ekranizacjom Marvela:

REKLAMA

Jak na razie scenarzyści Disney+ jedynie lekko zasugerował, że Muse pojawi się w serialu, ale fani od dawna wiedzą, czego powinni się spodziewać. To będzie jednocześnie pierwszy występ tego złoczyńcy na ekranie. Nie powinno to jednak dziwić, skoro na kartach komiksów pojawił się stosunkowo niedawno, czyli niecałe dziewięć lat temu, gdy Netflix pracował nad trzecim sezonem „Daredevila”.

Kim jest Muse w komiksach Marvela?

Muse to postać, którą stworzyli scenarzysta Charles Soule i artysta Ron Garney na potrzeby zeszytu „Daredevil” (Vol. 5) #11 z września 2016 r. Mężczyzna jest seryjnym mordercą, który sam w sobie widzi artystę. Porywa, torturuje i zabija ofiary. Z ich krwi tworzy uliczne grafitti, a ciał - przerażające instalacje. Pierwszy na jego trop wpadł młody Blindspot, pomocnik Matta Murdocka.

Do namalowania muralu w Washington Heights, który zwrócił na niego uwagę superbohaterów, Muse wykorzystał krew setek różnych ludzi. Jego kolejnym makabrycznym dziełem było ustawienie ciał sześciu Inhumans tak, by wydawało się, że zajmują się codziennymi czynnościami. Daredevil i Blindspot pochwycili go podczas prac nad kolejnym projektem i wtrącili do więzienia.

Muse podczas starcia z bohaterami nie poddał się jednak bez walki i wyłupił oczy Blindspota i zniknął z wejścia zbrodni. Nieco poźniej, po objęciu władzy przez Wilsona Fiska, uciekł z więzienia, a podczas tworzenia swoich kolejnych kreacji inspirował się Daredevilem i jego walką o sprawiedliwość. W sporze między burmistrzem a bohaterami stanął po stronie tej ostatnich.

W wyniku działań Muse’a zdewastowanych zostało wiele zabytków, a na pomnikach rysował podobizny wyjętych przez Wilsona Fiska spod prawa zamaskowanych obrońców. Podczas tworzenia pracy symbolizującej czaszkę kojarzoną z Punisherem, natknął się na policjantów, których następnie zabił i wkomponował ich ciała w swoją kompozycję. Ta zbrodnia była wodą na młyn politycznej kampanii Kingpina.

A jaki będzie Muse w serialu „Daredevil: Born Again”?

W komiksach kariera tego seryjnego mordercy skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Po przegraniu rewanżowego pojedynku z Blindspotem popełnił samobójstwo. Otwartym pozostaje jednak pytanie, jak potoczą się losy tego złoczyńcy w ekranizacji i czy będzie miał supermoce utrudniające śledzenie go. No i w serialu „Daredevil: Born Again” jak na razie Blindspot się w ogóle nie pojawił.

Cieszy też, że Disney+ czerpie z komiksów Marvela wybrane motywy, ale historia na ekranie może potoczyć się inaczej niż w materiale źródłowym. Miało to miejsce w przypadku White Tigera, którego ekranową inkarnację spotkał nieco inny los niż papierowy pierwowzór. I to świetna wiadomość, bo wiemy, że Muse się pojawi i czego mniej-więcej się po nim spodziewać, tak na tym nasza wiedza się kończy.

REKLAMA

Nie ma jednak wątpliwości, że dzięki pojawieniu się Muse’a nowy serial Marvela stanie się jeszcze bardziej brutalny niż do tej pory, czego fani oczekiwali. Nie pozostaje teraz zaś nic innego, jak czekać na kolejne odcinki (trzy są już dostępne w Disney+, a kolejne dodawane są do biblioteki tej platformy VOD co środę) oraz zapowiedziany już drugi sezon „Daredevil: Odrodzenie”.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-22T13:08:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T10:04:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T09:37:14+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T12:08:50+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:26:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:20:40+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:59:01+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:48:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T12:18:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T09:09:58+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T21:04:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T19:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Co to jest origin story w filmach i komiksach? Wyjaśniamy

Origin story to termin, który pojawia się w kontekście superbohaterów z komiksów Marvela i DC. Czym on jest i jak go definiować? Wyjaśniamy.

co-to-origin-story-superbohater-komiksy-marvel-dc
REKLAMA

Ludzkość snuje opowieści o obdarzonych niesamowitymi zdolnościami personach już od niemal stu lat, a z każdym rokiem przybywa nowych superbohaterów. Są oni duchowymi następcami bóstw ze starożytnych panteonów, a poświęcone im komiksy i ich ekranizacje czasem nazywa się współczesnymi mitami.

Ci najpopularniejsi superbohaterowie pokroju Spider-Mana i Supermana są z nami zaś już od dekad, a chociaż o ich przygodach pisało już kilka pokoleń scenarzystów Marvela i DC, to i tak wiemy, czego możemy się po nich spodziewać, jakimi dominującymi cechami charakteru się wyróżniają itd. Zupełnie tak, jak u greckich albo nordyckich bogów! Z czego to wynika?

REKLAMA

Superbohatera definiuje jego origin story.

Anglojęzyczny termin „origin story” to określenie historii, która wyjaśnia, w jaki sposób dana postać stała się superbohaterem. Często w ramach tej opowieści opisuje się, w jaki sposób ta osoba zdobyła swoje supermoce oraz jakimi wartościami się kieruje. To swoisty fundament tożsamości danej osoby, który z czasem może jednak ewoluować, aby odzwierciedlać zmieniające się konteksty społeczne.

Jeśli z kolei chodzi o to, kiedy poznajemy origin story postaci, to tutaj nie ma reguły. Czasem scenarzyści decydują się wyjaśnić, z kim dokładnie mamy do czynienia, już przy pierwszym pojawieniu się danej postaci na kartach komiksu - a innym razem zostawiają sobie furtkę i definiują genezę danej postaci znacznie później. Bywa też, że origin story jest modyfikowane poprzez tzw. retcony (od ang. retroactive continuity, wsteczna ciągłość)

Origin story często da się opisać jednym zdaniem.

W przypadku tych najbardziej kultowych postaci ich geneza to w dodatku wiedza powszechna. Praktycznie każdy w końcu wie, że Spider-Man to młody chłopak ugryziony przez radioaktywnego pająka, który nauczył się z czym wiąże się wielka siła po śmierci wujka Bena, a Superman to kosmita absorbujący moc Słońca, który jako noworodek wylądował na farmie w Kansas, by później zostać dziennikarzem.

Czytaj inne nasze teksty poświęcone ekranizacjom komiksów:

Z tego względu twórcy ekranizacji komiksów często są krytykowani, jeśli poświęcają czas na to, by opowiedzieć po raz n-ty podobną historię na ekranie w ramach ekranizacji komiksów - zwłaszcza jeśli nie wprowadzają w niej żadnej istotnej modyfikacji. Na szczęście wielu twórców od tego odeszło, w tym np. wytwórnia Sony kręcąca filmy o Spider-Manie będące częścią cyklu MCU.

Co jeszcze warto wiedzieć o origin story?

Często origin story powiązane jest z traumatycznymi wydarzeniami, jaką może być np. śmierć rodziców w alejce obok kina w wyniku rabunku (Batman), tragiczny wypadek polegający na oślepnięciu w wyniku zalania oczu chemikaliami (Daredevil) albo trudami dojrzewania (X-Meni odkrywający mutacje w wieku nastoletnim). To moment transformacji cementujący jednocześnie na stałe lub przynajmniej na długi czas charakterystykę superbohatera.

REKLAMA

Oczywiście swoje origin story mają również superzłoczyńcy, a nie tylko superbohaterowie i np. Zielony Goblin to biznesmen, który poddał zostały działaniu eksperymentalnego serum, a Dwie Twarze to okaleczony Harvey Dent z rozdwojeniem jaźni. Często też geneza superbohatera i jego nemezis są ze sobą ściśle powiązane, a wyrażenie „this is my villain origin story” stało się memem.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-22T13:08:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T10:04:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T09:37:14+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T12:08:50+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:26:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:20:40+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:59:01+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:48:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T12:18:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T09:09:58+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T21:04:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T19:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Co to jest cameo? Przykłady występów gościnnych w Marvelu, DC i nie tylko

Cameo to termin, który bardzo często pojawia się w kontekście filmów i seriali, zwłaszcza tych o superbohaterach. Co on dokładnie oznacza, skąd się wywodzi to słowo oraz jakie mieliśmy najsłynniejsze występy gościnne tego typu w produkcjach na podstawie komiksów Marvela i DC? Wyjaśniamy i podsumowujemy.

co-to-jest-cameo-etymologia-marvel-stan-lee-dc
REKLAMA

Z tego tekstu dowiesz się:

REKLAMA

Świat filmu i telewizji wykorzystuje wiele konwencji narracyjnych oraz technik, by zaskakiwać oraz rozbawiać widzów. Jednym z przykładów jest cameo. Tym słowem określa się krótkie występy gościnne reżysera, scenarzysty, aktora lub innej znanej osoby. Pojawienie się w danej produkcji postaci granej przez taką osobę zwykle jest niespodziewane - aczkolwiek często zabawę psują spoilery.

Cameo w filmach i serialach przybiera różne formy i może wartość symboliczną, sentymentalną lub humorystyczną. Czasem mamy do czynienia z easter-eggiem, czyli mrugnięciem okiem do widza (odbieranym zazwyczaj pozytywnie), czasem z fanserwisem, czyli próbą przypodobania się fanom konkretnej postaci (co często często spotyka się z krytyką), a niekiedy cameo ma meta-charakter.

Filmy i seriale Marvela - najciekawsze cameo

Jedną z firm ze świata popkultury, która bardzo często korzysta z formuły, jaką jest cameo, jest Disney. W ekranizacjach komiksów należącego obecnie do niego wydawnictwa Marvel zaliczamy często po kilka tego typu występów gościnnych w ramach jednego filmu lub serialu (z cameo przy tym bardzo często mamy do czynienia w scenach po napisach). A jakie były najsłynniejsze z nich?

W pierwszym filmie MCU, czyli „Iron Manie” (2008), Elon Musk zagrał samego siebie, a w „Thorze” (2011). cameo zaliczył scenarzysta komiksowy J. Michael Straczynski. W produkcji „Ant-Man” (2015). pojawił się z kolei Garrett Morris, który pierwszy grał tytułową postać w skeczu „Saturday Night Live”, a w „Strażnikach Galaktyki Vol. 2” (2017) zobaczyliśmy Davida Hasselhoffa.

Sporo cameo zaliczyliśmy też w „Doktor Strange w multiwersum obłędu”, gdzie pojawili się Illuminati z Ziemi-616. Należeli do nich m. in. Profesor X (Patrick Stewart) i Reed Richards (John Krasinski). Z kolei w „Deadpoolu i Wolverinie” (2024) w ramach cameo do roli Johny’ego Storma powrócił Chris Evans, a Channing Tatum zagrał Gambita (pierwotnie miał go grać skasowanym filmie o tej postaci).

Stan Lee - pełna lista cameo

Wiele cameo w filmach i serialach na podstawie komiksów Marvela zaliczył też przed śmiercią Stan Lee, czyli współtwórca takich postaci jak Spider-Man i Hulk oraz twarz tego wydawnictwa. Mogliśmy zobaczyć go w „takich filmach jak „Spider-Man” (2002), gdzie ratował dziecko podczas bitwy na Times Square) „Iron Man” (2008), gdzie został pomylony z Hugh Hefnerem przez Tony’ego Starka.

Oprócz tego pojawił się w filmie „Guardians of the Galaxy Vol. 2” (2017), w którym rozmawiał z Watcherami w kosmosie. Fani po tym cameo uznali, iż Stan Lee w każdym filmie Marvela gra zawsze tę samą postać i należy do tej samej murltiwersalnej organizacji, co Uatu z animacji „What If…?” (2021-2024). Po raz ostatni pojawił się zaś w „Avengers: Endgame" (2019) jako hipisa z lat 70.

Filmy i seriale DC - najciekawsze cameo

Wiele cameo zobaczyliśmy w przedostatnim filmie z cyklu DC Extended Universe, którym był „The Flash” (2023), gdzie do roli Batmana po latach powrócił George Clooney. Pojawił się tu nawet stworzony cyfrowo Nicolas Cage jako Superman z niezrealizowanego filmu. A jakie inne inne cameo mieliśmy w filmach i serialach DC na przestrzeni lat? Wybraliśmy najciekawsze z nich:

Zdarza się przy tym, że cameo w uniwersum DC zaliczają osoby związane z Marvelem i na odwrót. W filmie „Deadpool 2” (2018) podróżujący w czasie główny bohater grany przez Ryana Reynoldsa spotkał i zabił… samego siebie, na chwilę przed przyjęciem roli w „Zielonej Latarnii” (2011). Stan Lee pojawił się z kolei na chwilę w animacji „Młodzi Tytani: Akcja! Film” (2018).

Inne przykłady słynnych cameo w Hollywood

Oczywiście świat kina nie kończy się na superbohaterach. Jedną ze słynnych osób, które pojawiały się przelotnie w produkcjach, był Alfred Hitchcock, którego mogliśmy zobaczyć wielokrotnie na ekranie w jego filmach takich jak „Północ, północny zachód” (1959). Ciepło wspominam też Billa Murraya grającego samego siebie w „Zombieland” (2009), Matta Damona w „Eurotripie” (2004).

Sprawdź inne nasze teksty poświęcone słynnym cameo:

REKLAMA

A skąd w ogóle się wzięło słowo cameo?

To angielskie słowo w kontekście świata filmu używane jest już od stu lat, a mianem cameo określało się już w latach 20. ubiegłego wieku małą rolę o innym charakterze od pozostałych małych ról. Wywodzi się ono od łacińskiego cammaeus, włoskiego cammeo i francuskiego camahieu (a każde z tych słów powiązane jest w jakiś sposób z kamienną ozdobą i wyrytą na nim miniaturą).

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-22T13:08:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T10:04:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T09:37:14+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T12:08:50+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:26:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:20:40+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:59:01+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:48:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T12:18:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T09:09:58+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T21:04:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T19:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Ten nowy Spider-Man jest świetny. Nie dajcie się zwieść internetowym hejterom

Najnowszy serial o przygodach Spider-Mana skradł moje serce. Wbrew obawom, czy też może bardziej nadziejom hejterów, którym nie podobały się kolor skóry i płeć kilku postaci, nie okazał się bynajmniej bublem. Ba, ten świeżutki wariant Petera Parkera okazał się nawet fajniejszy niż ten z MCU! No i Marvel zrobił przy okazji zrobił „What If” od ostatnich dwóch sezonów „A co, gdyby…?”.

OCENA :
9/10
spider-man przyjazny pajak z sasiedztwa serial animowany disney plus opinie
REKLAMA

Marvel Cinematic Universe to rozwijana od 2008 r. seria, na którą składają się w głównej mierze filmy i seriale od Marvel Studios. Z początku wszystkie rozgrywały się w tym samym wszechświecie na Ziemi-616, ale po latach, w ramach trwającej właśnie Sagi Multiwersum, dzięki koncepcji wieloświatu połączono z nimi niemal wszystkie inne ekranizacje przygód superbohaterów Marvela. Z kolei Disney zaczął tworzyć równolegle do MCU produkcje spoza tego głównego nurtu.

Jednym z przykładów takich dzieł jest „Deadpool i Wolverine”. Chociaż film wyprodukowało Marvel Studios, to jego akcja zaczyna się we wszechświecie pełnym X-Menów, których w MCU próżno szukać. Wydano również trzy sezony „A co, gdyby…?”, czyli animacji pokazującym nam inne uniwersa oraz „X-Men ’97”, czyli kontynuację kultowej kreskówki o mutantach z Fox Kids. No a teraz na dokładkę pojawił się zupełnie nowy „Spider-Man” jedynie luźno związany z tym filmowym.

REKLAMA

Czytaj inne nasze teksty poświęcone ekranizacjom Marvela:

Spider-Man: Przyjazny pająk z sąsiedztwa pierwotnie miał być częścią MCU

W przeciwieństwie do „X-Men ’97” nigdy nie mieliśmy mieć do czynienia z kontynuacją hitu sprzed lat. Animacja miała być prequelem do filmów o Spider-Manie z Tomem Hollandem i opowiadać o młodości Petera Parkera z MCU. Na etapie produkcji koncepcja się jednak zmieniła, a my dostaliśmy inne uniwersum. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo scenarzyści nie musieli podczas tworzenia tej opowieści zawracać sobie głowy dziesiątkami filmów i setkami odcinków seriali.

Chociaż uniwersum tego nowego Spider-Mana przypomina z grubsza MCU, to losy Parkera potoczyły się tu inaczej. Nie poszedł do Midtown High, gdyż szkoła została zniszczona w wyniku ataku wariantu Venoma, czemu próbował zapobiec Doktor Strange. Zamiast tego trafił do innej placówki edukacyjnej, a jego najlepszą przyjaciółką została Nico Minorou. I tak jak tutejsi Avengersi też się rozpadli po podpisaniu Traktatu Sokovia, tak Peter nie miał w tym udziału.

Związki nowej produkcji z MCU są jednak widoczne jak na dłoni: mamy odtworzone 1:1 kadry z filmów i bohaterów rodem z innych filmów i serialu, którzy zaliczyli cameo. Daredevilowi głosu udzielił tu zaś sam Charlie Cox! (który grał tę postać w serialach Netfliksa oraz wcielił się w nią później w serialach „She-Hulk”, „Echo” i „Daredevil: Born again” oraz filmie „Spider-Man: No way home”). Jednocześnie stylistyką serial nawiązuje do komiksów z lat 60. ubiegłego wieku.

Mentorem młodego bohatera w miejsce Tony’ego Starka został Norman Osborn.

Peter został ugryziony przez zmodyfikowanego genetycznie pająka, który wypadł z portalu, który otworzył Doktor Strange i stał się superbohaterem. Serial nie zanudzał nas na szczęście kolejnym origin story, bo zaraz po prologu pierwszy etap jego kariery jako zamaskowanego obrońcy okolicy skompresowano w ramach intro. Fakt, iż Peter trafił do innej szkoły, sprawił zaś, że nie zainteresował się nim Tony Stark, tylko inny technologiczny magnat: Norman Osborn.

Peter znalazł się na radarze biznesmena po tym, jak uratował życie jego syna, Harry’ego. Starszy z Osbornów postanowił pomóc chłopakowi w jego zmaganiach ze złem i występkiem, projektując kolejne wersje jego stroju - oczywiście żywcem wyjęte z komiksów, podobnie jak zmieniające się co odcinek kadry w ramach intro. No i tak jak warianty Normana z innych uniwersów, chociaż z początku jawił się jako sojusznik Parkera, to cała ta komitywa to było tylko mydlenie oczu.

Fakt, iż od początku widać, co się święci, nie zmienia faktu, że interakcje pomiędzy Parkerem a Osbornem ogląda się naprawdę przyjemnie. Ze względu na fakt, iż w tym innym uniwersum spędziliśmy cały sezon, nie tylko jeden odcinek, jak to miało miejsce w przypadku „A co, gdyby…?”, postaci miały szansę nabrać głębi. Pomiędzy pojedynkami z superłotrami Peter miał czas i pójść do szkoły na zajęcia, i spotkać się z kumplami na nocny maraton filmowy.

„Friendly Neighbourhood Spider-Man” to lepsze „What If…?” od „What If…?”.

Na pierwszy sezon składa się łącznie dziesięć odcinków, w których Peter Parker mierzy się z masą łotrów, którzy byli inspirowali byli materiałem źródłowym. Serial bawi się jednak w sprytny sposób konwencją, łącząc sprawdzone składniki w świeży sposób. Dla przykładu taki Lonnie „Tombstone” Lincoln nie jest od razu zatwardziałym kryminalistą, tylko… kolegą Petera ze szkolnej ławki, który do gangu dołączył tylko po to, by uratować życie swojego młodszego brata.

Tak jak pierwszy sezon „A co, gdyby…?” zachwycał, tak pozostałe dwa już niekoniecznie. Scenarzyści tej animacji upuścili piłeczkę, a kolejne opowiadane przez nich historie były miałkie i płytkie. W przypadku nowego animowanego Spider-Mana dostaliśmy całą plejadę bohaterów, którzy nie są jednowymiarowymi wydmuszkami, a chociaż są animowani, to jest w nich więcej życia niż w wielu bohaterach ostatnich średnich kinowych filmów Marvela.

Tyczy się to zarówno łotrów, jak i bliskich Petera. Jego przyjaciółką jest Nico Minoru znana z serii komiksowej „Runaways”, która jest antyestablishmentową gothką. Na drugim biegunie mamy wspomnianego Harry’ego Osborna, sympatycznego celebrytę, któremu brakuje w życiu kontaktu z rówieśnikami zainteresowanymi czymś innym niż jego pieniędzmi. W tle majaczą się też stażyści z Oscorp pracujący z Peterem, w tym np. Amadeus Cho, jeden z komiksowych Hulków.

A o co chodzi z tym całym hejtem na animowanego „Spider-Mana”?

Niestety o to, o co zwykle w tego typu sytuacjach! Marvel Studios postanowiło w ramach tego uniwersum zmienić kolor skóry i płeć niektórych postaci z komiksów: Norman i Harry Osborn mają ciemną karnację, podczas gdy w laboratorium Peter współpracuje nie z doktorem Curtem Connorsem, tylko doktor Carla Connors. Po tym, jak do sieci trafiły pierwsze zwiastuny „Przyjaznego Spider-Mana z sąsiedztwa”, na twórców wylało się morze niezasłużonego hejtu.

Oczywiście krytykowanie tego, że w animacji, inspirowanej komiksami o człowieku zyskującym supermoce po ugryzieniu go przez pająka, pojawia się postaci przedstawione inaczej niż w materiale źródłowym, nie ma najmniejszego sensu. Ze zmianami materiału źródłowego mamy do czynienia od zawsze (dzisiaj np. mało kto w końcu pamięta, że geneza Venoma w komiksach była inna, niż ta, która przebiła się do mainstreamu za sprawą animacji „Spider-Man” z lat 90.).

REKLAMA

Z tego względu, jeśli tylko lubicie opowieści o człowieku-pająku, lepiej zignorujcie wszelkiej maści malkontentów i dajcie nowej produkcji szansę sami. Jestem pewien, że się nie zawiedziecie. Pełny pierwszy sezon „Spider-Man: Przyjazny pająk z sąsiedztwa” znajdziecie zaś w Disney+.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-22T13:08:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T10:04:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T09:37:14+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T12:08:50+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:26:43+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T15:20:40+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:59:01+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T13:48:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T12:18:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-20T09:09:58+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T21:04:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-19T19:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA