REKLAMA

Retribution od Netfliksa to świetny kryminał, w którym morderstwo nie jest najważniejsze

Zima trwa, a to oznacza dostatek długich wieczorów. Jeden czy dwa warto poświęcić na zgłębianie jakiegoś serialu. Dobrym wyborem może okazać się Retribution, który niedawno pojawił się w katalogu Netfliksa.

Retribution recenzja Netflix
REKLAMA
REKLAMA

Miniserial jest oznaczony jako Netflix Original, choć za jego powstanie i wcześniejszą emisję odpowiada BBC. W Wielkiej Brytanii produkcja ukazała się już w 2016 roku pod tytułem One of Us. Seria przenosi nas do Szkocji, gdzie w sporej odległości od ludzkich osad mieszkają dwie rodziny – Elliotowie i Douglasowie. Dzieci sąsiadów, Adam i Grace, znają się od małego, a z czasem ich przyjaźń przeradza się w miłość. Młodzi przeprowadzają się do Edynburga, oczekują dziecka i biorą ślub.

Jednak już dwa tygodnie po weselu dochodzi do tragedii.

Nowożeńcy zostają znalezieni martwi we własnym mieszkaniu. Morderstwa dokonuje Lee Walsh, uzależniony od narkotyków schizofrenik. Nieznane motywy kierują go do okolicy, w której mieszkają rodziny ofiar. Zbrodniarz przybywa na miejsce w czasie burzy. Dochodzi do wypadku samochodowego.

Retribution recenzja Netflix

Mężczyznę znajdują pogrążeni w rozpaczy krewni zamordowanych.

Z telewizji dowiadują się, że przybysza poszukuje policja właśnie w związku ze śmiercią Adama i Grace. Zamykają rannego mordercę w szopie i próbują zdecydować, co dalej robić. Rano jest już za późno; Lee leży z poderżniętym gardłem. Lada chwila na progu zjawią się detektywi, by wypytać o zamordowanych członków rodziny. Co więcej, służbom udało się namierzyć przekaz satelitarny ze skradzionego przez Walsha samochodu.

Retribution to z bardzo ciekawa historia kryminalna. Do ostatnich scen nie wiemy dlaczego schizofrenik zamordował Adama i Grace, dlaczego przyjechał do Elliotów i Douglasów i kto zabił samego Walsha.

Jednak wątki tajemnic i tak schodzą na dalszy plan, bowiem serial skupia się przede wszystkim na żałobie i na tym, jak radzą z nią sobie krewni ofiar. Do tego dochodzą sekrety z przeszłości, które wypływają na wierzch w związku z wzajemnym oskarżaniem się sąsiadów. Mamy też przedstawioną historię Juliet, detektyw zajmującej się morderstwem młodego małżeństwa, która dorabia do operacji córki poprzez zaopatrywanie dilera narkotykowego.

Kolejne zwroty akcji i przemyślane budowanie napięcia nie pozwalają oderwać się od ekranu. Muszę pochwalić wątki poboczne, które znakomicie pozwalają zrozumieć charakter postaci i ich ewentualne motywy do zabicia Walsha. Nie zawodzi także gra aktorska, zwłaszcza w przypadku Elliotów. Na czoło wysuwa się grana przez Juliet Stevenson Louise, matka Adama, która dobrze oddaje rozpacz i apatię po utracie syna. Ciekawie wypadli także znany z Gry o tron Joe Dempsie i Joanna Vanderham, którzy wcielają się w rodzeństwo zamordowanego. Mniej przekonująco zaprezentowała się natomiast Laura Fraser, którą część widzów kojarzy jako Lydię z Breaking Bad.

Retribution recenzja Netflix

Minusem Retribution jest pewne powtarzanie dobrze znanych schematów fabularnych.

Mamy cały wachlarz elementów, które widzieliśmy w innych historiach o morderstwach. Jest porywczy, kochający brat, który zrobi wszystko, by chronić rodzinę. Pomaga mu w tym rozsądna siostra, która ma wobec niego pewne podejrzenia i nie zgadza się z częścią podjętych przez niego kroków. Wychowani są przez matkę, bo ojciec opuścił ich dawno temu i związał się z inną kobietą. Jest też policjantka, która samotnie zajmuje się chorą córką i musi łamać prawo, by móc zapewnić jej szansę na przeżycie. Mam wrażenie, że można było trochę poeksperymentować z charakterystyką bohaterów bez uszczerbku na fabule.

REKLAMA

Pomimo tych ogranych rozwiązań Retribution pozostaje bardzo ciekawą historią.

Zdecydowanie polecam spędzić z Elliotami i Douglasami te cztery godziny, w czasie których przekonacie się, jakie sekrety mogą skrywać pozornie zwykłe rodziny. Dla amatorów szkockich krajobrazów i tamtejszego akcentu jest to pozycja obowiązkowa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA