Jeśli miałabym wskazać jeden serial, który jest dla mnie najważniejszy w tym sezonie, powiedziałabym: Riverdale. I choć pierwszy odcinek obejrzałam tak naprawdę przypadkiem, od kilkunastu tygodni śledzę każdy epizod serialu tuż po jego premierze, coraz bardziej wsiąkając w ten dziwny, nieco komiksowy świat pełen tajemnic i niebezpieczeństw.
W tekście znajdują się spoilery z pierwszego sezonu Riverdale.
Na moją fascynację serialem Riverdale złożyło się kilka powodów. Po pierwsze produkcja łączy gatunek high school drama ze światem komiksów. Riverdale jest luźną adaptacją losów postaci z serii Archie Comics, wydawanej od lat 40. XX wieku. Wydawnictwo zmieniało się w ciągu kolejnych dziesięcioleci, a od tego roku możemy oglądać je właśnie w postaci serialu, który w Polsce dystrybuowany jest dzięki serwisowi Netflix. Teen drama czy high school drama to jeden z moich ulubionych gatunków serialowych - uwielbiam ten szalony świat nastolatków, którzy mierzą się z problemami dorosłych, a kolejnym intrygom towarzyszą nowe sekrety i tajemnice oraz odkrywanie mrocznej przeszłości.
To wszystko dostajemy w Riverdale.
Nagromadzenie dramatów, zwrotów akcji jest tu tak duże, że trudno całą akcję (dodając jeszcze do tego przerysowane postaci) traktować zupełnie serio. Ale w Riverdale wcale nie chce być na serio. Choć komizm i groteska mieszają się tutaj z rzeczywistymi problemami młodych ludzi, w tym serialu chodzi właśnie o pewną przesadę. O to, by było ekscytująco, by coś się działo. By bohaterowie mogli przeżyć załamanie, a zaraz potem usłyszeć dobrą wiadomość i na odwrót. Sercowe kłopoty, problemy z rodzicami, kryminalne śledztwo, niebezpieczny gang, morderstwo - w Riverdale dostajemy wszystko to, co czyni serial dynamicznym, a fabułę niespodziewaną. Choć paradoksalnie spodziewane jest właśnie to, że za chwilę znowu będziemy świadkami czegoś nieprawdopodobnego, co wywróci nasze myślenie o świecie i jego bohaterach.
Po drugie, intrygująca jest sama narracja. Wydarzenia rozgrywające się w Riverdale komentuje jeden z głównych bohaterów, Jughead, piszący powieść związaną morderstwem, do którego doszło w miasteczku. Jughead to chłopak z problemami rodzinnymi, wycofany, nieumiejący zaufać innym, będący outsiderem. I jednocześnie najciekawszym i najbardziej złożonym bohaterem serialu. Jest fascynujący i nieodgadniony. Towarzyszący mu w serialu koledzy i koleżanki często zdają się być tylko dziećmi, które zostały wciągnięte w wir dorosłych spraw. On na ich tle wydaje się być najbardziej dojrzały, choć też nie radzi sobie ze wszystkimi emocjami i swoją codziennością: odrzuceniem przez matkę, alkoholizmem ojca, który wkroczył na drogę występku.
I to właśnie Jughead, po trzecie, jest jednym z najważniejszych elementów, dla których chce się ten serial śledzić. Cole Sprouse wcielający się w tę postać jest fenomenalny i autentyczny (nawet jeśli cały czas nosi swoją śmieszną czapkę). Pomijam już fakt, że dorosły Sprouse, który jako dzieciak występował wraz ze swoim bratem bliźniakiem w różnych produkcjach telewizyjnych, całkiem uzasadnienie doczekał się masy różnych artykułów na temat swojej atrakcyjności. Ale nie chodzi tylko o to, że na niego dobrze się patrzy, a o to, że zbudował naprawdę interesującą postać, która niejako spaja losy innych bohaterów.
Riverdale szokuje, bawi i wciąga
Intryga w Riverdale rozpoczyna się od prostej informacji - zaginął i najpewniej nie żyje popularny chłopak, Jason Blossom, syn wielkiego miejscowego bogacza, posiadającego firmę zajmującą się produkcją syropu klonowego. Chwilę późnej okazje się, że chłopak wbrew początkowym informacjom wcale się nie utopił, ale został zastrzelony. Kto go zabił? Potencjalnych winnych jest sporo. W ostatnim odcinku, który, co zaskakujące, wcale nie był finałowy, dowiadujemy się, kto zastrzelił chłopaka. Właściwie dwa ostatnie epizody to jedna wielka mieszanka wybuchowa. Ojciec Jugheada, FP, jest najbardziej podejrzany ze wszystkich. On sam nie ma motywu, ale był kiedyś na usługach Hiriama Lodge'a, ojca Veroniki, który mógł chcieć zemścić się na ojcu nastoletniego Blossoma. Kiedy już wszystko wydaje się jasne, okazuje się, że wrzucony do aresztu i oskarżony o morderstwo ojciec Jugheada albo jest wrabiany, albo... kogoś chroni.
W ostatnim odcinku wszystko staje się jasne - to ojciec Jasona Blossoma, Clifford Blossom, zabił swojego syna, strzelając mu z pistoletu w głowę. FP ukrył tylko ślady. Riverdale gra z nami już czymś więcej niż tylko, zdawałoby się, najważniejszą tajemnicą. Mimo że wiemy, kto zamordował nastolatka, nie znamy motywu Clifforda. I nie prędko najprawdopodobniej go usłyszmy - mężczyzna powiesił się w magazynie, stojącym na terenie jego posiadłości.
Mamy zabójcę, co pokaże finał?
Nie zdziwię się, jeśli szybko okaże się, że wiele z postaci wie więcej, niż przyznawało do tej pory. Czy matka Jasona i jego siostry bliźniaczki, Cheryl, naprawdę nie wiedziała, czego dopuścił się jej mąż? To że jest dobrą aktorką i potrafi zachować kamienną twarz, a jej motywacje nie są szczere, udowodniła już nie raz. Dokładnie to samo dotyczy Cheryl. Jest całkiem możliwe, że mogła znać prawdę, a zachować się w określony sposób, kiedy dowiedziała się, że wina jej ojca ujrzała światło dzienne. Chociaż ta wersja wydaje mi się nieco mniej prawdopodobna. Cheryl, jakkolwiek dziwna i przerażająca by nie była, jest też tak naprawdę bardzo emocjonalna i kochała swojego brata najbardziej ze wszystkich.
Oczywiście najprostszym rozwiązaniem i powodem śmierci chłopaka z rąk ojca wydaje się być kazirodczy związek Polly i Jasona. Być może Clifford, który na głos twierdził, że przecież nie byli ze sobą tak blisko związani, tak naprawdę nie mógł tego wszystkiego przełknąć. Ale ta teoria też jest chyba dość naciągana - w końcu większym zagrożeniem jest tutaj sama Polly, będąca w ciąży i to ona, jeśli weźmiemy taki tok rozumowania za słuszny, powinna być ofiarą Clifforda. Z drugiej strony motywacją takiego morderstwa mógł być też zwykły gniew i urażona duma. Jason, wyjeżdżając z miasta i chcąc opuścić rodziców, zachował się nielojalnie. Clifford w szale postanowił zabić syna, bo wolał sam położyć kreskę na swoim dziedzicu, niż to miałoby go zostawić, pozbawiając jednocześnie godnego potomka. Wiemy dobrze, że początkowo Clifford nie ufał Cheryl tak jak Jasonowi.
W mojej głowie roi się od pytań i niewiadomych. Na finał czekam jak na szpilkach i aż boję się kolejnego twistu. Jestem pewna, że na drugi sezon będziemy oczekiwać w dużym napięciu. Co jeszcze może wyjść na jaw? Aż nie chcę o tym myśleć!
Drugi sezon i więcej niewiadomych
Oprócz kilku faktów i jasnego ciągu fabularnego o drugim sezonie wiemy tyle, co nic. Pewne jest, że poznamy w końcu Hiriama Lodge'a, który wyjdzie zza krat. Archie i Jughead prawdopodobnie nie wyjadą z Riverdale. Rodzina Blossomów spotka się z krytyką, będą więc potrzebowali dobrej duszy i rodziny... Czy to oznacza, że Cheryl spróbuje zbliżyć się do Betty, skoro są... rodziną? Jestem bardzo podekscytowana tym, co jeszcze wymyślą twórcy serialu. Sami aktorzy, jak wynika z ostatnich informacji i wywiadów, nie wiedzą jeszcze do końca, co ich czeka i dopiero wdrażają się w fabułę drugiej serii. Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej dramatów i wątek śmierci młodego Blossoma, mimo że teoretycznie został wyjaśniony, zostanie pociągnięty. Ach, i oczywiście poproszę o więcej Jugheada. Jeszcze więcej!