Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej zdecydowała się wykluczyć z powodów etycznych ze swojego grona Billa Cosby'ego i Romana Polańskiego. Przeciwników tej decyzji jest tyle samo, co jej obrońców.
W oficjalnym oświadczeniu Akademia ogłosiła, że w wewnętrznym gronie zarządu odbyło się głosowanie nad dalszą obecnością w gremium dwóch postaci oskarżanych na przestrzeni lat o nieprawidłowe zachowania, molestowanie a nawet gwałt. Ostatecznie zdecydowano się wykluczyć obie postacie:
Podjęcie decyzji w sprawie Cosby'ego nie dziwi. Były gwiazdor i komik przez lata był oskarżany o niewłaściwe praktyki wobec kobiet, którym obiecywał pomoc, a potem wykorzystywał. Pod koniec kwietnia Cosby został uznany za winnego odurzenia i wykorzystywania seksualnego Andrei Constand w 2004 roku. Przy okazji jego sprawy Akademia postanowiła zająć się także Polańskim.
Polski reżyser na skutek oskarżenia o stosunek z nieletnią uciekł ze Stanów i do dzisiaj pojawiają się wnioski o jego ekstradycję. Przeciwników Polańskiego jest tyle samo, co jego obrońców. Reszta osób twierdzi zaś, że artystyczny talent nie ma nic wspólnego z moralnością autora. Przy okazji ruchu #metoo coraz więcej mówi się jednak o tym, że Polański nie powinien być uznawany za wzór i stawiany na piedestale.
Można mieć poważne wątpliwości, czy decyzja Akademii ucieszy kogokolwiek.
Zwolennicy pociągania do odpowiedzialności za moralne przewiny skrytykują opieszałość i hipokryzję amerykańskich filmowców. Nielegalna działalność Cosby'ego była od lat tajemnicą poliszynela, z której żartowano choćby w programach satyrycznych. Podobnie było z Harveyem Weinsteinem. Sprawa Polańskiego jest jeszcze bardziej odległa. Czy dopiero teraz można powiedzieć, że polski reżyser złamał zasady moralne Akademii? Czy i teraz faktycznie jego wina jest największa?
I co z Woodym Allenem oraz innymi postaciami, które przez lata były oskarżane o niewłaściwe zachowania wobec koleżanek aktorek, a nawet własnej rodziny? Można by powiedzieć, że Akademia czeka na skazanie prawomocnym wyrokiem, jak to było w przypadku Cosby'ego, ale inne sytuacje tego nie potwierdzają. Weinstein nie został póki co skazany, podobnie Polański.
Decyzja Akademii to w najlepszym wypadku PR-owe zagranie nastawione na polepszenie nadszarpniętej reputacji, w najgorszym wyraz hipokryzji osób, które same wielokrotnie nadużywały swojej władzy. A teraz szukają jedynie kozła ofiarnego.