REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Zrobili film o trudnym losie rosyjskiego żołnierza. Kamera złapała lodówkę zrabowaną w Ukrainie

Propaganda po rosyjsku bezczelności się nie wstydzi, odbiorców nieraz traktuje jak idiotów, a mimo tego trudno odmówić jej skuteczności. Kolejne granice cynizmu przekracza pewien nowy dostępny w sieci materiał, opisujący "trudne życie rodziny jednego z zabitych rosyjskich żołnierzy". Człowieka, który rzekomo "nigdy by nikogo nie skrzywdził", a w którego kuchni stoi... zrabowana Ukraińcom lodówka.

18.07.2022
16:25
rosja propaganda lodówka ukraina wojna
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.

REKLAMA

Twórcy pewnego popularnego rosyjskiego kanału na YouTube (2,31 subskrybentów), prowadzonego przez dziennikarkę i blogerkę Irinę Szichman, nakręcili dokumentalny materiał skupiający się na ubogiej rodzinie jednego z zabitych rosyjskich okupantów, której państwo nie chce wypłacić odszkodowania. Dlaczego? Zastrzelony w "operacji specjalnej" 21-letni żołnierz nie jest z nimi spokrewniony biologicznie - para adoptowała go, gdy ten miał 3 lata. W opinii państwa nie są zatem prawdziwą rodziną i odszkodowanie opiekunom się nie należy. Choć w filmie mówi się o pozwie i roszczeniach w wysokości 5 mln rubli (tak właśnie Rosja dba o swoich obywateli), jego rolą jest m.in. ukazanie tragedii rodzin "wyzwolicieli mordowanych przez Ukraińców".

Obserwujemy łzy, rozpacz i tęsknotę wieloosobowej familii z obwodu irkuckiego - słuchamy, jak skromnie i trudno żyje się rodzicom, którzy podjęli się wychowania trzech braci. Jak bardzo dobry i szlachetny był ich poległy syn, który "nigdy by nikogo na wojnie nie skrzywdził". A pod koniec nagrania widzimy, jak siostra zmarłego otwiera lodówkę Beko, do drzwi której przyklejona jest jeszcze naklejka informująca o dwóch latach pełnej gwarancji.

Po ukraińsku. W miejscu oddalonym od Kijowa o jakieś 5500 km.

To znaczy, że zwykła rosyjska rodzina ze spokojem korzysta z rzeczy skradzionych jakiejś zamordowanej ukraińskiej rodzinie i wylewa łzy za ich zmarłego mordercę, opowiadając o tym, jakim był łagodnym i dobrym facetem

- napisał na Facebooku dziennikarz Denys Kazański.

Być może jest to zaledwie jedna z wielu zrabowanych przez skromnego rosyjskiego żołnierza rzeczy - już na początku wojny niezależne media informowały o wypełnionych po brzegi ciężarówkach, załadowanych skradzionym z Ukrainy towarem (od kilkudziesięciu do nawet kilkuset kilogramów na osobę). Rezerwiści byli i są kuszeni obiecywaną możliwością wzbogacenia się i powiększenia majątku poprzez grabież "trofeów".

Potknięcie rosyjskiej propagandy

Ujęcie łupu wojennego kontrastuje z rzewną atmosferą i wypowiedziami bohaterów filmu. Ujęć z Mariupola starają się nie oglądać, dzięki czemu śpi im się lepiej. Ufają telewizji i w razie czego również pójdą na wojnę - podkreślają, że w regionie pracy nie ma, a wojsko płaci dobrze.

Materiał trwa ponad półtorej godziny i ma charakter interwencyjny - niestety, cała interwencja oparta jest na kłamstwach i manipulacji. Możecie go obejrzeć poniżej.

REKLAMA

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA