Z okazji premiery filmu "Blade Runner 2049" przypominam najlepsze i najciekawsze wcielenia Ryana Goslinga. Oto skrócona droga jego kariery.
Młody Herkules
Nie mogę się powstrzymać i skorzystam z okazji, żeby przypomnieć całkiem urokliwe początki kariery Ryana Goslinga. Jako dzieciak byłem fanem serialu "Herkules" z Kevinem Sorbo (ach, te seriale z lat 90.). W pewnym momencie zaczęto emitować też prequel, w którym w młodszą wersję Herkulesa wcielał się właśnie Ryan Gosling. Wówczas stawiał swoje pierwsze kroki w branży. Jeszcze kilka lat wcześniej był członkiem klubu Myszki Miki i kumplował się z nieznanymi szerzej: Britney Spears i Justinem Timberlake’iem.
Rola młodego Herkulesa nie należała do najbardziej udanych. Ryan był wówczas jeszcze trochę drewnanym aktorem, ale z pewnością stanowiła dla niego ważną lekcję i pierwsze szlify w pracy przed kamerą. No i pokazuje nam, jak bardzo rozwinął się do chwili obecnej.
Legendy głoszą, że Gosling był poważnym kandydatem, aby stać się jednym z członków Backsteet Boys na początku lat 90. "Młody Herkules" chyba najlepiej potwierdza te plotki.
Fanatyk
Pierwsza poważna kreacja aktorska Goslinga to dość odważny ruch. Ryan na tyle mocno chciał odsunąć w niepamięć widzów serial "Młody Herkules" i swoje występy w Klubie Myszki Miki, że obrał sobie dość nieoczywistą, ambitną i niełatwą ścieżkę. Rola przepełnionego gniewem skinheada, obracającego się w neonazistowskim towarzystwie i nawołującego do eksterminacji Żydów, z pewnością zaskoczyła jego dotychczasowych fanów.
Z kolei miłośnikom dobrego kina dała znać, że pojawił się nowy talent na rynku, który poważnie podchodzi do aktorskiego fachu i świadomie stara się unikać komercyjnych projektów, na rzecz filmów i ról, które mają coś ważnego do przekazania.
Miłość Larsa
Kolejnym filmem, który pokazał, że Ryan Gosling podąża świadomie obraną ścieżką wybierania ciekawych i niebanalnych ról, była "Miłość Larsa". Niewielu znam aktorów, którzy mając taki potencjał komercyjny i możliwość przebierania w propozycjach (wówczas, niedługo po premierze przebojowego "Pamiętnika" Gosling spokojnie mógł zostać wielkim amantem swojego pokolenia), wybierają projekty jak najdalsze od mainstreamu.
Komediodramat "Miłość Larsa" opowiada historię mężczyzny, który wchodzi w związek z... gumową lalką. Choć nie brak w tym filmie (i roli Goslinga) komediowych elementów, to właściwie wszystkie podszyte są smutną obserwacją na temat współczesnych związków i brakiem umiejętności porozumiewania się między ludźmi.
Lars to studium mężczyzny żyjącego z traumą – unikającego kontaktu z kobietami i stroniącego od bardziej rozbudowanych interakcji ze światem. Gosling zagrał go z niesamowitym wyczuciem, zrozumieniem oraz dojrzałością.
Blue Valentine
"Blue Valentine" to jeden z najbardziej poruszających obrazów, które stanowią studium związków (ich narodzin i rozpadu), jakie pamiętam. Duet Gosling i Willams dostarczył widzom całą masę emocji – od szczerych wzruszeń po prawdziwą dramaturgię. Ryan Gosling nie mógł być bardziej przekonujący, zarówno jako zakochany na zabój i ogarnięty fascynacją facet, który z biegiem czasu przeradza się w zgorzkniałego i pełnego frustracji człowieka, któremu życie ułożyło się nie tak, jak chciał.
Z pięknej magii miłości uleciał cały żar, a zostały tylko kłótnie, wzajemne pretensje, które stopniowo poddają erozji cały jego związek. Przejmująca, znakomita kreacja.
Drive
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że "Drive" to najbardziej kultowy film XXI wieku. Być może nawet jedyny, który przynajmniej na razie zasługuje na to miano spośród produkcji z ostatnich klikunastu lat. Rola kierowcy-kaskadera nie należy może do nadmiernie ekspresyjnych, ale absolutnie nie nazwałbym jej drewnianą. Jest w niej coś z Brudnego Harry’ego i Terminatora w jednym. Milcząca obojętność i skupienie skutecznie intrygują widza, a sam styl ubioru kierowcy przeszedł już do kanonów mody w wielu środowiskach.
Nice Guys. Równi goście
Jak dotąd Ryan Gosling miał dość zachowawcze flirty z rolami komediowymi. W miłości Larsa komizm był nieoczywisty i podszyty smutkiem samotności. W "Kocha, lubi, szanuje" komiczne sytuacje wynikają raczej z kapitalnego rozpisania scen. Dopiero więc w "Nice Guys" Ryan był w stanie w pełni dać popis swojego talentu komediowego. I udało mu się to wprost rewelacyjne. Tym bardziej, że w "Nice Guys" zgłębił on tajniki komizmu slapstikowego i sytuacyjnego rodem z filmów braci Marx
Big Short
Rola Jareda Venneta, czyli uosobienia najgorszych cech wielkomiejskich japiszonów prosto z Wall Street, to jeden z najlepszych aktorskich popisów Goslinga w ostatnich latach. Cyniczny, bezkompromisowy i nastawiony na zysk pracownik Deutsche Banku reprezentuje sobą próżność i bezduszny egoizm, które przyczyniły się do krachu w światowej gospodarce w 2008 roku. Kolejna świetna rola i kolejny znakomity film w zawodowym życiorysie Goslinga.