Rzymskie dziewczyny chcą się tylko bawić. Ale czy widza bawi obraz nastolatek rodem ze Sponsoringu?
Podobno Rzymskie dziewczyny promują nastoletnią prostytucję, pokazując ją jako wspaniałą opowieść o dojrzewaniu. Daleka jestem od twierdzenia, że życie głównych bohaterów jest „wspaniałe” i że oni sami „wspaniale” się ze sobą czują. Ale rzeczywiście wydaje się, że serial traktuje temat nieco powierzchownie.
OCENA
Rzymskie dziewczyny to pierwszy włoski oryginalny serial Netfliksa. Inspiracją do jego powstania była prawdziwa historia nastoletnich prostytutek z Rzymu, które sprzedawały swoje ciała za pieniądze, by te później wydawać na drogie ubrania, gadżety, elektronikę. Sprawa odbiła się we Włoszech szerokim echem i w konsekwencji zostało skazanych kilka osób za handel seksualny, w tym matki obu nastolatek.
Serialowi Baby w pewnym sensie brakuje mocy przekazu.
Początek produkcji przywodzi na myśl hiszpańską Szkołę dla elity, która - co chciałabym zaznaczyć już na wstępie - podobała mi się bardziej. Mamy więc dziewczyny i chłopców uczęszczających do prywatnej szkoły dla bogatych dzieciaków. Jest Chiara, z pozoru poukładana i grzeczna nastolatka, która jednak wdaje się od czasu do czasu w kłopoty, mamy jej przyjaciółkę Camillę, doskonałą uczennicę, jej brata Niccolo, który ma powodzenie u dziewcząt, i Ludovicę, do której przylgnęła etykietka „zdziry”. Do liceum, gdzie wszyscy się właściwie znają i znają też swoje sekrety, dołącza Damiano.
Damiano to łobuz, który zupełnie nie pasuje do nowego miejsca.
Chłopak wychowywał się w biedniejszej dzielnicy Rzymu z mamą, która niedawno umarła. Bohater znajduje się aktualnie pod opieką ojca. Ten pełni ważną funkcję i ma pieniądze. Wcześniej nie utrzymywał kontaktów z synem, ale teraz musi stawić czoła wybrykom szesnastolatka. Życie Damiano po śmierci matki zmieniło się drastycznie i chłopak nie potrafi sobie poradzić z nową rzeczywistością. Nie umie także zrezygnować z dawnych przyzwyczajeń - nałogowo pali jointy i sprzedaje narkotyki w szkole.
Losy tych bohaterów, a także paru innych postaci, splotą się ze sobą dość nieoczekiwanie.
Ich szkolny wizerunek to tylko pozory, prawdziwe życie toczy się po lekcjach. Tam też czyha na nich niebezpieczeństwo. Chiara i Ludovica coraz bardziej zbliżają się do siebie. Ich lekarstwem na nieudane życie rodzinne, brak zrozumienia i zainteresowania ze strony dorosłych, a także swoich rówieśników, jest nocne życie pełne szaleństw. A to pcha ich w łapy dojrzałych mężczyzn, którzy chcą je wykorzystać. Pod płaszczykiem zabawy i wieczorów pełnych tańca, alkoholu skrywają się seks za pieniądze i dotrzymywanie towarzystwa samotnym panom. Ten sponsoring wydaje się bohaterkom kuszący, bo daje im poczucie kontroli i niezależność.
Nie zauważają jednak, że im śmielej sobie w tej materii poczynają, tym bardziej wikłają się w groźne sytuacje. A te sprawiają, że są jeszcze bardziej podległe innym ludziom, niż były dotychczas.
Trudno mi stwierdzić, że życie prowadzone przez główne postacie usłane jest różami. Choć rzeczywiście wizja wykreowana przez twórców w jakimś sensie dla młodych ludzi może być pociągająca. I nie chodzi o to, że bohaterowie nie przeżywają złych chwil, nie mają momentów słabości, wyrzutów sumienia, ale o to, że wszystko im się jakoś „udaje”. Nawet jeśli cierpią, bo stało się coś, co ich przeraża, wytrąca ze szkolnej codzienności, to nie ponoszą konsekwencji swoich nieprzemyślanych zachowań. Ktoś zawsze ratuje ich z opresji, pieniądze jakoś się znajdują, a bandyci i panowie korzystający z usług młodych prostytutek wcale nie są tacy straszni, jacy mogliby być.
Kiedy publiczność karciła Netfliksa za Trzynaście powodów, nie wydawało mi się to zasadne. Twórcy nie mogą ponosić aż takiej odpowiedzialności za to, jak ich dzieło zostanie zinterpretowane, a dodajmy, że rzeczony serial powstał na podstawie pierwowzoru literackiego. Sytuacja z krytyką Rzymskich dziewczyn jest dla mnie rzeczywiście podobna - trudno obwiniać platformę czy autorów, że po obejrzeniu produkcji ta stanie się bodźcem do takich, a nie innych zachowań. Bazuje na prawdziwych wydarzeniach to po pierwsze, ale po drugie jest też fikcją.
Widzę jednak podstawowy problem - Rzymskie dziewczyny temat traktują nieco po macoszemu i... bajkowo.
Być może, gdybyśmy podczas seansu doświadczyli więcej pewnej namacalnej brutalności, wtedy sam temat byłby bardziej „prawdziwy”. Dosadniej mówiłby o problemach wynikających z wkroczenia w dorosłe życie. I to nie zwyczajne. A tak serial Baby to takie połączenie Szkoły dla elity, Plotkary, Skinów, Kliki. A szkoda, bo to rzeczywiście mógłby być ciekawszy, donośniejszy głos w dyskusji o nastoletniej prostytucji, wkraczaniu w życie seksualne przez młodych ludzi, poszukiwanie swojej tożsamości.
Ma zresztą ku temu niezłe warunki, abstrahując oczywiście od podjętego tematu. Postaci, zwłaszcza Ludovica, są ciekawe, mają w sobie jakąś iskrę. I Rzym jest piękny i czuć tu tę włoskość w sposobie prezentacji świata, w muzyce, jakimś ogólnym klimacie jaki wyziera z tej produkcji. Czegoś jednak zabrakło. Trochę naturalizmu, trochę emocji i też pomysłu na to jak zakończyć choćby 1. sezon. Bo że będzie kolejny, to wydaje się prawie pewne.