REKLAMA

Serialowe Love: Los Angeles miastem aniołów i... lesbijek. "Słowo na L"

"Słowo na L" to jeden z tych seriali, o których nigdy nie zapomnisz i do którego co jakiś czas musisz wracać. Produkcja stacji telewizyjnej Showtime to sześć sezonów, poświęconych życiu lesbijek i biseksualistek, mieszkających w Los Angeles. Poznajemy ich codzienne problemy, kwestie związane z akceptacją bądź jej brakiem związków jednopłciowych, różne oblicza środowiska LGBT, przyjaciół naszych głównych bohaterek, ich kochanek i przygodne znajomości.

Serialowe Love: Los Angeles miastem aniołów i… lesbijek. „Słowo na L”
REKLAMA
REKLAMA

Wszystkie sześć sezonów, z których każdy ma po dwadzieścia parę odcinków, są zamknięte klamrą, związaną z główną postacią, Jenny Schecter (w tej roli wspaniała Mia Kirshner). To właśnie od Jenny, która wprowadza się do swojego chłopaka, Tima (Eric Mabius), rozpoczyna się ta historia pełna zwrotów akcji, niespodzianek, miłosnych uniesień, seksu, rozczarowań. Sąsiadkami mężczyzny jest para lesbijek, Bette Porter (Jennifer Beals) i Tina Kennard (Laurel Holloman).

słowo na l jenny

Jenny zafascynowana nieznanym jej światem, poznaje grupę przyjaciółek-lesbijek: Bette, Tinę, Shane (Katherine Moennig), Alice (Leisha Hailey) i Danę (Erin Daniels).

Jedno przyjęcie zaważy na całym późniejszym jej życiu i odwróci wszystko do góry nogami. Jenny wciągnie się w wir specyficznych znajomości, pozna ludzi, z którymi wcześniej nie przypuszczałaby nawet, że będzie miała kontakt. "Słowo na L" to nie tylko pewien obraz życia grupy lesbijek, to także, a może przede wszystkim, ciekawe studium przemiany osoby, zdawałoby się zwykłej, w wyzwoloną dziewczynę i w konsekwencji... diwę.

Przez sześć sezonów obserwujemy jej ogromną zmianę, poznajemy jej motywację, cele, jesteśmy świadkami metamorfozy, która fascynuje i przeraża jednocześnie.

Słowo na L 6, L Word 6, The, serial obyczajowy, USA/Kanada 2009, fot. FOX Life

Wszystkie główne postaci serialu są różne i każda jest na swój sposób urzekająca. Shane to typowa łamaczka damskich serc, którą moglibyśmy określić mianem butcha. Bette i Tina są rodzinne, są razem w długim związku i ważne jest dla nich pielęgnowanie ogniska domowego, w którym chętnie widziałyby wspólne dziecko. Alice jest nieco szaloną dziennikarką ze swoją teorią, że każdy w końcu prześpi się z każdym i dzięki łóżkowym związkom wszyscy tak naprawdę jesteśmy ze sobą powiązani, a Dana to sławna tenisistka, która musi ukrywać swoją orientację z uwagi na popularność. W miarę kolejnych odcinków, sezonów grupa przyjaciółek powiększy się, na chwilę rozpadnie, potem ponownie ze sobą zwiąże jeszcze silniej.

Atutem "Słowo na L" jest psychologizacja bohaterów, pokazanie ich codziennego życia i sytuacji kryzysowych. Może się wydawać, że "Słowo na L" to po prostu kolejny serial obyczajowy, ale tak nie jest.

Każdy odcinek chłonie się jeden za drugim, chcąc poznać dalsze, emocjonujące losy bohaterek. Ciekawym zabiegiem zastosowanym w serialu są też scenki rodzajowe z przeszłości, pojawiające przed odcinkami. Zawsze w jakiś sposób korespondują one z tym, co zobaczymy w danym epizodzie, są z nim powiązane, stanowią zapowiedź.

słowo na l shane

"Słowo na L" mimo historii, które pełne są rozczarowań, przedstawienia problemów transseksualistów i transgenderystów, pokazania specyfiki środowisk LGBT, ich zróżnicowania, jest momentami zbyt uładzone i niesprawiedliwe.

Cenię ten serial za jego klimat, za główne bohaterki, za śmiech i łzy wzruszenia, jednak nie można odmówić mu kilku wad. Ciągłe kontrastowanie osób homoseksualnych z heteroseksualnymi bywa męczące. Zwłaszcza, że ci ostatni przedstawieni są jako gburzy, buce, idioci, osoby mniej inteligentne i światłe niż całe środowisko LGBT. W jednym z odcinków dochodzi nawet do takiego kuriozum, że grupa lesbijek spotyka się z towarzystwem mieszanym, heteroseksualnym i grając w grę, polegającą na odgadywaniu imion i nazwisk sławnych osób, nie mogą dojść do porozumienia. Zupełnie tak, jakby jedna i druga grupa żyła w innej galaktyce i nie znała tych samych aktorów, sportowców, celebrytów. Absurd.

słowo na l baby
REKLAMA

Mimo tej przykrej wady "Słowo na L" nadal pozostaje jednym z moim ulubionych seriali. Takim, który oglądałam kilka razy i który na pewno obejrzę jeszcze niejeden raz (tak, znowu mam ochotę odpalić wszystko od początku i przeżywać jeszcze raz te namiętne romanse).

To serial odważny, pełen miłości, zdrad, napięcia, seksu. To wspaniała historia o wielkiej przyjaźni, która potrafi przetrwać wszystko. "Słowo na L" to serial o kobietach i dla kobiet i te, choć daleko mi do seksizmu, będą się na nim bawiły zdecydowanie lepiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA