Serwisy VOD ogląda dwa razy więcej osób niż rok temu. Ale to sukces na wyjątkowo glinianych nogach
Dziesiątki tysięcy ludzi spędziły ostatnie dwa miesiące w zamknięciu swoich własnych mieszkań i domów. Przymusowa kwarantanna wywołała niespotykane wcześniej wzrosty popularności serwisów VOD. Obecne sukcesy platform Netflix czy Disney+ niekoniecznie utrzyma się jednak w kolejnych miesiącach.
Bardzo niewiele firm może powiedzieć o ostatnich dwóch miesiącach, że były rekordowo pozytywne dla ich branży. Finansowe problemy wielu sektorów gospodarki nie dotyczą jednak ogółu serwisów streamingowych. Firmy z segmentu SVOD ostatnie tygodnie spędzają w skrajnie odwrotnych nastrojach, ponieważ ludzie pozbawieni większości źródeł rozrywki zwrócili się głównie w stronę gier wideo, książek i właśnie produkcji dostępnych w streamingu.
Wszystkie wspomniane elementy szeroko pojmowanej popkultury mają według statystyk powody do dumy. Steam zaliczył rekord łącznej liczby użytkowników w danym momencie, czytelnictwo w Polsce delikatnie wzrosło, a Netflix dopiero co pochwalił się najwyższą w historii sumą subskrybentów. Wyniki światowego giganta rynku VOD stanowią zresztą swego rodzaju papierek lakmusowy dla całego rynku. Nie od dzisiaj wiadomo, że Netflix zagarnia lwią część wzrostów, ale ogólny trend nie omija też mniejszych graczy.
Świadczą o tym nowe statystyki podane przez firmę Nielsen, według których serwisy VOD w USA przyciągnęły w marcu o 100 proc. więcej widzów niż przed rokiem.
Jak podaje portal Deadline na podstawie badania Nielsena, popularność streamingu wśród osób w wieku między 25. a 54. rokiem życia od marca 2019 do marca 2020 urosła niemal dwukrotnie. Ale większe zainteresowanie tego typu treściami wykazali także młodsi użytkownicy. Autorzy analizy twierdzą, że istnieje bezpośredni związek między jej wynikami a wprowadzoną w wielu stanach USA kwarantanną. Świadczy o tym kilka konkretnych przesłanek: większa oglądalność wśród najmłodszych widzów (aż o 60 proc.) stanowi skutek zamknięcia szkół, a rekordowe wzrosty liczby aktywnych użytkowników w godzinach popołudniowych wzięły się z przeniesienia wielu zadań zawodowych do przestrzeni home office.
Jeżeli komuś przychodzi lekceważyć powyższe statystyki, ponieważ dotyczą Stanów Zjednoczonych, to robi błąd. W tym samym komunikacie Nielsen zaznaczył bowiem, że wzrosty zainteresowanie streamingiem wideo zostały odnotowane we wszystkich grupach wiekowych na 56 rynkach badanych przez firmę. O rosnącej liczbie użytkowników VOD świadczą zresztą również inne badania. Nie ma wątpliwości, że obecnie panuje prawdziwy szał na tego rodzaju platformy. Pytanie, czy okoliczności jego wybuchu nie wskazują na sztuczne napompowanie tak wysokich osiągów. Bardziej szczegółowe spojrzenie na serwisy VOD pokazuje bowiem sporo różnic.
Wbrew pozorom czasem zbyt duży sukces może się okazać pułapką. Netflix zdobył aż 15,7 mln nowych użytkowników, co okazało się osiągnięciem ponad dwukrotnie większym niż przewidywania. Dlatego firma bardzo mocno podkreślała w swoim kwartalnym oświadczeniu, że obecne wzrosty nie potrwają długo. Ktoś może to nazwać przesadną ostrożnością, bo przynajmniej na razie nadal jesteśmy bardzo dalecy od całkowitego zniesienia kwarantanny. Giełdy mają jednak to do siebie, że reagują zbyt emocjonalnie i nawet najmniejsze omyłka w obliczeniach na niekorzyść Netfliksa mogłaby zakończyć się dużymi spadkami wartości akcji (co po ostatnich wzrostach i wyprzedzeniu Disneya stałoby się medialnym wydarzeniem).
Jak zaznacza w swojej analizie portal Variety, wzrost liczby subskrybentów Netfliksa nie przełożył się na odpowiednio wysoki udział w całym rynku. To przede wszystkim wynik wzrastającej konkurencji, a przecież w maju do wyścigu o użytkowników dołączy się HBO Max. Wydaje się, że kolejne miesiące będą zresztą trudnym czasem dla wszystkich „nowych” serwisów VOD. Disney+ korzysta obecnie z zamknięcia szkół i ten trend utrzyma się jeszcze zapewne przez wakacje, ale potem liczba klientów platformy może wyraźnie spaść. Przede wszystkim dlatego, że wciąż nie ma tam wystarczająco szerokiej biblioteki ciekawych produkcji dla dorosłego widza. Z kolei start Quibi należy uznać za całkowicie przestrzelony, co poskutkowało, jak donosi Variety, zwolnieniem szefowej marketingu aplikacji zaledwie 2 tygodnie po jej debiucie.
Koronawirus sprawił, że serwisy VOD zaczęły pęcznieć jak bańki. Wyjście z kryzysu epidemiologicznego może jednak szybko je przekuć.
Osobiście nie mam wątpliwości, że do pewnego kryzysu na rynku VOD musi prędzej czy później dojść. Zainteresowanie odbiorców nie będzie bowiem tak wielkie, żeby podtrzymać wszystkie tworzące się serwisy. Obecne wzrosty są sztuczne, bo jak tylko wróci sport, otworzą się kina i dyskoteki, a spotykanie się ze znajomymi będzie czymś na powrót normalnym, to VOD przestanie być ostatnią deską ratunku przed szaleństwem. Wciąż będzie cieszyć się olbrzymią popularnością, a takie serwisy jak Netflix czy HBO Max będą miały wystarczające bazy stałych klientów, ale spadki mimo wszystko wydają się nieuniknione.