Shadowhunters – pierwszy serial 2016 roku na polskim Netfliksie jest wielkim rozczarowaniem
Przeglądając nową ofertę VoD z poziomu dedykowanej aplikacji, Shadowhunters: The Mortal Instruments zapowiadało się naprawdę ciekawie. Oryginalna produkcja Netfliksa, do tego tematyka demonów, nadprzyrodzonych istot i niewytłumaczalnym zjawisk – jest potencjał.
Przede wszystkim, wbrew mylącemu dopiskowi „Netflix Originals”, Shadowhunters nie jest produkcją wyprodukowaną przez studia Netfliksa, jak na przykład Daredevil. Za nowy serial na podstawie serii książek The Mortal Instruments odpowiada ABC. Netflix wykupił po prostu prawa do serii na skalę globalną, wyłączając z tego rynek amerykański.
Shadowhunters to opowieść o „zwyczajnej dziewczynie”, która nagle ląduje w samym środku konfliktu nadprzyrodzonych sił.
Kolejna tasiemcowa bajka rozpoczyna się jak wszystkie nowe seriale o wampirach. Atrakcyjna, niczego nieświadoma dziewczyna, z którą może utożsamiać się każda Amerykanka, nagle ląduje w oku cyklonu. Świat, który zna i rozumie, rozsypuje się w perzynę. Wokół bohaterki zaczyna pojawiać się nadzwyczaj wielu tajemniczych, przystojnych mężczyzn ratujących ją z opresji.
Już w pilocie Shadowhunters odkrywamy, że główna bohaterka nie jest zwyczajną 18-latką. W największym uproszczeniu, Clary Fray to potomkini potężnych łowców demonów, którzy mają w swojej krwi anielski pierwiastek. Tak, zdaje sobie sprawę, jak tandetnie i sztampowo to brzmi. Tak, zdaję sobie sprawę, że producenci serialu Supernatural zrobili to znacznie, znacznie lepiej.
Ciężko wskazać element, dla którego warto oglądać Shadowhunters. Mogę za to napisać, dlaczego szkoda waszego czasu.
Przede wszystkim – efekty specjalne. The Mortal Instruments to powrót do czasów świetności Wojowniczej Księżniczki Xeny i potężnego Herkulesa. Pod względem jakości komputerowych efektów, seriale emitowane wiele lat temu na Polsacie nie różnią się zbyt wiele od tego, co możecie zobaczyć w Shadowhunters. Wszystko jest tutaj do bólu tandetne – od demonów pożyczonych z drugiej części Blade’a, przez zabawnie nierealistyczne wężowe oczy, na dziwacznych „mieczach świetlnych” kończąc.
Po drugie – gra aktorska. Pod tym względem Shadowhunters jest o kilka lig gorsze od wcześniej wspomnianych seriali o wampirach dla nastolatek. Abstrahując od jakości tych produkcji, dało się tam wczuć w sytuację bohaterów i poznać ich emocje. Shadowrunners jest z kolei tak kartonowe, drewniane i nieporadne, że aż cudowne w swoim beztalenciu. Zgaduję, że casting odbywał się w tartaku.
Po trzecie w końcu – to już było, na miliard różnych sposobów. Oglądając dwa pierwsze odcinki serialu, miałem wrażenie, że widzę kilka serii jednocześnie. Pamiętniki Wampirów, Buffy, Supernatural – Shadowhunters to esencja wszystkiego, co najgorsze w tych serialach. Nie przesadzam. Produkcja ABC jest tak tandetna, jak to tylko możliwe. Naprawdę szkoda waszego czasu.