Zmarł Sławomir Mrożek. "Świat przeszkadzał mu w życiu"
W czwartek rano w Nicei zmarł Sławomir Mrożek. Pisarz miał 83 lata.
Autor "Tanga" zasłynął piętnowaniem polskich przywar i absurdów, wypełniając nimi swoje opowiadania, dramaty i szkice. Introwertyk, stroniący od ludzi i wywiadów, uzewnętrzniał się przez literaturę, gdzie pod płaszczem groteski Mrożek skrywał tematy polityczne, społeczne i filozoficzne. Spędził prawie pół życia na emigracji i ta odległa perspektywa wyostrzyła mu wzrok. Widać to w dramacie "Emigranci", który pomimo oparcia o przebrzmiały schemat wciąż zaskakuje aktualnością. Oprócz "Emigrantów" ogromną sławę przyniosło mu "Tango", jeden z najczęściej wystawianych polskich dramatów.
W 2002 r. przeszedł udar mózgu, który zakończył się afazją. Pisarz przestał operować mową i pismem. Trzy lata terapii przyniosły niebywały rezultat i Mrożek wrócił do komunikacyjnej sprawności. W 2006 r. opublikował "Baltazara. Autobiografię". Niestety opisał tylko pierwsze 29 lat swojego życia, pomijając historię walki ze schorzeniem. W 2008 r. postanowił ponownie opuścić kraj "na stałe". Osiadł we francuskiej Nicei i od tamtej pory raptem kilkukrotnie odwiedzał Polskę. Ostatnim wydanym za jego życia dziełem był wybór "Dzienników 1962-1989" (także w formie audiobooka, w świetnej interpretacji Krzysztofa Gorsztyły).
Jeżeli po (obowiązkowej, szkolnej) lekturze "Wesela w Atomicach" twórczość Mrożka niezbyt przypada czytelnikowi do gustu, warto dać mu jeszcze jedną szansę czytając "Listy" - zbiór korespondencji ze Stanisławem Lemem. Wbrew pozorom te dwie różne osobowości miały ze sobą wiele wspólnego. Trzeba przeczytać "gadane", przesycone groteską przygody Lema z samochodem, którymi dzielił się z Mrożkiem.
Jak pisała o nim Magdalena Samozwaniec:
"Pisze, rysuje, nie brak mu twórczości.
Można by go nazwać MROŻKIEM OBFITOŚCI."