Patryku Vego, dlaczego nie poszedłeś tą drogą? Na Netfliksie wylądowały „Służby specjalne”
Netflix mocno zainwestował w polskie produkcje, korzystając nie tylko z przepastnych bibliotek nowości, ale też sięgając po jeden z bardziej interesujących obrazów Patryka Vegi, który potem został przerobiony na serial. Mowa oczywiście o „Służbach specjalnych”.
Nie oszukujmy się — Patryk Vega może i jest jednym z najlepiej zarabiających reżyserów w Polsce, może i jego filmy ściągają do kin chmary ludzi, może nawet znajdą się ludzie, którzy powiedzą, że to rodzaj kina zaangażowanego, bo przecież porusza on istotne kwestie społeczne. Wiemy jednak, że pod płaszczykiem ważnych tematów, często szumnie ogłaszanych w zwiastunach i zapowiedziach, autor „Botoksu” przemyca przede wszystkim prymitywną rozrywkę nastawioną na tanie jak Cola przed podatkiem cukrowym wywołanie szoku u widza.
Vega mówił już o patologiach służby zdrowia, kłamstwach polityków, mrocznych powiązaniach między sportem a światem mafii. Wyłączając na chwilę zmysł krytyczny (i poczucie dobrego smaku) można powiedzieć, że oddał on też kobietom należne miejsce w swoich filmach, produkując dwie części „Kobiet mafii”.
Filmografia Vegi od zawsze sugeruje, że oto mamy do czynienia z filmem demaskatorskim.
„Służby specjalne” nie różnią się w tym względzie od następnych filmów reżysera. Pokazują jednak, jaki kierunek wybrał Patryk Vega i jak rozwijał się jego styl, który z grubsza można określić mianem tabloidowego.
W serialu, który właśnie wylądował w serwisie Netflix, obserwujemy Polskę, którą wstrząsnęła informacja o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, w skrócie WSI – Antoni Macierewicz, ówczesny wiceminister obrony narodowej, tłumaczył, że jednostka spenetrowana jest przez obcy wywiad, a konkretnie przez wywiad rosyjski. Dla Patryka Vegi to dobra okazja, aby pokazać niekompetencję polityków, wyjaśnić, skąd biorą się takie a nie inne decyzje. Wrzuca on do jednego worka służby specjalne, aferę z lat 90. dotyczącą spółki ART-B, a także dorzuca do tego tzw. „seryjnego samobójcę”, teorię spiskową, która tłumaczyła liczne samobójcze zgony działaniem właśnie służb specjalnych.
Patryk Vega, łącząc ze sobą wiele spraw, często różnych, pochodzących nawet z innych porządków, tworzy własną teorię spisku.
Bazuje ona w dużej mierze na tabloidowych doniesieniach, plotkach kolportowanych w sieci, niedomówieniach. Wszystko to tworzy niezłą dla filmowej i serialowej fikcji atmosferę spisku, który, przekonuje nas dzieło Vegi, mógł mieć miejsce. W tej wizji Polska przesiąknięta jest czarnymi siłami, których korzenie sięgają jeszcze do PRL-u, a z którymi walczyć próbują niekompetentni i skorumpowani politycy. I ta atmosfera, choć w dużej mierze wyssana z palca, robi naprawdę niezłe wrażenie. Co prawda okraszona jest typowym dla Vegi poczuciem humoru, wulgarnym, pełnym krwi i ekskrementów. Ale gdyby reżyser w swojej późniejszej karierze intensywniej eksploatował to, co w „Służbach specjalnych” się udało, być może doprowadziłby do tego, że jego kino, choć popularne, nie kojarzyłoby się jedynie z napompowanym marketingiem, przerysowaną wulgarnością i tanimi środkami wyrazu.
Mogę zaryzykować twierdzenie (choć gdybanie ma dyskusyjną wartość), że droga, którą mogły wyznaczyć „Służby specjalne” byłaby równie popularna co ta, którą szedł choćby „Botoks”. Vega umie bowiem wybierać głośne i ekscytujące tematy. Gdyby miał lepsze zdanie o widzu, mógłby nie karmić go tanią, kiepską rozrywką, a jednocześnie kreślić mocne, aktualne i szokujące fabuły. Na pewno znalazłby odbiorców.
To nie koniec polskich nowości Netfliksa.
W ostatnich dniach do serwisu trafił także serial „Sprawiedliwi” z Borysem Szycem. 27 stycznia pojawi się tam również „Prokurator”.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.