REKLAMA

Tydzień z...: Smarzowski moralnie niespokojny – dlaczego robi „takie” filmy?

Skąd ten mrok, ponure wizje i naturalizm? Dlaczego Smarzowskiego wizje są takie a nie inne? W jakim celu reżyser pokazuje polskie przywary jak pijaństwo, cwaniactwo i wprowadza nas w swój pesymistyczny świat? Na te pytania postaram się dzisiaj odpowiedzieć.

Tydzień z…: Smarzowski moralnie niespokojny – dlaczego robi „takie” filmy?
REKLAMA

Jak do tej pory, filmy Smarzowskiego niewiele różniły się od siebie. Zmieniało się miejsce akcji, czas akcji, a bohaterowie i problemy zostawały takie same. „Pod Mocnym Aniołem” zapowiada się tak samo, z czego zatem ten schematyzm wynika?

REKLAMA

Życie Smarzowskiego na ekranie

Jak Smarzowski mówi w wielu wywiadach, jego życie miało ogromny wpływ na jego filmy. To, co się dzieje na ekranie, to nie artyzm wyssany z kciuka, ale doświadczenia reżysera przeniesione na srebrny ekran. I ta reguła dotyczy prawie każdego filmu (pomijając Różę) Smarzowskiego. Najdobitniej widać to w Pod Mocnym Aniołem – co reżyser podkreślał nie raz -  ale także w Weselu czy Drogówce.

drogówka

Siedmiu gliniarzy, siedem dni i nocy, siedem grzechów głównych. Moją ambicją jest uczynienie z miasta ósmego bohatera filmu. Chciałbym sportretować Warszawę, zachowując ducha Złego. (Bartosiak Arkadiusz , Klinke Łukasz, wywiad ze Smarzowskim w Playboyu nr 02 2012 rok)

O postaciach u Smarzowskiego pisałem już trochę wcześniej, ale bohaterowie to nie jedyna „szarzyzna” w jego filmach. Wystarczy spojrzeć na Drogówkę, gdzie Warszawa jest obrzydliwym szarym miastem, w którym nikt, kto nie jest zdegenerowany, nie chciałby zamieszkać, rozkład wylewa się na ulicę i dotyka każdego mieszkańca. Warszawa to „ósmy bohater filmu” i symbol oznaczający naszą skorumpowaną Polskę, która stacza się coraz bardziej.

Sam pochodzę może nie z takiej wsi, jaką oglądamy w filmie, ale z małego miasteczka na Podkarpaciu. Patrzyłem na tamten świat przez wiele lat, zapamiętałem pewne sytuacje, dialogi, postacie... Widziałem też sporo podobnych wesel w całej Polsce. Dodam, że nie czułem się na nich zbyt dobrze.Smarzowski o Weselu w wywiadzie dla Polityki (Pietrasik Zdzisław, 4 listopada 2009)

Nie inaczej jest w Weselu. Wieś rządzi się pewnymi prawami, które ludzie urodzeni i wychowani w mieście nie zrozumieją i tę specyfikę ujawnia Smarzowski. Małe społeczności lokalne mogą być rajem i jednocześnie piekłem. Każdy każdego zna, wszyscy o wszystkich wiedzą, a przynajmniej chcą wiedzieć i mało kto się z tym kryje. Cwaniactwo to nie tylko domena dużych miast i panów w białych kołnierzkach. Problem tylko w tym, że w tym miejscu dochodzimy do truizmów.

wesele

Polscy widzowie o tym wiedzą i idę o zakład, że ci, których te problemy dotyczą, Wesela nigdy na oczy nie widzieli. Ale cóż, Smarzowski to reżyser, który komunały lubi wplątywać w swoje filmy i pokazywać palcem: „Widzicie? Tak to wszystko wygląda. Ja to widziałem i tak jest”. Takie Wesele na przykład pokazuje obraz zdezaktualizowany – nie mam tu na myśli pewnych prawd uniwersalnych jak ludzka chciwość i obłuda. Prawdziwe wiejskie wesela, na których absolutną regułą była bijatyka, chlanie na umór, zaczęły odchodzić do lamusa. Nikt takich wesel nie chce a jeżeli nawet takie się trafią, to należą do mniejszości. Mentalność się pozmieniała, a jednak Smarzowski stara się nam wpoić, że tak nie jest. Swój pesymizm przekłada na widzów. Takie podejście (przy Weselu) mogło raz zadziałać, ale drugi i trzeci?

Ale we mnie jest coś takiego, że i tak doszukałbym się drugiego, gorszego dna. (Wróblewski Janusz, wywiad ze Smarzowskim w Polityce, 14 stycznia 2014)

Umoralnianie po raz pierwszy, drugi i trzeci

Uczyć i umoralniać, to chyba naczelna zasada, podług której Smarzowski robi swoje filmy. Sam zresztą przyznaje, że jego najnowszy obraz Pod Mocnym Aniołem ma wstrząsnąć niektórymi osobami.

REKLAMA

Po obejrzeniu „Pod Mocnym Aniołem” każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki ma stosunek do alkoholu? Taki był mój cel. Nakręciłem film drastyczny, ostrzegawczy. W Polsce mamy 900 tysięcy alkoholików. Leczy się co szósty. Bliscy, którzy z nimi żyją, często również są uzależnieni. Też nadają się na terapię. (Wróblewski Janusz, wywiad ze Smarzowskim w Polityce, 14 stycznia 2014)

Znów zatem trafiamy na grunt kina refleksyjnego. Nasz mentor Smarzowski odpowiada na pytanie „jak żyć?”. Pytanie tylko czy reżyser naprawdę sądzi, że ktoś po seansie faktycznie usiądzie przed lustrem, rozprawi się ze swoimi problemami i zmieni swoje życie? Doceniam i rozumiem takie podejście, ale trudno nie zauważć, że naiwności jest w tym bardzo wiele.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA