Oto scena, przez którą Sony uległo cyber-terrorystom. Śmierć dyktatora w „The Interview” jest w sieci
Po kilku tygodniach ogromnych kompromitacji, w Sony Pictures chwilowo wywiesili białą flagę. Po serii gróźb pod adresem czołowych sieci kin w USA film „The Interview” nie będzie emitowany na terenie Stanów Zjednoczonych. Jak się jednak okazało, scena śmierci dyktatora znalazła się już w sieci, za sprawą kolejnych przecieków.
Nie wiadomo, kto stoi za wyciekiem sceny śmierci dyktatora Kim Jong Una (czy to możliwe, że samo Sony, w ramach akcji odwetowej?). Ta najpierw pojawiła się na YouTube. Błyskawicznie zdjęty materiał filmowy krąży po sieci, natomiast internauci rozpoczęli zabawę w kotka i myszkę z wytwórnią. Kluczowy fragment filmu możecie zobaczyć poniżej. Pamiętajcie tylko, że zepsujecie sobie przyjemność z oglądania „The Interview”, kiedy ten trafi w końcu do obiegu.
Kiedy oglądam te kilkanaście sekund zastanawiam się, czy szkody wyrządzone Sony Pictures są naprawdę proporcjonalne do fikcyjnych wydarzeń przedstawionych na ekranie. W ciągu kilku ostatnich tygodni w Internecie znalazły się tysiące e-maili pracowników Sony Pictures. Wyciekła nie tylko ich korespondencja, ale również dane osobowe czy zapisy medyczne. Do sieci trafiły numery telefoniczne gwiazd oraz ich pseudonimy ułatwiające komunikację z daleka od obiektywów paparazzich.
Gdyby tego było mało, przecieki obejmują również plansze koncepcyjne dotyczące nadchodzących filmów Sony. Ponadto na stronach z torrentami zostały opublikowane filmy wytwórni takie jak „Lucy” czy „Fury”. To samo w sobie jest równoznaczne z dziesiątkami milionów dolarów strat. Co więcej, narażeni na niebezpieczeństwo pracownicy (byli i aktualni) Sony Pictures wytaczają firmie zbiorowy pozew o niedostateczne zabezpieczenie ich danych. Poszkodowani mają szansę na wygranie sprawy, ponieważ luki w zabezpieczeniach baz Sony Pictures były czymś powszechnie wiadomym. Wobec tego można sądzić, ze gigant nie podjął wystarczających kroków, aby zabezpieczyć swoje informacje.
Za atakami hakerskimi na Sony stoi nieznana grupa pod nazwą "Guardians of Peace”. Chociaż Północna Korea zaprzecza oskarżeniom o cyber-atak, amerykańskie organy nie wykluczają takiej możliwości. Sprawa jest rozwojowa, natomiast każdy kolejny dzień przynosi nowe sensacyjne wiadomości. Cyber-terroryści kilka dni temu zapowiedzieli w sieci „świąteczną niespodziankę. Tą najprawdopodobniej będą kolejne poufne dane Sony Pictures.
Jeżeli jesteście zainteresowani tematem, odsyłam was do świetnego tekstu Piotra Grabca poświęconego Sony Pictures oraz atakom hakerskim.