REKLAMA

W tym thrillerze zobaczycie jedną z najlepszych kreacji dekady. Możecie go obejrzeć w kilku serwisach

M. Night Shyamalan to twórca pełen niespodzianek. Nigdy nie wiadomo, czy jego nowa produkcja okaże się solidnym horrorem, czy może absolutną kaszanką - jego filmografia obejmuje bowiem obie te skrajności. Niestety, raczej z przewagą tej pierwszej. Jednym z wyjątków jest „Split” z udziałem Jamesa McAvoya i Anyi Taylor-Joy, o którym chciałbym wam dzisiaj przypomnieć. 

split film gdzie obejrzeć online opinia anya taylor joy zakończenie james mcavoy
REKLAMA

Shyamalanowi trzeba przyznać, że nawet jego najgorsze filmy bywają warte obejrzenia - głównie dlatego, że niemal zawsze bazują na relatywnie oryginalnym pomyśle, potrafią zaskoczyć i nigdy nie nudzą. W zamian za to irytują reżyserią, sposobem prowadzenia narracji, dziurawym i bzdurnie rozwijanym scenariuszem oraz ubieraniem największych banałów w pełną powagi filozoficzną otoczkę.

Na szczęście „Split” - jeden z jego najlepszych filmów - robi niezłą robotę, nie marnując oryginalnych fabularnych komponentów. Nie da się jednak ukryć, że całość nie byłaby nawet w połowie tak udana, gdyby nie fenomenalna kreacja Jamesa McAvoya, która okazała się gwarantem niepokoju i grozy. A także - co najważniejsze - świetnej zabawy.

Brytyjczyk wciela się tu w Kevina, który przy pomocy psychiatry walczy z dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości. Mowa o 23 „mieszkających” w nim osobowościach. Kevin potrafi opanować większość z nich, lecz gdy pojawia się ta dominująca, całkowicie traci kontrolę. Pod wpływem alter ego porywa i więzi trzy nastolatki. Uprowadzone muszą odkryć, która z osobowości Kevina może pomóc im uciec, a która zrobi wszystko, by je powstrzymać. 

REKLAMA

Split: solidny thriller, fenomenalny spektakl

„Split” to prosty, niskobudżetowy, ale ekscytujący i zgrabnie prowadzony film o bardzo skupionej narracji. Shyamalan udowodnił, że drzemie w nim prawdziwy wirtuoz (ale najwyraźniej rzadko się budzi) - działa tu bowiem właściwie każda ze sfer. Inscenizacje intensywniejszych scen (przykład: scena porwania) są skuteczne i porywające. Zdjęcia to techniczny, pełen uwielbienia dla Alfreda Hitchcocka majstersztyk. Muzyka Westa Dylana Thordsona niepokoi. Całość jest niezwykle oszczędna, za to pełna napięcia i o wartkim tempie. Casey, bohaterka świetnej, tutaj: wycofanej - ale nie bezradnej! - Taylor-Joy, jest kimś więcej, niż typową postacią z horroru w stylu final girl. Pełne suspensu retrospekcje pozwalają lepiej ją poznać i zrozumieć pewne kwestie, a także zachęcić do kibicowania i przejmowania się jej losami. Z kolei sekwencje scen terapeutycznych pomagają widzowi ułożyć sobie elementy układanki (a jest tu co układać) i zrozumieć stan Kevina. Psychiatra, z którą współpracuje, wierzy, że to dysocjacyjne zaburzenie jest odzwierciedleniem ogromnego potencjału mózgu, nie zaś niepełnosprawnością. 

Split

Wszystko to jest świetnie zrealizowane i absorbujące, ale raczej dość prędko zapomnielibyśmy o tej produkcji, gdyby nie McAvoy. Cóż ten chłop tu wyprawia! Od obsesyjno-kompulsywnego Dennisa, poprzez 9-letnią dziewczynkę, aż po ekstrawaganckiego fashionistę z Nowego Jorku - aktor autentycznie ożywia każdą z tych postaci. Nawet wtedy, gdy szarżuje i ociera się o kicz, nie pozwala oderwać od siebie wzroku i nie pozostawia wątpliwości, że jego bohater rzeczywiście skacze po osobowościach, naprzemian stając się całkowicie różnymi od siebie ludźmi. Gra całym ciałem, niuansami, mikroekspresjami - to zaangażowanie przekłada się na obłędny efekt, którego próżno szukać u większości aktorów tego pokolenia.

Wszystkie te portrety są na zmianę mrocznie zabawne, niepokojące albo zaskakująco smutne. Kolejne przebłyski różnorodnych cech i tonów napędzają trzeci akt filmu, który ogląda się na permanentnym wdechu. Dla tego aktorskiego spektaklu (w „Split” nie doświadczycie CGI czy efekciarstwa, całość właściwie stoi zdjęciami i aktorstwem) - naprawdę warto nadrobić. Albo sobie przypomnieć - to wciąż działa. 

Ciekawostka: film można potraktować jako dzieło w pełni autonomiczne, w rzeczywistości jest jednak formą kontynuacji innego udanego filmu Shamalana pt. „Niezniszczalny”. Ten fakt ujawnia dopiero dodatkowa scena, w której widzimy Bruce'a Willisa (to właśnie on grał tytułowego bohatera w produkcji z 2000 r.). Komentujący nazwali „Split” pierwszą w historii „ukrytą kontynuacją” i pierwszym solowym origin story superzłoczyńcy. Obraz „Glass” z 2019 roku, w którym połączono członków obsady i postacie z obu poprzednich filmów, zamknął tę trylogię. Przykro pisać, ale finał okazał się wielkim rozczarowaniem.

REKLAMA

Split: gdzie obejrzeć online? Serwisy subskrypcyjne:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA