REKLAMA

Koncertowy streaming: nieodkryta sfera muzyki

Od kilkunastu lat artyści i orędownicy nowych technologii obwieszczali transmisję strumieniową występów na żywo jako nowy ląd do odkrycia w biznesie muzycznym. Mimo to, występy tego typu to wciąż raczej wyjątki od reguły - i mają miejsce raczej w przypadku takich akcji jak Live 8 w 2005, koncert Paula McCartneya dla Apple TV, czy dużych, corocznych festiwali, jak Bonnaroo czy Coachella. Występy na żywo to jednak olbrzymi rynek, szerokie połacie biznesu muzycznego, wciąż niepodbite i nie za bardzo odkryte. Czy coś się w tej kwestii, w najbliższym czasie, zmieni?

Koncertowy streaming: nieodkryta sfera muzyki
REKLAMA

Pewien amerykański, rockowy zespół, Umphrey's McGee, wrzuca każde ze swoich wystąpień do Sieci - na YouTube można znaleźć nagrany w 2006 roku numer Dick In A Box, na witrynie UMLive.net można odsłuchać za drobną opłatą niemal 1000 koncertów, zaś na SoundCloud znajdują się dziesiątki kawałków w wersji live. Mimo to, zespół bardzo rzadko transmituje swoje występy na żywo - stanowią one tylko 15% materiałów dostępnych w Internecie, produkowanych przez zespół.

REKLAMA

Jak mówi w wywiadzie dla Billboardu Kevin Browning, jeden z managerów zespołu, "Koszta produkcyjne mogą być przytłaczająco wysokie - produkcja transmisji na żywo może kosztować więcej, niż uda się zarobić na samym występie. Do tego mnóstwo dodatkowych opłat, choćby opłata za łącze i przesył danych. Część promotorów też nie chce podejmować się tego typu wyzwań - boją się, że w negatywny sposób odbije się to na sprzedaży biletów".

Coldplay-live-performance-08

Ben Weeden, Dyrektor d/s Operacyjnych w House of Blues, firmie która współpracuje ze Skype'em przy Ones to Watch, serwisie umożliwiającym fanom obejrzenie zakulisowych materiałów ze swoimi idolami, stwierdza: "W przypadku 99 procent występów koszta stworzenia transmisji na żywo były po prostu zbyt wysokie".

Kilka firm wciąż próbuje przebić się z koncertowym contentem - między innymi Bulldog, StageIt, Yahoo! któro kupiło startup EvntLive w grudniu ubiegłego roku, AEG oraz Vevo. Większość z nich jednak koncentruje się na konkretnych fragmentach koncertów, bądź szczególnych eventach, a nie na pełnych trasach koncertowych, za którymi by podążali.

Jeden z wysoko postawionych pracowników wytwórni muzycznej, w wywiadzie dla amerykańskiego Billboardu, powiedział anonimowo: "Był jakiś czas temu moment, w którym wydawało się, że wszyscy chcą sprzedawać dostęp do koncertów na żywo, które można by było oglądać przez Internet - lub ich słuchać". Dodaje jednak też: "To nie miało sensu. To nie było to, czego chcieli odbiorcy".

RMMS-DAZZLE-VISION-Live-In-Pittsburgh-announcement

Jason Dimberg, zarządzający serwisem Yahoo! Screen, w którym obejrzeć można koncertowe nagrania na żądanie, a także - przy wyjątkowej okazji - muzyczne eventy, takie jak zeszłogrudniowe iHeartRadio Jingle Ball, dodaje również: "W przypadku serwisów udostępniających koncerty na żywo, trzeba sobie zadać pytanie: Czy tego rodzaju usługa pozwala ludziom doświadczyć tego wszystkiego, co obecność bezpośrednio na koncercie? Wydaje mi się, że nie bardzo jest możliwe osiągnięcie sukcesu przedsięwzięcia w ten sposób".

Sporym problemem są również - jak to często bywa - uwarunkowania prawne, oraz uiszczenie odpowiednich opłat - niezależnie od tego, czy występujący artysta jest związany kontraktem z wytwórnią płytową, czy też - na przykład - gra cover czyjegoś utworu, w tym i artysty posiadającego kontrakt z konkurencyjnym labelem.

Mimo to, przedstawiciele firm z branży streamingowej przekonują, że ten segment biznesu już niedługo doczeka się swojego przełomu. Niespełna półtoraroczny startup, Bulldog Digital Media, ma w planach poszerzenie swojej działalności, z festiwali takich jak Outside Lands, Bonnaroo czy South by Southwest, o pełne trasy koncertowe.

"To bardzo intrygująca okazja na wyjście do ludzi z własną marką podczas eventu na żywo", mówi John Petrocelli, współzałożyciel Bulldog Digital Media, wcześniej pracujący dla digitalowego działu globalnej agencji koncertowej, AEG Live. Dodaje również: "Cała eventowa otoczka ma również społecznościowy aspekt: można ludziom zadać na przykład pytanie 'Co, Waszym zdaniem, Bon Jovi powinni zagrać w ramach bisu?'. To mogłoby objąć swoim patronatem Pepsi. Wszystko to rynek jeszcze całkowicie niezdobyty".

bonjovi

Vevo, od stosunkowo niedawna dostępne również w Polsce, udostępnia corocznie około 30 koncertów na żywo, w szerokim spektrum gatunków - od Nine Inch Nails i Fall Out Boy na scenie międzynarodowej, do Miley Cyrus i Demi Lovato. Jak mówi Doug McVehil, wiceprezes Vevo d/s Contentu i Planowania: "To świetny sposób na zwiększenie sprzedaży i zainteresowania. Odsłony lecą niemalże w nieskończoność, gdy udostępniamy materiały na żywo".

Wielu artystów, którzy kontrolują dostępność materiałów z ich występami na żywo, pozostaje jednak nieprzekonanych. Rockowy zespół The Pixies od lat podejmował najróżniejsze próby wykorzystania zapisów swoich koncertów na żywo - przez pewien czas sprzedawali koncertowe kompakty w chwilę po zakończeniu swoich występów. Minionej jesieni natomiast streamowali na żywo swój koncert w Paryżu, za pośrednictwem platformy Deezer. Manager zespołu, Richard Jones, podobno otrzymuje zapytania od firm zajmujących się transmisją koncertów w Internecie przynajmniej kilka razy w tygodniu. Mało którą ofertę jednak przyjmuje.

"Dla mnie to bardziej jedna z dodatkowych możliwości promocyjnych, aniżeli główny filar działania", mówi. Dodaje: "Nie ma kompletnie sensu robienie tego dla samego robienia i wypuszczania takich materiałów. Musi to mieć jakąś podstawę".

Umphreys
REKLAMA

Zdaniem Richarda Jonesa, upowszechnienie się koncertów transmitowanych na żywo przez Internet, może również odwieść słuchaczy od kupowania biletów bezpośrednio na występy. Kevin Browning, wspomniany wcześniej manager grupy Umphrey's McGee, nie zgadza się z tym - jego zdaniem, zainteresowanie viralowe, generowane przez koncerty transmitowane w Internecie, są zawsze z korzyścią dla artysty. Przyznaje jednak, że streaming koncertów może nie być rozwiązaniem idealnym dla każdego artysty:

"Większość gwiazd daje dokładnie taki sam występ każdego wieczoru. Jeśli ktoś kupi bilet na koncert, po czym stwierdzi 'Ale lipa, to były dokładnie takie same utwory jak w materiale, który oglądałem u siebie w domu', to wysyła to nie do końca taki przekaz, jakiego życzyliby sobie artyści. Nas, na szczęście, to nie dotyczy".

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA