Szwecja uderza w OnlyFans, ale go nie zakazuje. O co chodzi?
Szwedzki parlament właśnie przegłosował prawo, które uderza w platformy takie jak OnlyFans. Wbrew temu, co można gdzieniegdzie przeczytać - nie jest to całkowity zakaz. O co więc chodzi?

Szwecja wypowiedziała wojnę popularnym platformom dla dorosłych. Żeby takie działanie mogło przynieść skutek, trzeba było wprowadzić specjalne i dość nietypowe prawo. Na jego mocy nielegalne staje się zlecanie zdalnych czynności seksualnych na odległość. Chodzi tu między innymi o transmisje na żywo. Co ważne, nowa ustawa kryminalizuje również czerpanie korzyści a nawet promowanie takich czynności i czerpanie z nich korzyści.
Serwis Euracitiv zacytował szwedzką posłankę, która tak argumentuje wprowadzenie nowego prawa: "To nowa forma zakupu tych usług i najwyższy czas objąć nimi platformy cyfrowe” – mówiła Teresa Carvalho.
Posłanka, odpowiadając na głosy protestu, które zaczęły płynąć od twórców internetowych zarabiających na tej platformie mówi, że celem prawa nie jest atakowanie samych twórców, a ochrona młodzieży i osób szczególnie narażonych.
Szwecja wprowadza regulacje: co się zmienia?
Nowe regulacje penalizują przede wszystkim zlecanie czynności seksualnych. Aktualnie w Szwecji obowiązuje prawo, które nie pozwala na zakup tego typu usług, natomiast ich sprzedaż jest dozwolona. Teraz ta sama praktyka zostanie przeniesiona do świata online.
Nowe prawo oznacza, że nie będzie można zamawiać treści, które przygotowywane są specjalnie na zamówienie. Penalizacji nie ulega jednak zakup treści przygotowywanych wcześniej.
Szwedzki parlament zgodny ponad podziałami
W sprawie tej regulacji w Szwecji udało się znaleźć ponadpartyjne porozumienie. Zmiany przeszły większością głosów. Zwolennicy podnoszą bowiem, że prawo, które obowiązywało, musi być przestrzegane również w świecie online. Zwolennicy tej regulacji podnosili również, że ustawa ma przeciwdziałać „cyfrowej prostytucji”, która wiąże się z nadużyciami, wyzyskiem, a także handlem ludźmi.
Głosy krytyki pojawiają się z różnych stron barykady. Jedni mówią, że to ograniczanie ich przychodów, inni, że prawo będzie martwe, bo szalenie trudno będzie je wyegzekwować. Jeszcze inni podnoszą, że nowe regulacje to kropla w morzu potrzeb i że zmiany to jedynie kosmetyka, która nie rozwiązuje głównego problemu.
Faktem jest jednak, że to pierwsza poważna próba regulowania rynku, który znacząco urósł od pandemii. Normalizowany przez celebrytów, działaczy i jego bezpośrednich uczestników trafił już do mainstreamu. Gdyby jednak służył tylko do kapitalizacji popularności, nie byłby aż tak problematyczny. Niestety branża związana z handlem podnietami znajduje się poza uwagą władz i prawa, co sprawia, iż jest siedliskiem patologii, wyzysku i żerowania na osobach w trudnej sytuacji materialnej. Nie wspominając już o kosztach społecznych.
Nowe przepisy wejdą w życie 1 lipca 2025.
Czytaj także: