REKLAMA

Sezon ogórkowy: Moje ostatnie odkrycie. "The Broadchurch" - brytyjski kryminał z klimatem?

Ostatnie serialowe premiery wiały nudą. Albo zdarzyło mi się obejrzeć jakiś niewyrazisty chłam, o którym zapominałam właściwie tuż po skończeniu odcinka (a w jego trakcie już nie pamiętałam imion głównych bohaterów), albo po przeczytaniu opisu fabuły zupełnie rezygnowałam z seansu. Nastąpił wysyp serialów sci-fi albo nudnych, rozgotowanych intryg i papierowych bohaterów. W związku z niedosytem postanowiłam zainteresować się czymś nieco starszym, jakimś dobrym, kryminalnym serialem, który cieszy się niezłą opinią wśród odbiorców. Przypadkiem trafiłam na "The Broadchurch". 

Moje ostatnie odkrycie. The Broadchurch, recenzja sPlay
REKLAMA

Przyznam, że nie widziałam wielu brytyjskich seriali, ale te, które miałam okazję zobaczyć, zawsze były dobre. Warto choćby wspomnieć tu serie nieco starszej daty, jak "Co ludzie powiedzą?" czy "Hotel Zacisze". Genialne, a co najmniej bardzo dobre, (przynajmniej kilka pierwszych sezonów) było też "Skins". Amerykańska wersja była całkowitym dnem. Kiedy obejrzałam początek pilotażowego odcinka "Skins US" załamałam ręce. Nieudana kopia, te same sceny, dialogi. Brr. Angielskie, skandynawskie seriale zawsze były (i miejmy nadzieję, że będą nadal) czymś bardziej niszowym (nawet jeśli są rozpoznawalne), czymś elitarnym. I nie chodzi o to, że obrażam się na amerykańską "papkę", nie. Chłonę ją każdego dnia i często to lubię.

REKLAMA

W "The Broadchurch", oprócz brytyjskiego akcentu, polubić można wiele rzeczy (muzyka!), bo jest to naprawdę niezły krótkodystansowiec (1 sezon ma zaledwie 8 odcinków). Od początku serialu śledzimy losy jednej z rodzin tytułowego miasteczka położonego na wybrzeżu oraz innych mieszkańców tej niewielkiej społeczności. Poznajemy też dwójkę śledczych, Ellie Miller (Olivia Colman) i Aleca Hardy'ego (David Tennant). To oni będą nam towarzyszyć w każdym odcinku i to ich poczynania będziemy z uwagą obserwować i wyciągać wnioski. 

Cały pierwszy sezon poświęcony jest morderstwu jedenastoletniego chłopca, Danny'ego Latimera, jednego z dwójki dzieci Beth i Marka. Dzieciak ginie jednej nocy w niewyjaśnionych okolicznościach i rano zostaje odnaleziony na plaży. Wydawałoby się, że rzucił się z klifu, ale ułożenie jego ciała sugeruje... morderstwo. Kto zabił niewinne dziecko? Dlaczego nikt nic nie pamięta i każdy oszukuje w sprawie swojego alibi?

"The Broadchurch" choć nie jest tak dynamiczny, jak oczekiwałam, ma jedną ogromną zaletę i za to trzeba oddać twórcom pokłony. Klimat. Serial jest mocno nastrojowy, zdjęcia są wspaniałe, bo i taka jest okolica (serial kręcono m. in. w Portishead, West Bay), którą przyszło nam oglądać. Mroźny wiatr, wzburzone wody są dodatkowymi smaczkami tej podejrzliwej atmosfery, która wkrada się pomiędzy mieszkańców - zdawałoby się - spokojnego miasteczka. Natura współgra tu z nastrojem społeczności Broadchurch. Ksiądz, nauczyciel, dziennikarka, kilkunastoletni chłopiec, stara kobieta - tu każdy ma swoje małe i wielkie tajemnice, a powiązania pomiędzy mieszkańcami są zaskakujące i trudne do wykrycia.

the broadchurch

Interesujący, oprócz głównego wątku kryminalnego, jest też zawodowy związek Miller i Hardy'ego. Ich relacja jest utrudniona od samego początku - Hardy dostaje stanowisko, które zostało obiecane Emilly. Teraz przyjdzie im wspólnie pracować. Jak sobie poradzą? Jak zawsze w tego typu serialach (i książkach opartych, mimo innego języka, na podobnym schemacie) - twórcy "The Broadchurch" skupiają się nie tylko na morderstwie, ale istotne jest dla nich także prywatne życie śledczych, ich przeszłość i relacje rodzinne. Oni też mają swoje sekrety.

Mimo że podczas każdej sceny nie wstrzymujemy oddechu, warto obejrzeć "The Broadchurch" choćby dla samego, bardzo przewrotnego i szokującego, zakończenia. Jest mocne, zostawia niedosyt i człowiek jest cholernie ciekawy "co dalej?". Ja zadawałam sobie też pytanie "jak to możliwe?", bo finał bardzo mnie zaskoczył, choć nie typowałam zabójcy.

"The Broadchurch" wszędzie zdobyło pozytywne opinie. Tym bardziej martwi fakt, nadchodzącego wielkimi krokami remake'u pod tytułem "Gracepoint". Amerykanie muszą postawić na swoim, toteż muszą mieć własną wersję. Absurdalne wydaje się jednak, że w "Gracepoint", które w trailerze wygląda jota w jotę identycznie jak "The Broadchurch" (te same ujęcia, dialogi), zagra ten sam... aktor. W męską rolę śledczego ponownie wcieli się David Tennant. Jednak w amerykańskiej wersji będzie mówił z amerykańskim akcentem (a przynajmniej się starał; wielka szkoda, bo jego akcent w brytyjskim serialu jest świetny i do pozazdroszczenia).

the broadchurch 1
REKLAMA

Decyzja dziwi tym bardziej, że "The Broadchurch" doczeka się drugiego sezonu w 2015 roku. W Internecie pojawiają się sprzeczne informacje - jedni mówią, że kolejna seria będzie prequelem i wcześniejszą sprawą Hardy'ego, inni, że kontynuacją dotychczasowych wydarzeń, przez co serial zmieni swój profil na nieco bardziej obyczajowy. Ja liczę po prawdzie na jedno i drugie. Mam nadzieję, że twórcy "The Broadchurch" w 2 sezonie zaserwują nam jeszcze mocniejszą kryminalną intrygę (chcemy mięsa!) oraz, że dowiemy się co dalej z rodziną Latimerów i resztą mieszkańców niezwykłego miasteczka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA