„The Report” udowadnia, że prawda jest bardziej przerażająca od fikcji. Oceniamy głośny film o aferze w CIA
„The Report” Scotta Z. Burnsa, prezentowany podczas tegorocznego American Film Festival, jest obrazem, opowiadającym o pracach specjalnej komisji, przyglądającej się technikom negocjacji CIA po wydarzeniach z 11 września 2001 roku.
OCENA
W centrum opowieści znajduje się Daniel Jones, grany przez Adama Drivera. W pierwszej scenie bohater wypowiada zdania, które zdają się go najlepiej charakteryzować:
Daniel jest przedstawicielem specjalnej komisji senackiej, która przygląda się praktykom negocjacyjnym, stosowanym przez CIA po atakach terrorystycznych z 2001 roku i nadużyciom wprowadzonego przez nich Programu Zatrzymań i Przesłuchań. Opowieść bazuje na prawdziwych wydarzeniach i rzeczywistych znaleziskach komisji.
„The Report” wydaje się przez to sposobem na zaprezentowanie szerokiej publiczności odkryć zebranych w dokumencie, który ma ponad osiem tysięcy stron.
Raport opisujący techniki „wzmocnionej negocjacji” stosowane na podejrzanych, zatrzymanych w ramach walki z terroryzmem.
Wedle zasady mówiącej, że zdjęcie warte jest ponad tysiąc słów, film nie stroni od ilustracji technik tych negocjacji. Jako że metody są wyjątkowo brutalne w zasadzie można nazwać je torturami. Pierwsza część obrazu, ukazująca wydarzenia od 2003 roku, nie stroni zatem od momentów, które ogląda się z niegasnącym dyskomfortem. Sekwencje te ocierają się niemal o szantaż emocjonalny widza.
„The Report” to bowiem film, który dość jednoznacznie ocenia całą sytuację, tylko kilkukrotnie dając dojść do słowa drugiej stronie. Sprawia to, że niektóre sekwencje poprowadzone są z nutą przerysowania i przesady. Zwłaszcza w sposobie charakteryzacji bohaterów.
Co jednak niezwykle ciekawe - mimo że „The Report” to film pod określoną tezę i wykorzystujący znane techniki opowiadania historii bazującej na faktach, produkcja Burnsa unika błędów, które pojawiają się w filmie „Tylko sprawiedliwość” Destina Daniela Crettona. Największą bolączką tamtej produkcji jest fakt, że bohaterowie są w niej całkowicie niewiarygodni. Nie są ludźmi z krwi i kości, a jedynie figurami mającymi symbolizować pewne idee. Na dodatek scenariusz aż „szeleści papierem”, gdy każe wypowiadać aktorom nadmiernie literackie frazy.
W przypadku „The Report” kreowane postaci są bardziej wyraziste, namacalne i bliższe prawdzie. Choć i to nie oznacza, że nie pozbawione są nutki filmowego przerysowania. Wystarczy wspomnieć, że bohater Drivera, który wedle własnych zapewnień od miesięcy nie sypia po nocach, nie wygląda na kogoś, kto ma problem z tak ważną kwestią codziennego funkcjonowania.
Adam Driver jest niezły jako protagonista historii, choć nie można oprzeć się wrażeniu, że wciela się w bohatera na pewnym autopilocie. Aktor nie prezentuje nic ponad to, co już wielokrotnie mogliśmy oglądać w jego wykonaniu w innych filmach.
Warto zwrócić także uwagę, że „The Report” to produkcja, która ukazuje absurdy funkcjonowania amerykańskich służb i tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Unaoczniająca, w jaki sposób można wykorzystać zawiłe procedury do własnych celów.
„The Report” to produkcja powstała pod ściśle określoną tezę. A jednak dobrze się ją ogląda. Historia angażuje i wywołuje emocje. Trudno tu wprawdzie szukać ciekawej zabawy formą, która sprawiła że niedawny „Vice” Adama McKaya oglądało się z takim zainteresowaniem. Trudno jednak przekreślić film Burnsa jako zły i nudny. Zdecydowanie taki nie jest. „The Report” to po prostu filmowa publicystyka, z całym dobrodziejstwem i bolączkami takiej formy.