Tajemnicze zniknięcie, katastrofa lotnicza, niestabilne afrykańskie państwo i kobieta, która szuka męża - „The Widow” to niezły serial dla fanów thrillerów.
OCENA
Cała historia zaczyna się od Georgii Wells. Kobieta wygląda na zmęczoną, zrezygnowaną, jakby już nic na nią w życiu nie czekało. Powodem dołka, w którym się znalazła, jest śmierć męża. Ten zginął w katastrofie lotniczej kilka lat wcześniej. Od tego czasu Georgia (grana przez Kate Beckinsale) popadła w apatię. Wszystko jednak się zmienia, gdy stoi u lekarza, a telewizor stojący w poczekalni pokazuje zamieszki w Demokratycznej Republice Konga.
W tej transmisji Georgia dostrzega swojego męża.
W zasadzie wydaje się jej, że dostrzega, bo na nagraniu widać tylko plecy jakiegoś mężczyzny i charakterystyczną, pomarańczową czapkę. Ale nic to! Bohaterka bierze to za dobrą monetę, pakuje manatki i rusza do Kinszasy, stolicy wspomnianego afrykańskiego państwa. To właśnie w tym regionie doszło do katastrofy lotniczej, w której zginął jej mąż.
Na tym etapie serial „The Widow” wydaje się szalenie pretekstowy.
Nie da się inaczej niż bardzo złą kondycją psychiczną i emocjonalną tłumaczyć faktu, że kobieta rusza na poszukiwanie męża, mając za pewnik jedynie tak szczątkową informacje. Z czasem jednak okazuje się, iż kobieta nie rzuca się tak do końca na nieznane wody. W Kinszasie spotyka nie tylko przyjaciół męża, ale również ludzi, których poznała, gdy zaraz po katastrofie przybyła do stolicy Demokratycznej Republiki Konga.
Już od pierwszych chwil wiemy, że wypadek samolotu nie był zwykłym błędem pilotów czy wynikiem trudnych warunków pogodowych. Fabuła biegnie wielotorowo. Z każdym odcinkiem poznajemy kolejne informacje dotyczące tego straszliwego wydarzenia. Twórcy zdecydowali się tutaj na liczne retrospekcje. Poznajemy więc dawne życie Georgii, jej motywacje, relacje. Dzięki temu mocno wybrzmiewa charakter związku z zaginionym (czy też może martwym) mężem.
„The Widow” pokazuje jednak sporo innych równie ważnych historii.
Dostajemy opowieści o innych pasażerach lotu i w ten sposób dowiadujemy się co naprawdę się wydarzyło. Rysuje się więc nam dość szeroki obraz spisku i tajemnicy, której nie da rozwiązać się inaczej, niż odkrywając kolejne warstwy. W tej historii nie byłoby niczego nadzwyczajnego, bo śledztwo jest dość przewidywalne, nie ma tutaj niewyobrażalnych zwrotów akcji. Cała fabuła wygląda jak zlepek wielokrotnie widzianych motywów, charakterów i pojedynczych śledztw. Dodajmy do tego, że cała sprawa rozwija się - mówiąc tak tajemniczo, jak się tylko da – w kierunku kwestii politycznych. Dodatkowo pojawiają się pewne tematy międzynarodowe.
„The Widow” to serial schematyczny i niezbyt odkrywczy, ale ma dwie ogromne zalety.
Po pierwsze te schematy są tak sprawnie połączone, tak zgrabnie do sobie dopasowane, że serial ogląda się z przyjemnością. Dość powiedzieć, że przez sezon przebrnąłem na jednym posiedzeniu i chociaż miałem wrażenie, że nie obcuję z arcydziełem, musiałem dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Największe wrażenie zrobiła na mnie historia mężczyzny, który w wyniku wspomnianej katastrofy lotniczej stracił wzrok - rolę świetnie poprowadził Ólafur Darri Ólafsson.
Drugą zaletą jest miejsce akcji. Ta rozgrywa się w Demokratycznej Republice Konga, jest więc sporo procesów politycznych, które mają wpływ na akcję. Niestabilność regionu powoduje, że każdy element śledztwa prowadzonego przez główną bohaterkę jest piekielnie ryzykowny.
Niestety, afrykańskie państwo oglądamy z perspektywy europejskiej: Georgii, wspomnianego niewidomego mężczyzny i tak dalej. Mieszkańcy mają tu niewiele do powiedzenia. To bardzo dziwne, że zdecydowano się na taki zabieg. Spodziewałbym się raczej, że we współczesnym serialu twórcy staną na głowie, aby pokazać wiele perspektyw. Chociaż zapewne łatwiej europejskiemu widzowi zrozumieć świat zinterpretowany na jego modłę, smuci bardzo ten niewykorzystany potencjał.