PigOut nadaje: Nie samymi pączkami człowiek żyje. 15 produkcji z kultowymi scenami jedzenia, od których zaburczy ci w brzuchu
Ociekają tłuszczem i są nadziane? Hmmm Kardashianki? Nie, pączki! I dziś jest ich święto. Moje zdanie jest takie, że świat byłby o wiele lepszym miejscem, gdyby każdy był choć trochę jak pączek. Pączek jest słodki, ładnie pachnie, ma bogate wnętrze, nie męczy buły polityką i nie chce przekręcić cię na hajs. Pączek nie ocenia, pączek rozumie. Po prostu ideał.
Oczywiście nie ma żadnego przymusu i możesz dziś zrezygnować z jedzenia pączków albo pójść za radą Anny Lewandowskiej, wybierając ich zdrowszą, wegańską i bezglutenową wersję. Tylko proszę, nie nazywaj się później prawdziwym Polakiem. Tradycja to rzecz święta.
Tłusty czwartek to przy okazji dzień, kiedy śniadaniówki i portale internetowe wyskoczą ze swoimi standardowymi poradnikami w stylu „Co trzeba zrobić, żeby spalić pączkowe kalorie?”. Otóż to nie jest żadne rocket science, bo według amerykańskich naukowców wystarczy przez 10 godzin gapić się w telewizor i po sprawie. Oczywiście ten czas trzeba sobie pomnożyć przez liczbę sztuk, które pochłoniecie. Zapewne godziny zmienią się wtedy w tygodnie, ale to nawet dobrze się składa, bo dzisiaj przychodzę do was z listą filmów, które zawierają kultowe sceny z jedzeniem. Może któregoś akurat nie widzieliście, to sobie zarzucicie na lepsze trawienie i spalanie.
Filmy, po których zrobisz się głodny (i jeden serial):
Pulp fiction
Mam teorię, że Quentin Tarantino tworzył „Pulp Fiction” na ostrej gastrofazie. Tu co chwilę pada jakiś dialog dotyczący jedzenia. Już na dzień dobry Samuel L. Jackson i John Travolta heheszkują, że Europejczycy jedzą frytki z majonezem i mówią na ćwierćfunciaka z serem, Royal z serem. Niewiele później Vincent Vega siedzi w knajpie z Mią Wallace i hejtuje szejki po 5 dolców, jednak najbardziej w pamięć zapada scena, w której Samuel wbija na chatę trzech studencików i w przerwach w grożeniu im śmiercią, rozpływa się na epickością burgera z Big Kahuny. Gwarantowane +50 do burczenia w brzuchu.
Szef
Po utracie posady w eleganckiej restauracji mistrz kuchni postanawia spełnić marzenie i otwiera food trucka z kubańskimi kanapkami. Gość nie jest jakimś super ciachem, ale z patelnią wyczynia takie cuda, że nawet Scarlett Johanson traci dla niego głowę. Tak mniej więcej przedstawia się fabuła filmu. Trzeba przyznać, że to całkiem przyjemna produkcja, jakieś 7/10, jednak gdyby skupić się wyłącznie na scenach z jedzeniem, byłoby 10/10. Miejscami schodzi w nim taki pornfood, że puszczanie go przed 22:00 powinno być zakazane.
Julie i Julia
Amy Adams zakłada bloga kulinarnego, na którym odtwarza dania z książki kucharskiej swojej idolki — Julii Child (Meryl Streep). Film cieplutki jak kaloryferek, inspirowany prawdziwą historią i przy okazji składający salut francuskiej kuchni. Zawiera całkiem sporo pamiętnych kulinarnych momentów, np. scena z gotowaniem Bouef Bourguignon. O wiele łatwiej zjeść, niż wymówić.
Czekolada
„Czekoladzie” chyba najbliżej klimatem do tłustego czwartku, bo główną rolę grają w niej desery. Fabuła nie jest zbyt wyszukana. Ot do małego, francuskiego miasteczka przejeżdza kobieta z córką i otwiera sklep z czekoladą. Lokalesi początkowo nie są do niej zbyt przyjaźnie nastawieni, gdyż trwa akurat Wielki Post i wypada żyć skromnie, tymczasem ta demoralizuje wszystkich nieprzyzwoicie pysznymi słodyczami. Na szęście jej wrodzony optymizm oraz cukiernicze dzieła sztuki, jakie tworzy, z czasem przełamują niechęć mieszkańców i wszystko idzie ku lepszmu. Banał straszny, ale sceny z czekoladą i pralinami robią robotę. W rolach głównych Juliette Binoche, Johnny Depp i cukier.
Kiedy Harry poznał Sally
Film polecałem już w tekście o najlepszych produkcjach na walentynki, jednak teraz chciałbym się skupić na scenie, w której Billy Cristal i Meg Ryan siedzą w nowojorskiej restauracji Katz's Delicatessen. Billy pałaszuje kanapkę z pastrami, a Meg w tym czasie odgrywa fejkowy orgazm. O tym, jak bardzo jest to kultowa scena, niech świadczy fakt, że film został nakręcony w 1989 roku i mimo upływu 30 lat, restauracja nadal pęka w szwach od turystów, którzy koniecznie chcą zjeść pastrami przy tym samym stoliku co główni bohaterowie. Sam zresztą też planuję kiedyś do niej wbić.
9 i pół tygodnia
Nasze pokolenie ma „50 twarzy Greya”, nasi rodzice mieli „9 i pół tygodnia”. 1:0 dla rodziców. Czy jest na sali ktoś, kto nie kojarzy sceny, w której Mickey Rourke zarządza dzień czyszczenia lodówki, po czym karmi wygrzebanymi resztkami Kim Basinger, odzianą tylko w szlafrok? A później Kim robi mniej więcej to samo, co Meg Ryan w Katz's Delicatessen, z tą różnicą, że jej orgazm nie jest fejkowy. Absolutny klasyk + Mickey Rourke z czasów, kiedy miał jeszcze całkiem wyjściową twarz.
Jedz, módl się, kochaj
Julia Roberts ma przystojnego męża, wypasiony dom i dobrze płatną pracę, jednak coś ją w tym idealnym życiu na tyle uwiera, że pewnego dnia postanawia to wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady wyruszyć w roczną podróż po Indiach, Indonezji i Włoszech, w poszukiwaniu prawdziwego szczęścia. Kobiety! Kto je zrozumie? Nie powiem, żeby był to mój ulubiony film, ale patrzeć jak Julia Roberts zajada się pizzą i spaghetti con aria, mogę w nieskończoność. Jak dla mnie oscarowe szamanie.
Zakochany kundel
Skoro jesteśmy przy spaghetti, nie mogło zabraknąć sceny z „Zakochanego kundla”. Skubana śniła mi się po nocach w dzieciństwie, niestety wtedy w Polsce rządził ryż z potrawką. BTW Dziewczyny, jeśli facet oddaje wam ostatniego klopsika, to wiedzcie, że to nie są żarty. #Ślub #Dzieci #TakieTematy
Bękarty wojny
Quentin Tarantino znowu na gastrofazie. Tym razem wyróżniam scenę, w której pułkownik Hans Landa zajada się strudlem z bitą śmietaną, w towarzystwie dziewczyny, której przed laty zamordował rodzinę. Większość widzów podczas tego ujęcia obgryzała paznokcie ze strachu, że Landa rozpozna babeczkę i zrobi jej kuku. Nie ja. Mnie bardziej interesował strudel. Są dwie możliwości. Albo był wyjątkowo pyszny, albo Christopher Waltz jest jeszcze lepszym aktorem, niż przypuszczaliśmy. Jadłbym.
Chłopcy z ferajny
Jeden z najlepszych filmów gangsterskich ever, a do tego zawiera lokowanie pornfoodu. Zdecydowanie najbardziej w pamięć zapada scena, w której trójka zbirów przygotowuje kolację w więziennej celi. Johnny smaży steki, ćmiąć przy tym cygaro, Paulie kroi żyletką czosnek w cieniutkie paseczki, z kolei Vinnie gotuje sos do makronu i mimo iż dodaje do niego za dużo cebuli, efekt końcowy jest doskonały. Kwitensencja włoskiego podejścia do kuchni. Co by się nie działo, jedzenie musi być przygotowane perfekcyjnie. Nawet w więzieniu. A wy co, nadal żywicie się Vifonem?
Breaking Bad
Pizza przewinęła się w wielu hollywoodzkich produkcjach, mi jednak najbardziej zapadła w pamięć scena z „Breaking Bad”, w której Walter White wyrzuca olbrzymią pepperoni na dach swojego domu. Nadal nie potrafię odżałować tego marnotrawstwa. BTW Ciekawostka jest taka, że prawdziwy właściciel domu, wielokrotnie skarżył się w wywiadach, że ma już dość fanów, którzy dzień w dzień wchodzą na jego posesję, aby odtworzyć scenę z serialu. Za to lokalna pizzeria pewnie zaciera ręce.
Rocky
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który po obejrzeniu „Rocky'ego” nie miał ochoty stać się fit i zaczynać dnia od przebieżki przez miasto oraz drina z surowych jaj? Każdy chciał. Zwłaszcza że mało kto słyszał w tamtych czasach o salmonelli. Może nie pornfood, ale zdecydowanie scena, która przeszła do historii.
Hannibal
Skoro zeszliśmy na kategorię dań, które się pamięta, ale raczej nie nadają się do odtwarzania w domu, nie możemy pominąć sceny kolacji z „Hannibala”. Zwłaszcza że za garami stanął osobiście sir Anthony Hopkins. Nie polecam wegetarianom.
Obcy
To jeszcze w ramach tej samej kategorii, kolacja z „Obcego”. Można powiedzieć, że była to wieczerza, na którą wpadł niezapowiedziany gość. Prawie jak wigilia.
Upadek
Na koniec Michael Douglas terroryzujący burgerownię, bo spóźnił się 4 minuty i obsługa odmówiła mu zaserwowania oferty śniadaniowej. Potwierdza się powiedzenie, że głodny człowiek, to wkur niestabilny emocjonalnie człowiek. Mam tak samo, kiedy wbijam do kebabowni i typ mi mówi, że jest tylko kurczak #TeamWołowina. Jeśli nie widzieliście jeszcze „Upadku”, to koniecznie nadróbcie. Złoto. Zresztą większość filmów z tej listy to perełki. Polecam.
I pamiętajcie, z tłustym czwartkiem jak z walentynkami – nie chodzi o to, żeby spinać się od wielkiego dzwonu, tylko kochać i celebrować pączka przez cały rok.