„Sanatorium miłości” właśnie wylądowało na... Netfliksie. Trzy powody, dla których warto je obejrzeć
„Sanatorium miłości” to obok „Rolnik szuka żony” jeden z największych hitów Telewizji Polskiej. Oba sezony programu właśnie wylądowały na Netflix Polska i jeśli macie ochotę na pozytywne przełamanie jesiennej słoty, to program prowadzony przez Martę Manowską powinien zaspokoić tę potrzebę w stu procentach.
„Sanatorium miłości” to program typu reality show, w którym grupa seniorów udaje się na turnus do uzdrowiska w Ustroniu, by u schyłku życia przeżyć niesamowite przygody, zgromadzić ciepłe wspomnienia i... odnaleźć miłość.
„Sanatorium miłości” to program, w którym udowadniamy, że emerytura to nowy i przede wszystkim aktywny rozdział życia. Sześć pań i sześciu panów wyrusza w niezwykłą, pełną emocji i wrażeń podróż.
— piszą o programie jego twórcy.
I nie ma w tych słowach wielkiej przesady. Po obejrzeniu obu sezonów „Sanatorium miłości”, które obok „Rolnik szuka żony” jest moim ulubionym show spod szyldu TVP, z czystym sumieniem mogę polecić ów program jako jeden z najbardziej pozytywnych polskich formatów (który stał się na tyle popularny, że doczekał się „kontynuacji” w postaci fabularyzowanego serialu pt. „Uzdrowisko” — niestety, bardzo nieudanego).
A kto nie zdążył się załapać na emisję programu na antenie TVP (z uwagi na pandemię i bezpieczeństwo seniorów stacja zawiesiła prace nad programem, ale kilka dni temu pojawiła się informacja o rozpoczęciu przygotowań do 3. sezonu ), ten ma idealną okazję, by nadrobić zaległości — dziś bowiem oba sezony show prowadzonego przez Martę Manowską trafiły do biblioteki Netfliksa.
Dlaczego warto obejrzeć „Sanatorium miłości”?
-
Bo losy zwykłych ludzi są ciekawsze, niż popisy celebrytów
To jeden z podstawowych plusów programu. Po serii formatów, w których gwiazdy (choć bardziej pasowałoby tu słowo „celebryci”) śpiewają, skaczą do wody lub tańczą na lodzie i parkiecie, nareszcie pojawił się program, w którym bohaterowie to zwykli ludzie. Dokładnie tacy sami, jak pani z kiosku, od której codziennie kupujemy gazetę lub sympatyczny pan ochroniarz z Rossmana (tak, wiem, to oksymoron).
Choć brzmi to banalnie, to właśnie w tym drzemie siła „Sanatorium miłości”, które pokazuje zawiłe, bogate w przeżycia (często również te bardzo trudne) ludzkie historie, w których przejrzeć może się prawie każdy z widzów. Plus znakomita Marta Manowska, która każdy niepozorny dialog potrafi zamienić w pełną głębokich refleksji dyskusję na temat tego, co w życiu istotne.
-
Bo seniorzy mają w sobie więcej luzu, niż nie jeden zblazowany milenials
Każdy, kto miał okazję pracować lub po prostu przebywać w towarzystwie ze starszymi osobami, na pewno mógł zaobserwować specyficzną prawidłowość: seniorzy mają w sobie więcej dystansu do życia. Oczywiście zdarzają się odstępstwa od tej reguły w postaci gderliwych (i często po prostu schorowanych) „staruszków”, ale bohaterowie „Sanatorium miłości” udowadniają, że apetyt na życie wcale nie musi być uzależniony od metryki.
Obserwując ich energię, luz i umiejętność cieszenia się życiem, nie raz czułam się wewnętrznie dużo „starzej”, niż seniorowie z Ustronia, choć jeszcze nie skończyłam trzydziestki. Sport, dancingi, spokojne podejście do wyzwań stawianych przez życie i inwestowanie w relacje — tego wszystkiego możemy się nauczyć od bohaterów programu TVP.
-
Bo na miłość nigdy nie jest za późno
I wreszcie — tytułowa miłość. Związki i uczucia to temat rzeka, a w dodatku jedna z najtrudniejszych dziedzin życia (gdyby tak nie było, nie powstałby Tinder i inne „matrymonialne” wynalazki). W Polsce rozpada się co drugie małżeństwo, a młodzi ludzie coraz częściej wybierają życie singla.
A jak sobie radzą w tej materii seniorzy? Część bohaterów „Sanatorium miłości” mierzy się nie tylko z samotnością, ale i bólem po stracie drugiej połówki — wśród uczestników są nie tylko single i rozwodnicy, ale również wdowcy i wdowy.
To sprawia, że ich losy śledzimy z jeszcze większym zaangażowaniem, niż np. w „Rolnik szuka żony”, gdzie przeważnie uczestnikami są młodzi ludzie. Okazuje się, że od seniorów można nauczyć się również paru rzeczy w kwestii miłości — na przykład większej wyrozumiałości dla partnera, szacunku do samego siebie i umiejętności stawiania granic. W końcu jak ma się za sobą kilkadziesiąt lat życia, to przeważnie priorytety układają się we właściwiej kolejności w sposób naturalny. Warto tej lekcji nie przegapić i nauczyć się na błędach (ale i sukcesach) innych, niż samemu później narzekać, że na starość nie mamy nikogo, kto podałby nam przysłowiową szklankę.
„Sanatorium miłości” od dziś zobaczycie na Netflix Polska.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.