REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Nieszablonowy debiut kryminalny, który czyta się jednym tchem. Rozmawiamy z autorem „Trzydziestki”

To zwierciadło, w które nie każdy chciałby spojrzeć, ale jeśli już to zrobi, to może zobaczyć w nim siebie” — mówi w rozmowie z Rozrywka.Blog Tomasz Żak. Jego debiutancka powieść „Trzydziestka” ukaże się już 24 marca. Tę datę powinni sobie zaznaczyć w kalendarzu wszyscy fani nieszablonowych kryminałów, które czyta się jednym tchem. Jest brutalna, wulgarna, ale tętni też czarnym humorem.

18.03.2021
10:14
Trzydziestka – kryminał z czarnym humorem. Wywiad z Tomaszem Żakiem
REKLAMA
REKLAMA

Tomasz Żak (rocznik 87) chwytał się w życiu różnych zajęć – był radnym, dziennikarzem telewizyjnym, wokalistą hardcore punkowej kapeli, prowadzi z dziewczyną sklep internetowy. Teraz przyszedł czas na debiutancką książkę. Jej akcja dzieje się w niewielkiej mieścinie, w której każdy jest w czymś umoczony, a nawet jeśli nie, to zaraz znajdzie się na niego jakiś hak.

Niedługo przed wyborami, w dniu swoich trzydziestych urodzin, zostaje zamordowany syn burmistrza. Dalej mogłaby to być typowa książka kryminalna przedstawiająca nudne śledztwo, ale tak nie jest, choć wątek policyjny też stanowi w niej istotny element. Autor „Trzydziestki” opowiedział mi, skąd brał inspirację, czego słuchał w czasie pisania i co robi, w oczekiwaniu na premierę.

Trzydziestka – Tomasz Żak – wywiad:

Bartosz Godziński: Przyznam szczerze, że początkowo trudno mi było wyczuć klimat twojej książki. Przygotowałem się na kryminał w modnym i popularnym w naszym kraju stylu skandynawskim. Jednak po paru stronach zrozumiałem, że czytam coś zupełnie innego i faktycznie nie można oceniać książki po okładce. To brutalny i wulgarny thriller z dużą dawką czarnego jak błoto pośniegowe humoru. Skąd takie połączenie?

Tomasz Żak: Takie jest życie (śmiech). Brutalne, ale humor pozwala nam sobie lepiej z nim radzić. Ukazałem tak naprawdę rzeczywistość, ale podkręconą na maksa. Poza tym jestem miłośnikiem czarnego humoru, podobnie jak i większość ludzi. Choć pewnie i ta większość nie zdaje sobie z tego sprawy.

I z tego co wywnioskowałem, lubisz zwłaszcza czarny humor internetowy – z memów i past. A także „Ślepnąc od świateł”, filmy Tarantino i... greckie tragedie. Przez to „Trzydziestka” powinna się spodobać fanom tych pozycji.

Nawet moi bohaterowie przyznają, że znajdują się w sytuacji, nie tyle z greckiej tragedii, co z dramatów Szekspira. Za porównanie do filmów Tarantino bardzo dziękuję – to dla mnie wielkie wyróżnienie i nobilitacja. Natomiast powieść „Ślepnąc od świateł” to też dobry trop, gdyż jestem fanem twórczości Jakuba Żulczyka i się z tym nie kryję, dlatego pewnie można znaleźć podobieństwa pomiędzy tymi dwiema pozycjami.

Jednak i tak, pomimo debiutu i inspiracji, masz już pewien własny styl. Prócz tego co wspominałem na początku, książka płynie też w rytmie hip-hopu. A przecież byłeś wokalistą w zespole hardcore punkowym 2nd Wind. Czego zatem słuchałeś, pisząc książkę?

Rap i hardcore punk od zawsze były moimi muzycznymi miłościami. W książce rzeczywiście pojawia się dużo cytatów z polskiego rapu, ale też i dwóch punkowych kapel. Moim ulubionym albumem zeszłego roku był „Romantic Psycho” Quebonafide, więc pewnie on królował na moich głośnikach w czasie pisania. Potrafiłem też w czasie pracy jednym okiem patrzeć na seriale na Netflixie. Nie wymienię ich tytułów, bo jednak bardziej skupiałem się na samym tworzeniu.

trzydziestka tomasz żak książka kryminał
Fot. Jakub Celej

Podziwiam za podzielność uwagi. Mnie dosłownie wszystko rozprasza.

Książkę stworzyłem w mniej więcej pół roku i pisałem ją wszędzie. A to rano przy śniadaniu, skrobnąłem kilka zdań, a to jadąc autem, oczywiście w fotelu pasażera, otwierałem laptopa i coś dopisałem. Jak laptop padł, to pisałem na telefonie. Nie należę do osób, które siadają zawsze przy tym samym biurku, ma swoje rytuały i pisze w określonych porach dnia. Działam w chaosie, ale jest w tym pewna metoda.

Fabuła też jest „nieuporządkowana”, bo jest opowiedziana niechronologicznie – stąd m.in. to porównanie do Tarantino. Akcja dzieje się z kolei w niewielkiej miejscowości. Miałeś w głowie jakąś konkretną czy to czysta fikcja?

W książce celowo nie pada nazwa miasta, ponieważ nie miałem żadnego na myśli. Jednak poboczne historie, te bardziej przyziemne, życiowe faktycznie mogły się zdarzyć i zdarzają się w mniejszych i większych miastach. Byłem też radnym, więc niektóre wątki polityczne delikatnie sobie „zapożyczyłem”.

Czy polityka na szczeblu samorządowym jest bardziej brudna niż ta na szczeblu rządowym?

Trudno powiedzieć. Na pewno ma swoje ciemne strony, tym bardziej, że w miasteczkach każdy każdego zna, więc łatwiej jest kogoś kontrolować lub szantażować. Jeśli ktoś jest radnym, a jego żona jest nauczycielką w szkole podległej gminie, to myślę, że taką osobą jest łatwiej sterować i wywierać wpływ. To brutalna gra, ale to tylko przedsionek do finałowego etapu, który znajduje się przy ulicy Wiejskiej w Warszawie.

Chciałeś ująć „Polskę na jednym obrazku” czy może pokazać ją w krzywym zwierciadle?

W pewnym sensie tak. Nie chciałbym myśleć o tej książce wyłącznie w kontekście powieści kryminalnej, ale jako opowieści o ludziach zakochanych w złych rzeczach: we władzy, pieniądzach, używkach. To zwierciadło, w które nie każdy chciałby spojrzeć, ale jeśli już to zrobi, to może zobaczyć w nim siebie.

Jednym z tematów, które poruszasz, a których nie chce zbytnio zdradzać, jest związany z podnoszoną w ostatnim czasie w naszym kraju dyskusją o osobach LGBT.

Jestem bardzo ciekawy, jak zostanie odebrany ten wątek. W Polsce wciąż osoby o odmiennej od ogółu orientacji nie są traktowane tak, jak powinny. Ta książka w pewien sposób chce pokazać, ile jeszcze nasze społeczeństwo czeka pracy, by to zmienić. Myślę, że prędzej czy później to jednak nastąpi.

Napisałeś książkę – spełniłeś tym samym marzenie jednego z bohaterów. Jak się z tym czujesz?

Jestem przeszczęśliwy. Nigdy nie spodziewałem, że pierwszą książkę wydam od razu w jednym z wiodących wydawnictw w Polsce. Nie śpię po nocach, bo stresuję się premierą (śmiech). Myślę, że będę musiał się odciąć na jakiś czas, by nie czytać opinii.

A jeśli będą dobre?

To dobrze, ale każdy głos krytyki trafi prosto w serce. Żartuję rzecz jasna. Wydanie debiutu to wspaniałe uczucie i życiowe spełnienie.

trzydziestka tomasz żak książka kryminał
Fot. Jakub Celej

Jako debiutant miałeś problemy ze znalezieniem wydawcy?

To zależy. Napisałem powieść i wysłałem ją do wszystkich mniej lub bardziej znanych wydawnictw. I czekałem na odpowiedź. W końcu od jednego z nich ją otrzymałem. Z drugiej strony nie wydawałem wcześniej opowiadań i choć pracowałem w mediach, to nie publikowałem np. felietonów. To jest totalny debiut.

W książce zastosowałeś też kilka ciekawych zabiegów formalnych – jeden dotyczył sceny seksu, przy którym się uśmiechnąłem pod nosem. Dlaczego zdecydowałeś się jej nie opisywać, przecież erotyka w naszym kraju dobrze się ostatnio czyta.

Właśnie dlatego (śmiech). Uważam, że opisywanie scen seksu zawsze wychodzi żałośnie albo przynajmniej ociera się o żenadę.

A jeśli miałaby powstać ekranizacja, to kogo byś widział w roli reżysera?

Na pewno nie chciałbym, by nakręcił ją Patryk Vega (śmiech), aczkolwiek muszę powiedzieć, że ma talent do dialogów. Według mnie są bardzo naturalne – tak po prostu ludzie się do siebie odzywają. Jednak pozostając w sferze marzeń, to chciałbym, by powstał nie film, lecz serial, bo epizodyczna konstrukcja na to pozwala, a w fotelu reżysera zasiadłby Wojtek Smarzowski.

Zdradzę ci, że przy pisaniu tej książki miałem sinusoidę emocjonalną. Raz byłem nią podekscytowany na tyle, że byłem pewien, że po premierze zaraz napiszą do mnie ludzie z Netflixa. Innym razem byłem załamany, chciałem ją wyrzucić do kosza i zacząć od nowa.

Premiera twojej książki już niedługo, bo 24 marca. Czy zamierzasz przez ten czas robić coś specjalnego?

Dalej nie będę spał po nocach. Poza tym pracuję już nad kolejną książką. Nie osiadam na laurach. Nie będzie to jednak sequel, spin-off ani nawet kryminał. Resztę pozostawię, póki co, w tajemnicy.

Premiera książki „Trzydziestka” Tomasza Żaka już 24 marca.

REKLAMA

* Zdjęcie główne jest autorstwa Jakuba Celeja

* Tekst powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA