REKLAMA

Tydzień z...: "Pod Mocnym Aniołem" na czytniku. Książka lepsza?

Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego, "Pod Mocnym Aniołem" jest - o czym zapewne wszyscy wiedzą - ekranizacją powieści Jerzego Pilcha wydanej w 2001 roku. Jaka jest ta książka? Czy warto przeczytać ją przed seansem? Czy filmowi uda się oddać wykreowany w niej świat i nastrój? 

Tydzień z…: „Pod Mocnym Aniołem” na czytniku. Książka lepsza?
REKLAMA

Nie widziałem jeszcze ekranizacji, wszak do jej oficjalnej premiery pozostały dwa dni, nie znam więc odpowiedź na postawione w tytule pytanie. Trzeba jednak pamiętać, że film i książka to dwa różne środki przekazu, rządzące się swoimi prawami i regułami. Nie podobna poddawać ich analizie porównawczej na wszystkich możliwych płaszczyznach. To ta sama historia, opowiedziana na dwa kompletnie inne sposoby. I jest to jedyna przestrzeń, na której można je zestawić.

REKLAMA

Jaka jest ta historia w powieści Pilcha? Jednym słowem: trudna. Rozwijając nieco: choć przepełniona groteską, ironią, swoistym humorem, napisana z niezwykłą sprawnością, w której liryczność miesza się z wulgarnością, a językowy przepych z dosadnością, nie sposób zapomnieć o czym jest ta książka. Mimo, że podczas lektury często można się uśmiechnąć, bo autor naprawdę potrafi rozbawić czytelnika, to nie jest to czysta, bezpretensjonalna radość. Gdzieś tam, z tyłu głowy, cały czas czai się zaduma, tkwi refleksja.

jerzy pilch pod mocnym aniołem

W "Pod Mocnym Aniołem" Pilch panoramuje alkoholizm. Nie poddaje go wnikliwej analizie, nie rozkłada na czynniki pierwsze, raczej pozwala spojrzeć na ten problem z szerokiej perspektywy. Dowodzi, że nie jest on związany wyłącznie z patologicznymi domami i bezdomnymi pijaczkami, a w równym stopniu dotyka ludzi wykształconych, zamożnych, z dobrze - zdawać by się mogło - poukładanym życiem. I że alkoholizm to nie jest sprawa tylko osoby pijącej.

Oni wszyscy pili z tych samych, choć niekiedy też z innych jeszcze powodów. Pili, bo ojciec był zbyt surowy, i pili, bo matka była zbyt łagodna. Pili, bo wszyscy wkoło pili. Pili, bo pochodzili z rodzin pijackich, i pili, bo pochodzili z rodzin, w których od pokoleń nikt nigdy nie umoczył dzioba. Pili, bo Polska była pod moskiewskim jarzmem, i pili w euforii po wyzwoleniu. Pili, bo Polak został papieżem, i pili, bo Polak dostał Nobla, i pili, bo Polka dostała Nobla. Pili za zdrowie internowanych i piciem czcili pamięć zamordowanych. Pili, gdy byli sami, i pili, gdy ktokolwiek pojawił się obok nich. Pili, kiedy Polska zwyciężała, i pili, kiedy Polska przegrywała - pisze Pilch. I w innym miejscu podsumowuje:  Jednego pijaka w całej rozciągłości może zrozumieć tylko drugi pijak.

pod mocnym aniołem film
REKLAMA

To lektura ciężka i dla tych, którzy nie zetknęli się z alkoholizmem, bo męczące będą dla nich te wszystkie wywody, trudne w zrozumieniu i zaakceptowaniu, jak i dla tych, którzy z tym problemem mieli styczność, bo przypomni - lub uświadomi - im ich gehennę. Osobną i niezwykle istotną kwestią jest język, jakim została napisana ta książka. Barokowy, pełen ozdobników, chaotyczny - przypomina sen, albo zwidy po wódzie. Wszyscy ci, którzy tego typu eksperymentów formą nie lubią, zapewne będą powieścią zniesmaczeni i znużeni. Z kolei otwarci na takie zabawy słowem znajdą wiele powodów do zachwytu.

Jest więc "Pod Mocnym Aniołem" książką niełatwą z wielu przyczyn, ale wartościową. Zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto spróbować. Choćby po to, by móc porównać, jak z tą samą historią poradzi sobie Smarzowski, który przyznał, że był to jego jedyny film kręcony na trzeźwo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA