„Tylko nie mów nikomu” to produkcja, którą każdy powinien obejrzeć. Trauma ofiar i bezduszność Kościoła w dokumencie Sekielskiego
Tomasz Sekielski podjął się niezwykle trudnego i ryzykownego wyzwania, gdy zdecydował się nakręcić dokument o zjawisku pedofilii w polskim Kościele katolickim. „Tylko nie mów nikomu” nie jest filmem idealnym, ale wszyscy go potrzebowaliśmy.
Temat księży molestujących nieletnich przez wiele lat był tuszowany i ukrywany przed opinią publiczną. Zarówno Kościół katolicki, jak i organy państwowe oraz samo społeczeństwo nie zrobili dość, by zapobiec tego typu zdarzeniom. Od pewnego czasu czuć jednak coraz wyraźniejszą potrzebę zwrócenia większej uwagi na problem zaburzeń pedofilskich wśród osób duchownych. Wyrazem społecznego oburzenia na liczne skandale i przypadki ukrywania sprawców są również dzieła kultury: najpierw „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, który jest najbardziej dochodowym polskim filmem XXI wieku, a teraz stworzony dzięki wsparciu użytkowników Patronite dokument „Tylko nie mów nikomu”.
Za produkcję odpowiadają bracia Tomasz i Marek Siekielscy. Obaj też w różnych rolach pojawiają się przed kamerą, ale głównymi bohaterami dokumentu są ofiary księży-pedofili. Akcja „Tylko nie mów nikomu” koncentruje się wokół osób skrzywdzonych przez dziewięciu duchownych na przełomie kilkudziesięciu lat. Twórcy podkreślają, że otrzymali znacznie więcej doniesień, ale nie wszystkie osoby były gotowe w tak bezpośredni sposób zmierzyć się ze swoimi oprawcami, a z racji długości materiału (film i tak trwa dwie godziny) nie sposób było wykorzystać wszystkich opowieści. Część ofiar molestowania seksualnego występuje w „Tylko nie mów nikomu” pod imieniem i nazwiskiem, niektórzy wolą zachować anonimowość, a inni byli w stanie opowiedzieć swoją historię jedynie w formie listu.
Użyte w dokumencie świadectwa ofiar są bogate w szczegóły i pokazują pełen obraz systemowego tuszowania pedofilii przez instytucję Kościoła.
Sekielski pokazuje wydarzenia z różnych okresów, choć przeważnie chodzi o sytuacje sprzed kilkudziesięciu lat. Większość pokrzywdzonych przez wiele lat żyje z traumą. Dopiero jako dorosłe osoby są w stanie się z nią zmierzyć i skonfrontować z księdzem, który ich skrzywdził. Dokument zaczyna się właśnie od takiej, niezwykle potężnej sceny spotkania po latach. Jedna z bohaterek „Tylko nie mów nikomu” opowiada o tym, jak w wieku siedmiu lat została wykorzystana przez duchownego na plebani. Mężczyzna nie poniósł żadnej kary i obecnie przebywa w domu księży emerytów w Kielcach. Tam kobieta udaje się wraz z uzbrojonym w ukrytą kamerę Markiem Sekielskim i rozpoczyna rozmowę z księdzem, w wyniku której wychodzi na jaw, że ofiar było znacznie więcej.
Emocjonalna reakcja bohaterki po wyjściu z budynku to tylko jedna z wielu scen „Tylko nie mów nikomu”, która zostaje z widzami na długo po zakończeniu seansu. Podobnych konfrontacji jest w filmie więcej. Co ciekawe w żadnym z pokazanych przypadków ksiądz nie wypiera się zarzucanych mu czynów. Mało którego stać na przeprosiny, a każdy znajduje powody, by usprawiedliwić lub umniejszyć swoje postępki.
Dzieło Sekielskiego nie stanowi jednak tylko prywatnego rozliczenia między ofiarami i księżmi, którzy je skrzywdzili. To przede wszystkim próba pokazania tchórzostwa i buty hierarchów kościelnych.
Twórcy dokumentu pokazują liczne przypadki przenoszenia księży z parafii do parafii, po tym jak spadły na ich oskarżenia o wykorzystywanie nieletnich. Opieszałe lub wręcz całkowicie lekceważące działanie biskupów wobec zgłoszeń to jednak nie wszystko. Dzięki „Tylko nie mów nikomu” doskonale widać, że powstaje ogromny dysonans między wyrokami sądu powszechnego i sądów kościelnych. W jednej z badanych historii wychodzi na jaw, iż prawomocnie skazany duchowny, który otrzymuje także dożywotni zakaz pracy z dziećmi jakby nigdy nic za zgodą przełożonych prowadzi rekolekcje dla dzieci.
Sekielski przeprowadził przy okazji pracy nad dokumentem szczegółowe dziennikarskie śledztwo, które doprowadziło go do dwóch nowych oskarżeń o pedofilię. Jedno z nich dotyczy prominentnego duchownego Solidarności, który pracował także dla Lecha Wałęsy za czasów jego prezydentury.
„Tylko nie mów nikomu” korzysta z szerokiego wachlarza dziennikarskich narzędzi, choć niektórym zabraknie wypowiedzi ekspertów i członków Kościoła.
Przez cały film ani razu nie wypowiada się osoba duchowna. Podana tuż przed napisami końcowymi długa lista wymienia jednak wszystkich hierarchów, którzy odmówili wzięcia udziału w projekcie lub zignorowali pytanie o swój udział. Trudno więc oskarżać Sekielskich o brak chęci podjęcia dialogu. W pewnym sensie Kościół sam jest sobie winien, że w „Tylko nie mów nikomu” jego głos jest niesłyszalny, a liczne medialne wypowiedzi o rzekomych działaniach wobec oskarżonych księży zostają zestawione z mało pochlebnymi sytuacjami zarejestrowanymi przez kamerę Sekielskiego.
Dlatego w filmie bardziej brakuje specjalistów od tematu i osób, które mają wpływ na kształtowanie i egzekwowanie prawa. Produkcja zalicza też kilka przestojów i słabszych momentów, gdy twórcy za bardzo boją się, że sam głos ich bohaterów nie wystarczy, dlatego dają w to miejsce semi-fabularne wstawki. Niesłusznie, bo świadectwa osób występujących w dokumencie zostaną z każdym widzem na bardzo długo. Pozostaje mieć nadzieję, że dzieło Sekielskiego zostanie obejrzane również przez osoby hierarchów kościelnych. Ale czy cokolwiek zmieni w sposobie traktowania ofiar pedofilii? Tego nie wiadomo.
„Tylko nie mów nikomu” będzie mieć swoją premierę w sobotę o 14:30 na oficjalnym profilu Tomasza Sekielskiego w serwisie YouTube.
Tomasz Sekielski podkreśla, że jego film nie dotyczy kwestii wiary. Ze względu na delikatną naturę tematu, my również wstrzymujemy się od światopoglądowej oceny filmu i nie przyznajemy gwiazdek. Tekst nie jest skierowany przeciwko osobom wierzącym i nie ma na celu obrazy kogokolwiek.