„Typewriter” to kolejny nieudany flirt lokalnych historii ze stylistyką horroru. Recenzujemy serial Netfliksa
Kilka dni temu Netflix ogłosił rozpoczęcie prac nad pięcioma nowymi serialami osadzonymi w Indiach. Napływ treści z tego regionu świata trwa jednak już od jakiegoś czasu. Po premierach głośnych serii „Delhi Crime” i „Selection Day”, przyszedł czas na nawiązujący do stylistyki horroru serial „Typewriter”.
OCENA
Pięcioodcinkowa seria „Typewriter” rozgrywa się na indyjskiej wyspie Goa. Opowieść dotyka tematu nawiedzonego domu oraz tajemniczego artefaktu. W tytułowej maszynie do pisania zaklęty jest groźny duch, siejący spustoszenie w miasteczku. Serial skupia się na grupie dzieci, zapalonych poszukiwaczy przygód i duchów, którzy zaczytują się w książce „Duch Sultanporu”, napisanej przez dawnego właściciela pięknej willi znajdującej się na wyspie.
Właściwa opowieść rozpoczyna się, gdy do domostwa wprowadza się rodzina z dwójką dzieci. Podczas porządków jedno z nich odkrywa starą, zakurzoną maszynę do pisania. Dziewczyna nie zdaje sobie nawet sprawy, że prosząc matkę o możliwość zatrzymania przedmiotu stawia siebie i najbliższych w niebezpieczeństwie. Wszystko wskazuje na to, że czwórka dzieciaków jest ostatnią deską ratunku dla rodziny oraz reszty mieszkańców wyspy.
„Typewriter” to kolejna historia Netfliksa, która na pierwszy rzut oka mami potencjałem. Serial zapowiada się ciekawie, a potem szybko wpada w rutynę i utarte, schematyczne zagrania.
Przez to cały pierwotny potencjał historii szybko ulatuje.
Problemem serialu autorstwa Sujoya Ghosha jest fakt, że w kolejnych odcinkach w kółko opowiada nam tę samą historię, wykorzystując do tego te same zagrania. Mimo krótkiego czasu trwania, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ta historia zaprezentowałaby się lepiej w formie dwugodzinnego filmu, a nie prawie pięciogodzinnego serialu. Wydarzenia kolejnych epizodów wielokrotnie są bowiem wtórne i powtarzają ten sam zestaw informacji, który otrzymaliśmy poprzednio, nie wnosząc nic nowego do naszego odbioru.
Podobnie do niedawnego serialu „Jinn”, koprodukcji Libanu i Jordanii, również indyjski „Typewriter” jest lokalną produkcją Netfliksa, która flirtuje z elementami horroru dla opowiedzenia swojej historii. Sęk tkwi w tym, że w obu produkcjach ewidentnie zabrakło budżetu na efekty specjalne z prawdziwego zdarzenia, dlatego zestaw możliwych działań bohaterów o nadprzyrodzonych zdolnościach jest wyjątkowo ubogi. Zły bohater, a raczej bohaterowie „Typewriter” potrafią jedynie siłą woli dusić swoje ofiary, w specyficzny sposób wpływając też na ich serce. Innych zagrań nie uświadczymy.
Najdziwniejsze jest też to, że niektóre wątki urywają się w połowie, jak gdyby twórcy wyrzucili parę scen ze scenariusza.
Należy też zauważyć, że „Jinn” miał tę przewagę nad „Typewriter”, że pozwalał nam lepiej przyjrzeć się słynnej Petrze i pięknej okolicy starożytnego miasta. Osadzenie indyjskiego serialu na wyspie Goa wydaje się z początku miłym dodatkiem, jednak z czasem trudno dostrzec w serialu coś z lokalnego kolorytu wyspy. Nie ma się poczucia, że to historia, która mogła wydarzyć się tylko w tym miejscu i jest z nim silnie związana. Brakuje zatem uzasadnienia dla osadzenia akcji właśnie w tej lokalizacji.
„Typewriter” można wprawdzie obejrzeć w wolnej chwili, jako ciekawostkę.
Serial kończy się w iście horrorowy sposób, zostawiając furtkę na ewentualną kontynuację, jednak trudno przewidzieć, czy wystarczająco dużo ludzi przetrwa sezon nr 1, by takowa w ogóle mogła powstać.