REKLAMA

Tysiące widzów obserwują, jak zdobywają niebezpieczne miejsca. Poznajcie twórców Urbex History

Zjawisko urbexu, czyli eksploatowania opuszczonych miejsc w różnych miastach Polski i świata wciąż ma się bardzo dobrze. Miłośników tej niecodziennej rozrywki jest wielu. Jednymi z nich są trzej przyjaciele z pasją do historii. Łukasz Dąbrowski, Konrad Niedziułka i Jakub Stankowski postanowili założyć kanał Urbex History, który doczekał się już miliona fanów. Publikują na nim wideo z ciekawych i opuszczonych miejsc zarówno w Polsce, jak i za granicą. O tym, co ich pociąga w zjawisku urbexu i co jest w nim najtrudniejsze, opowiedzieli w rozmowie ze Spider's Web.

Urbex history
REKLAMA

Wchodzą tam, gdzie nie wolno i gdzie bywa niebezpiecznie. Trzech przyjaciół zafascynowanych historią - Łukasz Dąbrowski, Konrad Niedziułka i Jakub Stankowski odwiedzają obiekty zbudowane przez człowieka, ale już opuszczone i trudno dostępne. Na ich kanale można zobaczyć reportaże z m.in. nawiedzonego domu dziwnych głosów, opuszczonej willi rodziny królewskiej oraz cmentarzyska okrętów wojennych we Francji. Łukasz, Konrad i Kuba opowiedzieli mi szerzej, dlaczego to robią i co jest fascynującego w urbexie.

REKLAMA

Sylwia Wamej: Jak zaczęła się wasza przygoda ze zjawiskiem urbexu?

Urbex History: Zawsze każdy z nas chciał odwiedzić Czarnobylską Strefę Zamkniętą, okazało się, że jest to możliwe. Jednak chcieliśmy aby coś pozostało po tak pierwszym epickim wyjeździe. Przyświecała nam idea, aby pokazać ludziom, jak naprawdę wygląda ZONA, a aby trafić do kogokolwiek Internet okazał się najlepszy.

I postanowiliście założyć kanał na YouTube Urbex History, na którym pokazujecie reportaże z opuszczonych miejsc, zarówno w Polsce, jak i za granicą.

Tak, w 2014 roku powstał kanał Urbex History. Na początku była to zajawka i nic pewnego. Z czasem przerodziła się w sposób na życie i największe hobby. Wciąż pokazujemy opuszczone i zapomniane miejsce na świecie, ponieważ uważamy, że ich historia zasługuje na to, aby ją przekazać dalej. Tym bardziej, że wiele miejsc wiąże się z niezwykle ciekawymi historiami ludźmi czy wydarzeniami, który mogły lub odmieniły losy świata. Na przykład każdy z nas wie, albo chociaż domyśla się, że w Polsce za czasów zimnej wojny przetrzymywane były głowice jądrowe, ale nie każdy widział, i wie, gdzie konkretnie. My odnajdujemy takie miejsce i je pokazujemy.

Jak przygotowujecie się do takich wypraw w opuszczone miejsca? Macie jakiś konkretny plan?

Przed każdym szybkim wyjazdem, czy dużą zagraniczną wyprawą zawsze się przygotowujemy. Po pierwsze najważniejszy jest plan, gdzie, kiedy i co chcemy odwiedzić. Potem dochodzi sprawa zaplanowania trasy po punktach, które nas interesują, a następnie weryfikacja, czy w ogóle one istnieją. Czasami zdarza się tak, że dojedziemy na miejsce i zobaczymy tylko stertę cegieł. Najważniejszym jednak etapem jest przygotowanie merytoryczne i historyczne do odcinka. Nie uczymy się jednak na pamięć, a nasze sceny są na pełnym spontanie. Tak działaliśmy od lat i tak już zostało.

W filmach na YouTube sporo opowiadacie widzom o zniszczonych miejscówkach. Skąd czerpiecie informacje?

Jest kilka źródeł. Oczywiście na pierwszym miejscu jest Internet i niezliczone ilości materiałów. Nie zawsze są one prawdziwe i zdarza się, że mijają się z prawdą. Przeglądamy również stare mapy czy zdjęcia, wykonane w technologii LIDAR. Zaglądamy również do literatury, a co ciekawe, większość wiedzy (oczywiście podstawowej), na przykład na temat uzbrojenia czy samolotów, czerpiemy z tego co wynieśliśmy ze szkoły: z techników i studiów. Najważniejszym jednak źródłem informacji i historii są ludzie. Często zdarza się nam rozmawiać z mieszkańcami danego terenu i podpytywać o dany obiekt. Piszą też do nas widzowie ze swoimi historiami. Takie tematy są najlepsze i są one nieocenioną skarbnicą wiedzy.

Czy zagraniczne wyjazdy są trudniejsze od tych w Polsce?

Nie. To wszystko zależy od tego, gdzie jedziemy. Nie ma to znaczenia, czy jedziemy na polskie czy zagraniczne miejsce, bo to ono samo w sobie wyznacza poziom trudności. 

Macie jakieś miejsce, które zrobiło na was ogromne wrażenie? A może czymś zaskoczyło?

Największe wrażanie zrobiła na nas japońska strefa w Fukushimie, powstała po awarii reaktora atomowego. Coś jak w Czarnobylu, ale jednak zupełnie inaczej. Przede wszystkim dlatego, że podejście władz i mieszkańców jest inne. W Fukushimie wszystko zostało tak, jak pozostawili to mieszkańcy w dniu awarii. Wciąż też można spotkać opuszczone kasyna, komisy samochodowe czy sklepy w pełni wyposażone. Zdarzają się też czasem niebezpieczne sytuacje podczas wypraw, jednak największym zagrożeniem są "dziwni" ludzie, których można spotkać na miejscu.

Co jest najtrudniejsze podczas urbexowych wypraw?

Niewiadoma., bo dziś obiekt stoi, a jutro już może go nie być. Zdarzyło się nam, że przejechaliśmy pół Europy a na miejscu okazuje się, że już pracują maszyny rozbiórkowe.

Co wam daje eksplorowanie takich opuszczonych miejscówek?

Dreszczyk emocji i odejście od monotonii dnia codziennego. Każdy z nas pracuje etatowo, i prowadzi zwykłe życie. Jednak urbex jest dla nas czymś takim, jak maska dla Batmana. Wtedy możemy oderwać się od przyziemnych spraw i odkrywać nieznane.  

Napisaliście też dwie książki o urbexie. Czy wasza pasja ma szansę stać się waszą pracą?

Tak, napisaliśmy dwie książki. W pierwszej części: "Wchodzimy tam gdzie nie wolno" opowiadamy historię, jak się poznaliśmy i co doprowadziło nas do założenia kanału. W drugiej "Fukushima: wchodzimy do skażonej strefy" opisaliśmy całą wyprawę do Japonii, a głównie wszystko to, czego nie widać na filmach. Jednak urbex i pisanie książek są naszą pasją i hobby, aniżeli pracą.

Eksplorowanie opuszczonych miejsc wciąż ma się bardzo dobrze w Polsce. Są strony internetowe, na których można znaleźć urbexy w wielu miastach Polski. Jak myślicie, skąd fenomen tego zjawiska?

Kiedyś istniały takie strony, obecnie jest już ich niewiele, bo większość informacji można znaleźć prawie na każdym portalu. Wystarczy wpisać Top10 opuszczonych miejsce w Polsce, gdzie pierwsze 3 wyniki to będą sposoby na aktywne spędzenie czasu w opuszczonym domu, spacer z psem po byłym poligonie czy najlepsze miejsca na Haloween. Oczywiście jest to przerysowany scenariusz, ale odnosi się do popularności urbexu. Sama eksploracja opuszczonych miejsc była od dawna, tylko nie określano jej urbexem, bo po prostu to słowo w Polsce nie istniało. Wraz z rozwojem dostępu do sieci, coraz więcej osób zaczęło wpadać na ten temat, aż w końcu stał się on na tyle popularny, że już chyba prawie każda młoda osoba wie, czym jest urbex.

REKLAMA

Jakie macie rady, wskazówki dla tych, którzy chcieliby zacząć eksplorować opuszczone miejsca, ale nie wiedzą, jak zacząć?

Staramy się nie dawać rad, bo kiedyś ktoś za nią pójdzie, a coś mu się nie daj Boże stanie. Wtedy my będziemy mieć wyrzuty sumienia. Zawsze powtarzamy, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Razem z nim w parze idzie trzeźwość umysłu i liczenie siły na zamiary. Jeśli gdzieś nie masz siły, ochoty czy po prostu boisz się wejść, to nie rób tego. Kiedyś przyjdzie taki moment, że się odblokujesz a jeśli nie przyjdzie, to w czym problem? Nie każdy jest pilotem odrzutowców, a wielu by chciało. Nie ma naprawdę sensu robić niebezpiecznych rzeczy tylko po to, aby się przed kimś popisać. Należy również pamiętać o najważniejszych naszym zdaniem dwóch zasadach, aby nie niszczyć miejsc, które odwiedzamy i jak to mówią zabierać zdjęcia i wspomnienia a zostawiać tylko ślad buta. Warto mieć na uwadze, aby być świadomym niebezpieczeństw, swoich sił i mieć wyobraźnię, bo jak gdzieś się wjedzie, to potem trzeba umieć i mieć siłę wyjść. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA