Wakacje Jasia Fasoli są jak dobry dowcip, opowiadany przez kogoś pozbawionego poczucia humoru.
Jaś Fasola to klasyka brytyjskiej komedii. Serial opowiadał o pięciolatku uwięzionym w ciele dojrzałego mężczyzny i jego interakcji ze światem. I tak jak każde dziecko, Jaś Fasola był samolubny, interesowny, uwielbiał się wygłupiać i bawić - ale przez swoją dziecinność pozostawał kompletnie niewinny. Jest to najbardziej charakterystyczna i znana kreacja Rowana Atkinsona, która wciąż pozostaje jednym z jego najbardziej rozpoznawanych kreacji. Telewizyjny serial skupiał się niemal wyłącznie na postaci tytułowej i... najczęściej to on był jedyną postacią, która powracała w następnych odcinkach. Z czasem postanowiono mu dodać dziewczynę, ale zgodnie z duchem serialu - jej zainteresowanie Fasolą było kompletnie jednostronne.
Rowan Atkinson już wcześniej wcielił się w tę postać na wielkim ekranie. Jaś Fasola: nadciąga totalny kataklizm dostał bardzo mieszane recenzje wśród krytyków, ale okazał się dość dużym hitem komercyjnym, a po latach został doceniony przez fanów seriali.. Brak było mu wielu dowcipów (ale te, które były obecne, były za to podwójnie zabawne) i sam główny bohater musiał dzielić obraz z innymi. Ale na szczęście: koniec końców, tamtemu filmowi udało się uchwycić najważniejsze z serialu.
Niestety, inaczej sprawa ma się z Wakacjami Jasia Fasoli. Nasz główny bohater wygrywa na loterii wycieczkę do Francji, kamerę i dwieście euro. Podczas naprawdę niefortunnego nieporozumienia na stacji kolejowej, nieumyślnie uniemożliwia wejście do pociągu krytykowi filmowemu i jurowi na festiwalu w Cannes. Nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że rozdzielił go z jego synem, który zdążył wsiąść wcześniej. I tu, macie już zawiązanie akcji - Jaś Fasola musi jakimś cudem dogadać się z tym kompletnie anonimowym dla niego dzieciakiem, żeby zjednać rodzinę z powrotem. Przy okazji poznaje francuską kuchnie, pracę przy filmie, docenia dobroć przyjaźni i prawdziwą miłość. I jeśli już czujesz się mdło, później będzie tylko gorzej
Wiecie, nie jestem do końca pewien czy ktokolwiek z producentów filmu miał świadomość na czym właściwie polega humor w starym serialu czy nawet poprzednim filmie. Jaś Fasola to nie jest dobrze usposobiona ciamajda - najśmieszniejszy jest właśnie wtedy, kiedy jest egocentryczny, dziecinny, wredny i kompletnie pozbawiony empatii. I Jaś jest samowystarczalny - nie potrzebuje żadnych emocji czy towarzystwa. Podczas gdy tutaj, obserwujemy jak w przeciągu kilkunastu minut bohater Rowana Atkinsona zmienia się w przyjaciela wszystkich dzieci. To kompletnie spalony dowcip..
I choć cały sens postaci został kompletnie zatracony, jest kilka gagów, które mogą wywołać u Ciebie drobny chichot. Część dowcipów opiera się kontraście bohatera i francuskiej kultury - na przykład jak nieporadnie je fikuśne danie (co wcale nie zostało przekopiowane ze starego serialu), albo mówi łamaną angielszczyzną (mając oczywiście, coś kompletnie innego na myśli), a cała reszta to dość prosty, męczący slapstick w stylu kina niemego. I w kilku miejscach to nawet działa, ale przez większą część sprawia raczej wrażenie rozwodnionego, ugrzecznionego dowcipu z serialu. Otoczka przemysłu filmowego w tle (sama obecność festiwalu w Cannes) - nah, w sumie niewiele wnosi, po za pretekstem do nałożenia Jasiowi nazistowskiego hełmu na głowę dla tej jednej sceny w trailerze. Jako komedia sama z siebie, “Wakacje..” nie są takie znów złe (każdy w końcu ma swoje poczucie humoru). Tylko że nic z tego nie ma nic wspólnego z pierwowzorem. Nie jest to też “reboot” czy “inna interpretacja” - to po prostu stary Fasola zrealizowany przez kogoś, kto nie rozumiał całego żartu
I wielka szkoda, bo ciekawe i kolorowe plany pozostają w pamięci, a aktorzy cały czas starają się wycisnąć coś więcej z tego drętwego i mało żywotnego scenariusza. Rowan Atkinson jest świetny jak zwykle - ale przy takim skrypcie sprawia raczej wrażenie człowieka odgrywającego rutynowy skecz. Film można zobaczyć na Ipla.tv