Na HBO GO pojawił się ostatni odcinek 3. odsłony serialu „Wataha”. Podsumowujemy, w jaki sposób najnowszy sezon łączy się z tym pierwszym sprzed ponad pięciu lat.
Uwaga, spoilery.
„Wataha” trafiła na ekrany w październiku 2014 r. Na drugi sezon czekaliśmy trzy lata, a na finałowy - kolejne dwa. Mało osób już pamięta, od czego to wszystko się zaczęło, tym bardziej, że ten poprzedni odcinał się od tych wydarzeń grubą kreską.
HBO w 3. serii wraca jednak do korzeni. Wiktor Rebrow i Iga Dobosz odkrywają, kim są te naprawdę grube ryby stojące za przygranicznym przemytem. Przypomnijmy jednak najpierw, jak to wszystko się zaczęło.
Jak zaczęła się „Wataha”?
Punktem zwrotnym w świecie „Watahy” było wysadzenie w Bieszczadach budynku, w którym znaleźli się prawie wszyscy okoliczni strażnicy graniczni. Wśród nich obecna była Ewa Wityńska, czyli ukochana Wiktora Rebrowa - jednego z nielicznych funkcjonariuszy, którzy przeżyli masakrę.
Wiktor Rebrow został niesłusznie oskarżony o spowodowanie wybuchu i zabicie kolegów. Jego tropem ruszyła prokurator Iga Dobosz, ale w toku śledztwa okazało się, że mężczyzna został wrobiony. Nie udało mu się jednak oczyścić swojego imienia i pozostał w ukryciu przez długi czas.
„Wataha” w 2. sezonie skupiła się na nowym wątku.
W serialowym świecie minęły cztery lata. Iga Dobosz wróciła do pracy w Warszawie, a nowi członkowie tytułowej watahy pogodzili się ze śmiercią starszych stażem kolegów. Rebrow, który przez ten czas ukrywał się w górach, został jedyną osobą, której tak naprawdę zależało na wyjaśnieniu tej sprawy.
Wiktor wiedział jednak, że w pojedynkę nie wyjaśni, dlaczego tak naprawdę zginęli jego bliscy. Traf jednak chciał, że w Bieszczadach pojawili się nowi przemytnicy, co pchnęło Rebrowa do działania, a w jego życiu ponownie pojawił się jego przyjaciel z dzieciństwa, Grzywa.
Wiktor nie dowiedział się od niego jednak, dlaczego Ewa i inni musieli zginąć.
Mimo to strażnicy graniczni i towarzysząca im prokurator osiągnęli pewien sukces. Plany, jakie snuł Grzywa, zostały zniweczone, a jego mocodawcy musieli zwijać interes. Do tego Rebrow i Dobosz odkryli, że przemytnikom pomagał od samego początku agent ABW, który uwiódł Igę: Grzegorz Halman.
Doszło do tego, że Halman zginął z ręki Dobosz, ale zabójstwo wziął na siebie Rebrow - w przeciwnym razie prokurator zostałaby odsunięta na stałe od sprawy. Udało się natomiast oczyścić Wiktora z ciążących na nim zarzutów. Niestety to zwycięstwo nie rzuciło nowego światła na wydarzenia sprzed lat.
Po tych wydarzeniach widzowie kolejny raz opuścili Bieszczady na dłuższy czas i powrócili do nich po dwóch latach.
Wiktor przez ten czas próbował się czegoś dowiedzieć o powodach wysadzenia budynku, w którym zginęli jego koledzy oraz ukochana Ewa, ale wszystkie tropy były już zimne. Bliscy prosili go, by dał sobie spokój, ale mężczyzna nie umiał odpuścić. Brak domknięcia tej sprawy mocno go dręczył.
Na horyzoncie pojawiła się jednak zupełnie nowa sprawa - tym razem dali o sobie znać nie przemytnicy, a handlarze ludźmi. Rebrow zaczął rozpracowywać szajkę z pomocą prokurator Dobosz, tajemniczego Kuczera i tajniaka Wiśniaka. Właśnie wtedy historia zaczęła zataczać koło.
Okazało się, że Ewa Wityńska przez cały czas pracowała dla Kuczera.
Gdy zginęła, była pod jego rozkazami - tak jak teraz Wiśniak. Przed samą śmiercią wykradła dokumenty od starego Gauzy. Okazało się, że były to księgi rachunkowe, dzięki którym bohaterowie mogli posłać za kratki - lub na tamten świat - nie tylko płotki pokroju Grzywy, ale też prawdziwe grube ryby.
Mafiozi nie byli jednak w ciemię bici i eksplozja, od której rozpoczął się serial, była próbą zatuszowania swojego udziału w niecnych przygranicznych procederach. Rebrow po kilku latach odkrył jednak księgi, które wykradła Ewa i doprowadził rozpoczętą przez nią sprawę do końca.
Jak dokładnie to przebiegało, opisałem w osobnym materiale.