Gdybyś musiał zaryzykować wszystko, aby wydobyć się z kłopotów, zrobiłbyś to? „What/If” od Netfliksa sugeruje, że tak
„What/If”, nowa oryginalna produkcja Netfliksa, ma być antologią. W każdym sezonie poznamy nowych bohaterów. Seria, która dzisiaj pojawiła się na Netfliksie, zadaje ważne etyczne pytania, chociaż robi to okropnie.
OCENA
Najnowsza produkcja Netfliksa zapoznaje nas z młodym małżeństwem, które stoi na progu wielkie katastrofy finansowej. Ona (Jane Levy) ma firmę medyczną, która poszukuje inwestora. On, jej mąż, ma za sobą karierę sportową, ale teraz pracuje na dwa etaty, żeby móc zapewnić stabilność finansową rodzinie. Małżeństwo jest w kryzysie, firma medyczna jest na skraju upadku, a on nie ma większych perspektyw zawodowych. Do tego dochodzi jeszcze pożyczka, którą Donovanowie wzięli od jej rodziców. Okazuje się, bowiem, że jeśli nie oddadzą im pieniędzy, to starsi ludzie staną na skraju bankructwa.
I tu nagle pojawia się Anne Montgomery, w którą wciela się Renée Zellweger.
Tu pojawia się temat przewodni antologii. Zwykli ludzie stają naprzeciw poważnej decyzji, która może odmienić ich – i nie tylko ich - los. Bohaterowie musza zmierzyć się z poważnym problemem etycznym i podjąć decyzję, która zaważy na całym ich życiu. Emocje podkręca jeszcze fakt, że oba wyjścia są piekielnie niebezpieczne i każde z nich może skończyć się tragicznie dla bohaterów.
Nie muszę chyba dodawać, że małżeństwo przystaje na propozycję bohaterki granej przez Renée Zellweger.
Dopiero później okazuje się, że decyzja, którą podjęli będzie miała swoje poważne konsekwencje, zaważy nie tylko na zaufaniu, ale również wyciągnie dawne demony z przeszłości. Na papierze wygląda to cudownie. Niestety, wykonanie jest okropne.
W zasadzie jedyną aktorką, która jest w stanie dźwigać przekonująco swoją rolę jest Renée Zellweger. Sportretowała ona demoniczną milionerkę, która prowadzi dziwną i potworną grę. Nie znamy do końca jej motywacji, ale... wiemy, że są demoniczne. Świadczy o tym jej przerysowany bezwzględny charakter, złowieszcza muzyka, która towarzyszy jej postaci. Po pierwszych odcinkach, które miałem okazję zobaczyć, czuję, że brakuje jej zniuansowania.
Reszta aktorów jest albo przeciętna, albo kiepska. Jane Levy w roli Lisy Donovan jeszcze jakoś się broni, ale już Blake Jenner grający jej męża jest tak nienaturalny, że kilka razy zdarzyło mi się zazgrzytać zębami.
Myślę jednak, że problem z „What/If” to nie kwestia aktorskiego rzemiosła.
Serial jest szalenie przerysowany i twórcy nawet tego nie ukrywają. Nie brakuje tu patetycznych przemów i głębokich rozmyślań, gdy za oknem trzaskają pioruny. Nie oszczędzono też nam dramatycznych rozmów, flashbacków ze ślubu podkreślających, jak piękne życie obraca się w perzynę. Taka konstrukcja przywodzi na myśl raczej telenowelę w jej całej emocjonalnej wymowie i dość nonszalanckim traktowaniu formy, scenariusza i wiarygodności wydarzeń.
Nawet mając świadomość, że „What/If” to przerysowana podróż przez pociągnięte grubą kreską problemy etyczne, to zza serialu i tak wygląda nuda, nieumiejętne prowadzenie wątków i bohaterów. Nie przeczę, że mogą znaleźć się fani produkcji tak wulgarnie jaskrawych. Nie wydaje mi się jednak, aby potencjał, który krył się za postawionym problemem został wykorzystany.