Film dokumentalny „Nic się nie stało” wyemitowany w zeszłym tygodniu przez Telewizję Polską wywołał olbrzymie emocje i skrajnie różne reakcje wśród widzów. Nie brakowało oskarżeń o nierzetelność, brak dowodów i niepokazanie nowych, nieznanych szczegółów sprawy. W obronie dzieła Sylwestra Latkowskiego wystąpiły „Wiadomości” TVP.
„Nic się nie stało” Sylwestra Latkowskiego było zapowiadane przez kilka ostatnich miesięcy jako prawdziwa filmowa bomba, która ujawni pedofilskie skandale w środowisku polskich celebrytów. Niedługo przed premierą z otoczenia reżysera zaczęły jednak dochodzić głosy, że zamiast tego produkcja skupi się na sprawie sopockiego klubu Zatoka Sztuki i sprawy Krystiana W. „Krystka”. Dla członków rodziny Anaid, która w wyniku pokazanych w dokumencie wydarzeń popełniła samobójstwo, ten wątek był absolutnie wystarczający. Niestety, prawda jest taka, że ta lokalna i znana już od kilku lat sprawa, nie przyciągnęłaby uwagi całego kraju. A TVP i Latkowskiemu zależało na rozgłosie „Nic się nie stało”.
Dlatego do filmu na siłę dokooptowany został temat pedofilii w środowisku celebrytów. W dokumencie Sylwestra Latkowskiego nie pokazuje się ani jednego przykładu wykorzystywania seksualnego nieletnich przez powszechnie znaną gwiazdę (a przecież opinia publiczna jest świadoma co najmniej kilka tego typu przypadków z całego świata, również z Polski). Artyści, aktorzy i influencerzy pojawiają się w „Nic się nie stało” niejako na marginesie jako klienci klubu lub osoby broniące go po wypowiedzeniu umowy dzierżawy przez prezydenta Jacka Karnowskiego. Zbudowana została wokół nich jednak atmosfera osób mających coś na sumieniu. Wobec braku dowodów i mocnych oskarżeń wypowiedzianych przez Latkowskiego po premierze szybko pojawiły się zapowiedzi pierwszych pozwów przeciwko reżyserowi.
W obronie „Nic się nie stało” wystąpiły „Wiadomości” TVP. Zrobiły to jednak w sposób, który pokazuje bardzo wiele na temat całej tej sytuacji.
Materiał zatytułowany „Zero tolerancji dla pedofilii” wyemitowano w niedzielnym wydaniu programu informacyjnego (znajdziecie go TUTAJ). Już jego tytuł zdaje się sugerować, że mamy do czynienia z jakiś środowiskowym pobłażaniem wobec przestępstw seksualnych na nieletnich ofiarach. Ponownie nie podano na to żadnych dowodów. Sam materiał skupia się głównie na wychwalaniu Sylwestra Latkowskiego oraz samej telewizji. Od zeszłej środy zmieniono jednak dosyć wyraźnie strategię.
Nikt nie wspomina już o rzekomej zasłonie milczenia wokół Zatoki Sztuki, zamiast tego podkreśla się właśnie za prezydentem Karnowskim, że sprawa była znana od 2015 roku. Sam film nie miał za to pokazywać nadużyć wśród celebrytów, a jedynie opowiadać o krzywdzeniu nieletnich „w środowisku, w jakim obracali się celebryci”. Widzowie „Wiadomości” nie mieli też okazji usłyszeć ani jednego konkretnego nazwiska, choć przecież Latkowski mówił wprost o Kubie Wojewódzkim, Radosławie Majdanie i Borysie Szycu (aktor pokazał niedawno dziesiątki wiadomości otrzymywanych od reżysera dokumentu). Autorzy dziennikarskiej relacji Maciej Sawicki i Robert Krawczak bardzo pilnie powycinali jego wypowiedzi z tych fragmentów. Oczywiście w obawie przed kolejnymi pozwami.
Tak bardzo brakowało im zresztą jakichkolwiek występów znanych osób w kontekście Zatoki Sztuki, że przypomnieli przy tej okazji o książce „Lustra” Marcina Kydryńskiego, w której pisał on o słabości do małych Arabek i afrykańskich 12-latkach proszących „by je pokryć”. Rzecz w tym, że tamten reportaż spotkał się z bardzo mocnym i krytycznym odzewem dziennikarskiego środowiska, co zresztą „Wiadomości” same przypominają. Inna sprawa, że trudno nie powiązać przywołania Kydryńskiego z ostatnią aferą w Polskim Radiu „Trójka”, gdzie do niedawna pracował.
Reszta materiału o Sylwestrze Latkowskim i Zatoce Sztuki została poświęcona na wychwalanie rządu. Nie zabrakło przy tym manipulacji.
Sawicki i Krawczak wykorzystali choćby wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła o majętnych i bezkarnych celebrytach, którzy stawiają się ponad prawem. W jaki konkretnie sposób to robią? I których osobach mowa? Tego pan minister nie wyjaśnił, a dziennikarze nie dopytali. Zamiast tego przypomnieli o powołaniu specjalnego zespołu śledczych, który ma ponownie zbadać sprawę „Krystka” oraz sejmowej komisji śledczej ds. pedofilii.
Ma ona powstać właśnie w wyniku filmu Sylwestra Latkowskiego, co brzmi dziwnie znajomo. I to nie bez przyczyny. Wspomniana komisja została bowiem powołana po emisji innego filmu – „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich. Miało to miejsce we wrześniu 2019 roku. Powołanie członków tej komisji zajęło prezydentowi, premierowi oraz Rzecznikowi Praw Dziecka zabrało prawie osiem miesięcy. Wciąż nie zrobił tego klub Prawa i Sprawiedliwości. O tym w materiale „Wiadomości” najwyraźniej „zapomniano” jednak wspomnieć.