REKLAMA

Showrunnerka „Wiedźmina” chciała zrobić serial o silnych kobietach i o rodzinie. Jak jej to wyszło?

Lauren S. Hissrich chciała opowiedzieć o silnych, niezależnych kobietach. Intencje miała dobre, ale w zestawieniu z efektem końcowym czuć pewną niekonsekwencję.

wiedźmin silne kobiety
REKLAMA
REKLAMA

Postacie kobiecie pełniły bardzo istotne role w prozie Andrzeja Sapkowskiego, jednak często w kontekście Geralta. Showrunnerka serialu „Wiedźmin”, Lauren S. Hissrich, od początku miała inną wizję - chciała poświęcić kobietom więcej uwagi i czasu antenowego, przedstawić ich osobiste historie, chcąc odejść od schematu (obecnego raczej w opowiadaniach), w którym są one ważnym, jednak tylko dodatkiem do Geralta. Czy jej się to udało?

Losy Yennefer, Geralta i Ciri miały oczywiście być od początku ze sobą złączone przeznaczeniem, co w serialu podkreślane jest raz po raz.

wiedźmin yennefer triss class="wp-image-359046"

Jednak ich drogi miały połączyć się na dobre dopiero po jakimś czasie. Hissrich zapowiadała, że „Wiedźmin” będzie także opowieścią o rodzinie, której członkowie jeszcze nie wiedzą, jak bardzo siebie potrzebują. Po tych zapowiedziach liczyłam na mocniejsze zaakcentowanie tego motywu w serialu. Okazuje się jednak, że tego wątku, przynajmniej w pierwszym sezonie, w zasadzie w ogóle nie ma.

W zapowiedziach serialu Hissrich podkreślała, że „Wiedźmin” opowie o zagubionej rodzinie - cała trójka głównych bohaterów poszukuje bezpiecznej przystani, swoistego sensu w życiu, błąkając się po świecie. Widzimy zagubienie Geralta, tułaczkę Ciri, wiemy także, jak bardzo Yennefer pragnie potomstwa i jak coraz bardziej doskwiera jej fakt, że nie zostawi po sobie żadnego dziedzictwa. Hissrich nie podkreśla natomiast tego, że cała trójka tak naprawdę tęskni za własnym miejscem, za przywiązaniem, za domem i rodziną i że właśnie ten aspekt ich łączy. Motyw rodziny mógł w serialu wybrzmieć mocniej i dosadniej. Ale kto wie, może na to przyjdzie jeszcze czas.

Hissrich zapowiadała także, że wiele uwagi w serialu poświęci silnym kobietom.

Tak dzieje się w przypadku Yennefer - serial dokładnie pokazuje jej początki w Aretuzie, dalszy rozwój, siłę i pewność siebie, które w niej rosną, oraz kolejne etapy jej życia (w których momentami trudno się połapać, przez zaburzoną chronologię). Mniej miejsca natomiast poświęca Ciri, która przez cały sezon błąka się, często w nie dość jasnych okolicznościach. Jej historie również są wyjaśnione, ale raczej powierzchownie. Gdybym nie wiedziała, że Hissrich chciała uczynić z Yennefer i Ciri jedne z centralnych postaci, pomyślałabym, że jedynie Yennefer jest tu główną bohaterką. Ciri nadal pozostaje w tle.

wiedźmin wywiad yennefer class="wp-image-358195"
REKLAMA

Odczuwam jednak pewien dysonans poznawczy, gdy zestawiam różne zapowiedzi twórców serialu - z jednej strony mówią o wielkiej roli postaci kobiecych w historii Sapkowskiego, o ich odrębności, z drugiej czują potrzebę zwiększenia ich ról, by nie były tylko dodatkiem do Geralta. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach sięganie po historie pełne seksualnych odniesień i scen, w których kobiety są uprzedmiotowiane, to stąpanie po bardzo grząskim gruncie. A twórcy serialu Netfliksa chcieli zadowolić wszystkich - zarówno fanów prozy Sapkowskiego i stworzonych przez niego pierwowzorów postaci, jak i współczesnego widza serialowego, wyczulonego w temacie zwiększania roli kobiet w popkulturze. Czuć jednak tu pewną niekonsekwencję. Zwłaszcza gdy zarzekano się, że bohaterki, które miały być przedstawione jako silne, niezależne i w domyśle: czerpiące siłę z intelektu, epatują nagością w zupełnie niepotrzebnych momentach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA