REKLAMA

„Wielka” zapowiada się na nowy hit HBO GO. Elle Fanning i Nicholas Hoult opowiedzieli nam o komediowym serialu historycznym

Elle Fanning i Nicholas Hoult to jedne z najgorętszych nazwisk młodego pokolenia w Hollywood. Jego znacie z roli Bestii w serii „X-Men”, graniu J.R.R. Tolkiena i fenomenalnego występu w „Mad Max: Na drodze gniewu”. Ona w wieku 22 lat już zrobiła karierę większą niż wiele innych amerykańskich aktorek. Oboje zagrali główne role w serialu „Wielka” dostępnym w Polsce na HBO GO.

wielka hbo
REKLAMA
REKLAMA

Elle Fanning i Nicholas Hoult o graniu cesarskiej pary w serialu „Wielka”. Premiera już jutro na HBO GO:

Oboje mieliście ostatnio okazję spędzić sporo czasu w skórze cesarza i cesarzowej. Czy tego typu bogate i ekstrawaganckie życie w rosyjskich pałacach, to coś, do czego bylibyście w stanie przyzwyczaić się w codziennym życiu?

Elle Fanning: Nie wiem, czy byłabym w stanie przyzwyczaić się do gorsetów. Ubrania w tamtych czasach wyglądały pięknie, ale były strasznie niewygodne. Momentami w kostiumie czułam się bardzo ograniczona i chyba nie potrafiłabym nosić czegoś podobnego na co dzień (śmiech).

Nicholas Hoult: Za to ja uważam, że bycie cesarzem jakiegoś imperium bardzo do mnie pasuje. Mam nadzieję to osiągnąć w przyszłości. Mam nadzieję, że raczej wcześniej niż później.

Po pierwszych odcinkach „Wielkiej” wydawało mi się, że wasze postaci będą w stałym konflikcie. Okazało się jednak, że relacja między Katarzyną i Piotrem III jest znacznie bardziej skomplikowana i niejasna. Czy zbudowanie tego rodzaju nieoczywistej więzi było dla was istotne podczas wspólnych scen?

EF: Absolutnie uwielbiam to, że widzowie nigdy do końca nie wiedzą, w którą stronę podąży relacja Piotra i Katarzyny. Mieliśmy mnóstwo fantastycznych scen, gdzie mogliśmy rzucać sobie wyzwania i pojedynkować się na docinki. Nicholas gra Piotra naprawdę wspaniale. Cesarz jest złą osobą i często robi rzeczy absolutnie ohydne. A mimo to Nickowi udało mu się tak poprowadzić tę postać, że Piotr bywa czarujący i w jakiś sposób nawet mu współczułam. Myślę, że Katarzynie też go przede wszystkim żal, dlatego przez całą serię nie jest pewna, czy na pewno chce przeprowadzić zamach stanu. Sceny z Nickiem zawsze wyzwalały w naszych bohaterach kaskadę emocji i dlatego najbardziej lubiłam grać właśnie w nich.

wielka hbo
Foto: Nicholas Hoult w serialu „Wielka”/Andrea Pirrello/Hulu

Na ile ten balans między pozytywnymi i negatywnymi emocjami wynikał ze scenariusza, a na ile był efektem waszego wspólnego poszukiwania?

EF: Oba elementy miały na to wpływ. Rozmowy między cesarzem i cesarzową są prawie zawsze wyrównane. Tony McNamara misternie wplótł w nasze dialogi poszlaki pokazujące, że Piotr i Katarzyna w pewnym sensie potrzebują siebie nawzajem. Oboje zdecydowanie się od siebie uczą, a ich relacja ciągle się rozwija. Nawet ja w trakcie czytania scenariuszy byłam zaskoczona niektórych momentami. Zależało nam, a przynajmniej mi, żeby zbudować na tej bazie coś nieoczywistego i skomplikowanego.

NH: Tak jak powiedziała Elle, scenariusze Tony'ego były naprawdę świetne, więc granie wspólnych scen sprawiało nam największą radość. Jest w nich jakaś figlarność, dzięki której nigdy nie wiadomo do końca, gdzie skończą Katarzyna i Piotr. Bardzo rzadko zdarza się w jakimkolwiek związku między dwojgiem ludzi, że obie osoby znajdują się na tym samym poziomie zrozumienia i emocji. Dlatego poszukiwanie swojego miejsca w tej próbie siły było bardzo wciągające dla mnie jako aktora. Mowa o postaciach, które trochę chcą się zabić, a trochę się kochają. Dlatego w jednej chwili potrafią być dla siebie cudowni, a w następnej skakać sobie do gardeł. Fajnie było obserwować, jak oboje próbują nawigować wewnątrz tej niełatwej relacji.

Katarzyna na początku serialu jest dosyć naiwną, zagubioną osobą, ale z czasem coraz lepiej poznaje życie pełne dworskich intryg i zaczyna pożądać wielkości. Mam wrażenie, że to przechodzenie od niewinności do samodzielności łączy Katarzynę z twoimi bohaterkami z „Neon Demon”, „Na pokuszenie” czy „Mary Shelley”. Podzielasz te odczucia?

EF: Jak najbardziej. Jeśli się nad tym zastanowić, to faktycznie da się zauważyć podobieństwa między tymi bohaterkami. W momencie wybierania nowej roli zawsze najbardziej przemawiają do mnie postaci, które przechodzą największą przemianę lub mają do pokonania największe wyzwanie. Po prostu mnie to strasznie cieszy. Katarzyna na przestrzeni „Wielkiej” dojrzewa na bardzo wiele różnych sposobów. Telewizja pozwala trochę pobawić się z takim materiałem i pokazać tę metamorfozę w bardziej subtelny sposób. Katarzyna nie znajduje się na prostej drodze do sukcesu. W jednym odcinku robi krok do przodu, a w następnym o kilka się cofa. Tak jak w życiu.

„Wielka” reklamuje się jako serial „okazjonalnie prawdziwy”. Jakie są najbardziej interesujące ciekawostki historyczne, które poznaliście dzięki pracy przy tej produkcji?

NH: Mówiąc szczerze, nie słyszałem wcześniej o wojnie Rosji ze Szwecją, ani że Sankt Petersburg był oryginalnie szwedzkim miastem. W trakcie kręcenia scen serialu poświęconych tej wojnie poznałem sporo szczegółów historycznych na ten temat.

EF: Mnie strasznie rozbawiła informacja, że prawdziwa Katarzyna Wielka wynalazła kolejkę górską.

wielka hbo
Foto: Elle Fanning w serialu „Wielka”/Andrea Pirrello/Hulu

A co jest według was najbardziej interesujące w takim łączeniu prawdy historycznej z absolutnie fikcyjną fabułą?

EF: Zaburzenie granicy między tym co prawdziwe i tym co fikcyjne dało nam przede wszystkim większą wolność tworzenia. Tony McNamara nadał „Wielkiej” ton łączący ostrą, błyskotliwą komedię z bardziej poważną, wypełnioną emocjami tematyką. Nie ograniczały nas fakty, dzięki czemu łatwiej było nam wejść w skórę naszych postaci. Mnie zależało nie tyle na odtworzeniu prawdziwej Katarzyny Wielkiej, co wykreowaniu własnej wersji tej władczyni. Nie znałam jej osobiście i naśladownictwo w takiej sytuacji nie miało żadnego sensu. Starałam się raczej uchwycić esencję tego, co wspólnie z Tonym próbowaliśmy przekazać w naszym dziele.

W serialu, podobnie jak w prawdziwym życiu, rywalizacja między Katarzyną Wielką i Piotrem III jest walką o przyszłość Rosji i zdobycie poparcia ludu. Ale nie brak tu też żartów z typowo słowiańskiego stanu umysłu. Przygotowywaliście się w jakiś specjalny sposób, żeby go osiągnąć?

EF: (śmiech) Wiesz co jest zabawne? Do moich absolutnie ulubionych momentów w „Wielkiej” należą te, gdy Piotr krzyczy na Katarzynę: "Ty nawet nie jesteś z Rosji!". Dla wszystkich wokół niej jest absolutnie oczywiste, że nie tylko nie pochodzi z tego kraju, ale też nawet nie bardzo go rozumie. Ale ona ciągle powtarza, że czuje w sercu cierpienie rosyjskiego ludu. I w jakimś sensie to nawet prawda. Katarzyna ma w sobie olbrzymią potrzebę miłości. To romantyczka, która poszukuje ujścia swoich uczuć. Finalnie okazuje się, że nie jest nim żaden mężczyzna a cały kraj. Strasznie mi się podoba ten element naszego serialu. A jeżeli chodzi o przygotowanie się do scen komediowych, to inny aspekt sprawił mi większy kłopot. W „Wielkiej” jest całkiem dużo komedii fizycznej. Nie jestem do tego przyzwyczajona, bo nie grałem też wcześniej w zbyt wielu komediach. A zawsze bardzo chciałam spróbować i dać się ponieść scenie bez poczucia zawstydzenia. Potrzebowałam do tego środowiska pełnego zaufania i wzajemnego poczucia komfortu. Jednych takie żarty rozbawią, innych nie, ale cieszę się, że podjęłam to wyzwanie.

Pandemia koronawirusa zahamowała produkcję filmową na całym świecie. Jak spędzacie ten wolny czas i radzicie sobie z brakiem pracy?

NH: Wydaje mi się, że oboje staramy się zachowywać jak najbardziej pozytywne nastawienie do całej tej sytuacji. Nawet w jakimś sensie być wdzięcznymi za niespodziewany okres wolnego, choć okoliczności oczywiście nie prowokują do radości. Rzecz w tym, że zdjęcia do „Wielkiej” zakończyliśmy zaledwie tydzień-dwa przed wybuchem globalnej pandemii. A od razu po tym projekcie oboje mieliśmy zająć się kolejnymi. Pod pewnymi względami jest to więc pożyteczna przerwa od pracy. Staram się w tym czasie zrelaksować, zresetować oraz poświęcać jak najwięcej czasu rodzinie i przyjaciołom.

REKLAMA

EF: Tak, ostatnie tygodnie to dla mnie również rodzinny czas. Kocham pracować i nie mogę się doczekać powrotu na plan, choć nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi. Dlatego wykorzystujemy ten moment na mały reset.

*Autorką zdjęcia tytułowego jest Ollie Upton/Hulu

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA