REKLAMA

Wielki wszechświat na wielkim ekranie. "Interstellar" - recenzja sPlay

"Interstellar" był jednym z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Obsada filmu, miała być gwarantem sukcesu, jeszcze zanim mieliśmy szansę zobaczyć kosmos na wielkim ekranie. Reżyserem "Interstellar" jest Christopher Nolan, jeden z najbardziej cenionych współczesnych twórców, a w główne role wcielili się Matthew McConaughey, który po występach w "Detektywie" i "Witaj w Klubie" święci zasłużone triumfy, Jessica Chastain, znana z "Służących" czy "Długu" oraz Anne Hathaway, jedna z najbardziej utalentowanych wciąż młodych, ale nie niedoświadczonych aktorek. Te nazwiska mnie kupiły. Ale czy słusznie?

"Interstellar" - recenzja sPlay
REKLAMA

Bardzo podobała mi się opinia autora bloga "Z górnej półki", który po wczorajszej premierze w warszawskim kinie IMAX na swoim fanpage'u, na Facebooku napisał:

REKLAMA

//

To słowa, które rzeczywiście idealnie podsumowują blisko trzygodzinny film o kosmosie, roli bohatera, przyszłości ludzkości i sile miłości. Tak, te wszystkie problemy znajdziemy w filmie Christophera Nolana i trudno będzie nam zachować jasność w jego ocenie.

Bo czy powinniśmy patrzeć na "Interstellar" jak na film, który - skoro oparty jest na prawdziwej teorii - mówi głównie o nauce, czy jak na patetyczny obraz z rozmachem, który chce ścisnąć nas za serce i wzruszyć?

Rzecz dzieje się gdzieś w przyszłości, na Ziemi. Ludzkości grozi wyginięcie, bo choć ma wszystko - rozwiniętą technologię, komputery, drony, nie ma wystarczająco dużo jedzenia, by przeżyć jeszcze kilkaset lat. Na Ziemi wciąż pojawiają się burze i zamiecie, które roznoszą śmiercionośny pył. Aby zapobiec wymarciu gatunku władze prowadzą szeroko zakrojoną propagandę. Głównym celem człowieka staje się praca na roli i życie w niewiedzy.

Decydenci, aby nie dopuścić do opuszczenia planety przez ludzi i szukania nowego miejsca na rozwój, zmieniają bieg historii. Dobitnie przekona się o tym córka głównego bohatera, Murph (Mackenzie Foy i Jessica Chastain), która zostanie zawieszona w obowiązkach szkolnych ponieważ twierdzi, według starego podręcznika, że człowiek postawił stopę na Księżycu.

Interstellar 3

Jej ojciec, Cooper (Matthew McConaughey) jej wierzy. Wierzy, ponieważ sam przed laty pracował w NASA i latał w kosmos. Cooper z zawodu jest inżynierem i pilotem, który aktualnie prowadzi farmę kukurydzy, przyczyniając się do próby ratowania gatunku ludzkiego. Mężczyzna jednak ma większe aspiracje - chce naprawdę zrobić coś, co pomogłoby ludziom znaleźć inny dom. Chce polecieć do gwiazd.

Cooper dzięki pomocy córki znajduje tajną bazę NASA. Jej pracownicy w tajemnicy opracowują plan wyruszenia w kosmos i odnalezienia planety, która byłaby dogodnym miejscem dla życia człowieka. Jakiś czas temu na poszczególne planety zostali wysłani pracownicy NASA, których zadaniem było zbadać teren i wysłać informacje do bazy, które z tych miejsc będzie dobre dla rozwoju gatunku ludzkiego.

interstellar 2

Cooper zostaje pilotem podczas nowej misji. Towarzyszyć mu będą Amelia (Anne Hathaway), córka dr Branda (Michael Caine), który jest mózgiem całej operacji, Doyle (Wes Bentley) i Jenkins (Marlo Sanders). Plan dr Branda zakłada dwie możliwości. Każda z nich ma pomoc ludziom, ale jedna jest w stanie zdziałać coś dopiero dla kolejnych, przyszłych pokoleń. Czy Cooperowi uda się uratować swoje dzieci przed zagładą?

"Interstellar" to film tragiczny, który pokazuje człowieka, stającego przed trudnym wyborem - pomóc sobie i swojej rodzinie, czy walczyć o ludzkość i poświęcić się misji? Bycie bohaterem i bycie odpowiedzialnym za - bez mała - cały świat, nie jest proste. Obserwujemy zmaganie się Coopera i innych członków załogi z poczuciem obowiązku i własnymi marzeniami, celami. Na ich drodze co i rusz stają nowe wyzwania - tu nie tylko kosmos i czas będą przeszkodą, a także drugi człowiek i jego nadzieje, zamiary.

Interstellar

Czas w "Interstellar" jest bodaj najważniejszą poruszaną kwestią, problemem. Jego względność, inne jego pojmowanie i inny upływ dla osób, które wyruszyły w misję niż dla tych, którzy zostali, staje się największym dramatem i główną osią fabularną filmu. Ten czas i jego nieuchronne mijanie będą tutaj źródłem patosu, który nie każdemu przypadnie do gustu.

"Interstellar" bywa ckliwy, a kwestie dotyczące miłości trącą naiwnością. Twórcom udało się mnie wzruszyć jedynie przy okazji relacji Coopera ze swoją córką Murph. Niestety żadne wielkie słowa o tym, na czym polega zjawisko miłości i to, w jaki sposób ma ona pomóc ratowaniu świata, nie zrobiły na mnie większego wrażenia.

Relacja Coopera i jego córki, Murph jest w "Interstellar" najważniejsza, bowiem to właśnie ona odnosi się bezpośrednio do teorii względności czasu i do całej - nazwijmy to - naukowości tego filmu. Problem, przed którym stają ojciec i córka rozstający się w sporej różnicy wieku i mający świadomość, że być może już nigdy się nie zobaczą albo jeśli znowu się spotkają będą w zupełnie innych momentach swego życia, jest najbardziej fascynujący.

interstellar 4

Świadomość tego, że mogą zobaczyć się, będąc w tym samym wieku jest dla mnie największą zagadką ludzkości, czymś szalenie interesującym i mimo przedstawienia logicznych, naukowych faktów, nie do pojęcia.

Pisząc o "Interstellar", nie sposób nie wspomnieć o fantastycznych efektach wizualnych. Obserwowanie i słuchanie kosmosu, kontrasty pomiędzy emocjami i głośnym dźwiękiem wnętrza statku kosmicznego, a całkowitą ciszą i spokojem na zewnątrz są niesamowite. Choćby dla samych efektów warto wybrać się do kina. Ogromna fala w początkowej części filmu, która uderza w naszych bohaterów, będących na pokładzie, robi kolosalne wrażenie. To naprawdę było coś i świetnie się na to patrzy.

"Interstellar" to nie jest film, który spodoba się każdemu i mam świadomość, że abstrahując od efektów, wiele osób wyjdzie z kina rozczarowanych. Jeśli wizualizacja kosmosu niekoniecznie robi na nich wrażenie, to nie znajdą w tym filmie dla siebie wiele.

REKLAMA

Fabuła jest nieco zbyt podniosła i choć mnie niektóre momenty czy motywy kupiły, tak jak problem czasu i relacja Coopera i Murph, można narzekać na pewne przerysowanie, zbyt dużo patosu i tę całą otoczkę "bohater kontra świat, który zamierza uratować".

Niemniej nadal będzie to dla mnie kino, które warto obejrzeć. Chociażby dlatego, aby wiedzieć o czym wszyscy mówią. Ach, no i by zobaczyć czarną dziurę!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA