REKLAMA

Kim jest Nieznajomy z "Władcy Pierścieni"? Fani się wściekną, jeśli Gandalf będzie rozwiązaniem zagadki

Pierwsze dwa odcinki serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" przyniosły nam zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi. Zdecydowanie największą zagadką produkcji jest tożsamość mężczyzny z meteorytu. Nieznajomy posiada potężną moc i zdolność przewidywania zdarzeń, ale wiele więcej o nim nie wiemy. Co nie powstrzymuje fanów przed tworzeniem teorii, że to Gandalf, inny Istari lub nawet sam Sauron.

władca pierścieni nieznajomy gandalf sauron teorie
REKLAMA

Jedno na pewno trzeba przyznać duetowi J.D. Payne/Patrick McKay - serial "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" nie ma oczywistej fabuły. Być może dlatego, że w pierwszych dwóch odcinkach w ogóle nie było jej zbyt wiele, a zresztą Amazon i tak nie ma praw do większości książek Tolkiena. Zostawmy jednak na boku złośliwości, bo dostępna na Prime Video produkcja i bez tego kryje w sobie sporo zagadek.

Jedna z największych dotyczy (na ten moment) bezimiennej postaci, w którą wciela się Daniel Weyman. Bohater określany po prostu jako Stranger (Nieznajomy) pojawia się pod koniec 1. epizodu i od razu robi wokół siebie spore zamieszanie. Nieczęsto przecież na Śródziemie spada z nieba człowiek, prawda? A ten konkretny dodatkowo krył się w meteorycie, posiada niezwykłe umiejętności i nie potrafi komunikować się we wspólnym języku. Wielu fanów spekuluje więc, że musi to być istota pochodząca z krainy Valarów.

REKLAMA

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - Nieznajomy to Gandalf, Sauron czy ktoś inny?

Jeszcze przed premierą serialu rozpoczął się festiwal spekulacji i zgadywanek dotyczący tożsamości nowego (?) bohatera. Fandom był w zasadzie zgodny co do jednego - Nieznajomy z pewnością ma boskie pochodzenie. Reszta szczegółów prowadziła głównie do sporów. Pojawiły się nawet teorie, że to tak naprawdę Sauron, który kryje się pod pozornie niewinną formą. Mam jednak przeczucie graniczące ze stuprocentową pewnością, co do niesłuszności tej hipotezy. Już po dwóch pierwszych odcinkach możemy ją de facto obalić.

Władca Pierścieni - serial

Na drodze Nieznajomego jako pierwsze stają bowiem dwie przedstawicielki plemienia Harfootów. A przecież we "Władcy Pierścieni" wprost mówi się, że Sauron bardzo niewiele wiedział o niziołkach i zupełnie się nimi nie interesował. Takie spotkanie już w Drugiej Erze, by temu w dosyć oczywisty sposób przeczyło. Nie przekonują was kanoniczne argumenty? Do pewnego stopnia to rozumiem, bo przecież "Pierścienie Władzy" pokazały już, jak niewielką czcią darzą istniejący kanon.

Nie jestem natomiast w stanie uwierzyć, że Sauron może wejść w jakąkolwiek przyjazną interakcję z kimś takim jak Nori Brandyfoot. Poza tym, widzę pewien dosyć powszechny błąd w interpretacji knowań twórcy Jedynego Pierścienia. W Drugiej Erze miał on jeszcze umiejętność przybierania postaci miłej dla oka i wykorzystał ją do wkradnięcia się w łaski Celebrimbora i innych Noldorów.

Jako Annatar Pan Darów zdobył wielkie wpływy i pod płaszczykiem pomagania sam wykradł wiedzę na temat wykuwania Pierścieni Władzy. Rzecz w tym, że była to forma piękna i majestatyczna, a nie zarośnięta i zagubiona jak Nieznajomy. W sieci można też znaleźć kolejną, równie niewiarygodną teorię o Sauronie, który rzekomo ukrywa się jako Halbrand i w ten sposób chce oszukać Galadrielę. Obie dosyć wyraźnie jednak odrzucam.

Skoro nie Sauron, to kto? Prawie na pewno jakiś inny Majar.

Majarowie to pomniejsze anielskie duchy stworzone przez Eru (czyli tolkienowskiego Boga), by wspomagać potężniejszych Valarów i wraz z nimi kształtować świat. Sauron był jednym z nich, ale podobnie jak Balrogowie przeszedł na stronę Melkora/Morgotha. Po Wojnie Gniewu, która skończyła Pierwszą Erę, większość Majarów przebywała wraz z Valarami w Amanie i nie ingerowała bezpośrednio w sprawy Śródziemia. Wyjątkiem byli Curumo, Olorin, Aiwendil, Alastar i Pallando.

Gdy w trakcie Trzeciej Ery Valarowie dostrzegli rosnący nad ludźmi i elfami cień, postanowili wysłać pięciu Majarów, by pomogli Wolnym Ludom. Zabroniono im jednak używania takiej samej jak Sauron broni i zdobywania posłuchu przemocą lub strachem. Przybyli oni do Śródziemia statkami i tylko Cirdan Budowniczy był początkowo świadom ich prawdziwej natury. Nazywano ich Istari (czyli Mędrcami lub Czarodziejami), a najpotężniejszym z nich był Curumo znany potem jako Saruman Biały. Olorin zasłynął w Śródziemiu jako Gandalf Biały, Aiwendila określano mianem Radagasta Burego, a pozostali dwaj ruszyli na Wschód i pamiętano ich głownie jako Błękitnych Czarodziejów.

J.R.R. Tolkien zmienił koncepcję w sprawie Błękitnych Czarodziejów. A "Pierścienie Władzy" mogą to wykorzystać.

Według pierwotnego pomysłu Alastar i Pallando mieli zawieść pokładane w nich nadzieje, przejść na stronę zła i odpowiadać za pojawienie się wielu czarnoksięskich sztuk na Wschodzie Śródziemia. Pod koniec życia J.R.R. Tolkien zasadniczo zmienił jednak tamtą koncepcję. W 12. tomie "Historii Śródziemia" (cała seria wkrótce pojawi się z polskim tłumaczeniem) zatytułowanym "The Peoples of Middle-earth" przybycie Błękitnych Czarodziejow zostaje przesunięte z 1000 roku Trzeciej Ery do 1600 roku Drugiej Ery. Mniej więcej wtedy, gdy Sauron wykuł swój Jedyny Pierścień.

REKLAMA

W tej wersji Alastar i Pallando (noszący alternatywne imiona Morinehtar i Romestamo) nie ponoszą porażki. Zamiast tego wspierają nielicznych ludzi, którzy nie podpadli pod wpływy Morgotha i Saurona, a także aktywnie przeciwstawiają się planom Mrocznego Władcy w Rhun, Haradzie i Khandzie. Być może jakaś wersja tej opowieści znajdzie swoją drogę do serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy".

Miałoby to pewien sens i byłoby zgodne z pewnymi elementami kanonu. Istnieje też natomiast opcja, że showrunerzy produkcji stworzą jakiegoś własnego Majara, bo przecież z ludźmi, krasnoludami i elfami nie mają żadnych obiekcji. Istnieje też oczywiście szansa na to, że Nieznajomy to tak naprawdę Gandalf. W tym z kolei sensu nie byłoby w ogóle, ale byłoby potencjalnie opłacalne z marketingowego punktu widzenia. Najczęściej zadawanym pytaniem przed premierą "Pierścieni Władzy" było przecież: "Czy w serialu pojawi się Gandalf?". Oczywiście, Amazon naraziłby się taką fabularną decyzją u najwierniejszych fanów Tolkiena, ale czy na tym etapie ktoś wierzy, że taka obawa powstrzymałaby tę firmę?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA