REKLAMA

Wyniki finansowe filmu „Wonder Woman 1984” pokazują, w jak trudnej sytuacji jest świat filmu

Warner Bros. jest wprawdzie zadowolone z tego, że film Patty Jenkins zarobił w 10 dni ponad 100 mln dol. w skali globalnej, ale, bądźmy szczerzy, nie są to liczby, które uratują kina.

Gal Gadot jako Wonder Woman
REKLAMA
REKLAMA

Doprecyzowując, od momentu premiery 23 grudnia 2020 roku, do 3 stycznia 2021 film „Wonder Woman 1984” zarobił 118 mln dol. na świecie. W normalnych warunkach taką kwotę film ten zarobiłby w dwa premierowe dni tylko w USA. Także obiektywnie rzecz biorąc trudno mówić o sukcesie pod kątem myślenia o jakichkolwiek realnych zyskach.

W samych Stanach Zjednoczonych w weekend otwarcia film przyniósł wytwórni 16,7 mln dol. W drugi weekend spadek widowni był znaczny (prawie 70 proc.) co skutkowało tym, że wpływy wyniosły już tylko trochę ponad 5 mln dol. Wszystko wskazuje na to, że kinowe życie filmu Patty Jenkins, przynajmniej w USA, nie będzie zbyt długie. To smutny znak czasów, tym bardziej, że mówimy o adaptacji komiksu superbohaterskiego, czyli jednego z najbardziej amerykańskich tworów popkultury.

Oczywiście na ten wynik ma wpływ nadal szalejąca w świecie pandemia koronawirusa, a biorąc pod uwagę tę sytuację, studio Warner Bros. jest zadowolone z tych pieniędzy, chociaż na dobrą sprawę nie ma ku temu, mimo wszystko, powodów.

„Wonder Woman 1984” kosztował bowiem 200 mln dol. Do tego doszły niemałe koszty promocji, które pewnie i tak przekroczyły oryginalne założenia, gdyż film miał wielokrotnie przesuwane premiery, co tylko wydłużyło potrzebę przypominania o tym widzom.

By przynieść choćby niewielki zysk „WW84” musiałby zarobić około 550-600 mln dol. Ta kwota jest raczej niemożliwa w obecnych warunkach.

Sprawie nie pomaga też obecność „Wonder Woman 1984” w serwisie HBO Max. Nie da się wymiernie sprawdzić, ile pieniędzy przynosi firmie film Jenkins dostępny w streamingu.

Chyba najbardziej pożądanym miernikiem w tym wypadku jest to, ilu nowych subskrybentów zyskała platforma WarnerMedia dzięki tamtejszej premierze „WW84”. To jest mierzalne. Wedle danych liczba ta, to 554 tys. nowych aktywacji. Nie jest to mała liczba, ale też nie powala, biorąc pod uwagę, że film Jenkins był jednym z najbardziej oczekiwanych w 2020 roku.

Ewidentnie dostępność „Wonder Woman 1984” w kinach i w streamingu kanibalizują się wzajemnie.

Dobrym na to dowodem jest fakt, że premiera filmu „Co w duszy gra” przyniosła ponad 2,3 mln nowych subskrybentów w Disney+, czyli około cztery razy więcej niż nowa „Wonder Woman” w HBO Max.

Ale też nie da się dokładnie przełożyć niegdysiejszych zysków w kinach na nowe subskrypcje jeden do jednego. Zresztą nawet jeśli, to HBO Max ma obecnie około 13 mln płacących subskrybentów. To nie tylko mało w porównaniu z liczbami abonentów Netfliksa czy Disney+, ale też niedużo względem potencjalnej widowni kinowej. „Wonder Woman 1984” w kinach spokojnie obejrzałoby, w normalnych czasach, przynajmniej 100 mln ludzi na świecie.

Zmierzam tutaj do tego, że nie ma szans, by tego typu filmy przynosiły jakiekolwiek zyski dla producentów. Dystrybucja kinowa jest poważnie nadwyrężona, a streaming nie uzasadni finansowo tak wielkich budżetów, tak więc wyniki „Wonder Woman 1984”, choć solidne biorąc pod uwagę warunki (ciekawe jednak czy przebiją kwoty zarobione w kinach przez „Tenet”), wcale nie napawają optymizmem. Przynajmniej jeśli chodzi o dalsze życie hollywoodzkich blockbusterów z prawdziwego zdarzenia.

Wiadomo, że przede wszystkim ważne by filmy były dobrej jakości fabularnie (a z tym „WW84” ma problem, który widać w spadkach pozytywnych opinii w serwisie Rotten Tomatoes), ale umówmy się, że tego typu filmy oglądamy głównie dla aspektów widowiskowych.

Przypadek „Wonder Woman 1984" jest odmienny zarówno od tego co Disney zrobił z "Mulan", jak i od eksperymentu Warnera z dystrybucją "Tenet" tylko w kinach podczas pandemii.

REKLAMA

Ze wszystkich tych trzech modeli właściciele platform i producenci będą musieli wyciągnąć konkretne wnioski.

Tym niemniej, jeśli kwestie pandemiczne nie ulegną znaczącej poprawie w 2021 roku, to plany Warnera by równolegle wypuszczać filmy w streamingu i w kinach, patrząc na przykład obecnej drogi "Wonder Woman 1984" nie wyglądają różowo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA