REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Woody Allen - życie i twórczość [publi]

"Najpierw twarz. To maska klauna - istny dar niebios. Gdy tylko się na nią spojrzy, to od razu wybucha się śmiechem." Tymi słowami Forster Hirsch rozpoczyna biograficzną książkę o Woodym Allenie. Trudno się z nimi nie zgodzić. To niczym żywa karykatura postaci żydowskiego intelektualisty, zamieszkującego Nowy Jork. Jest to osoba obok której nie można przejść obojętnie. Albo się ją kocha za niezdarność, seksualne skandale i uwielbienie dla psychoanalizy Freuda, albo nienawidzi za denerwujące absurdy, schematyczność każdej kolejnej produkcji lub, po prostu, za tę niezmienną, śmieszną twarz. Ten artykuł ma na celu krótko i w miarę wyczerpująco przedstawić portret amerykańskiej osobistości, jaką zdecydowanie jest Woody Allen.

11.03.2010
22:57
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Młodzieńcze lata

REKLAMA

Rodzinnym miastem reżysera jest Nowy Jork. Urodził się na Brooklynie 1 grudnia 1935 roku jako Allen Stewart Konigsberg. Pochodził z prostej rodziny. Jego matka, Nettie, była księgową w rodzinnym biznesie, a ojciec Martin kelnerem i jubilerem. Wychowując się w Midwood, Allen głównie obracał się wokół klasy średniej, co dziś czyni go znakomitym obserwatorem tej społeczności. Jego dzieciństwo nie było jednak zbyt wesołe. Nettie i Martin nie dogadywali się zbyt często, co doprowadzało do wielu niepotrzebnych kłótni. W dodatku, nie miał dobrych relacji z matką, która była srogą i wybuchową kobietą. Przez osiem lat Allen uczęszczał do hebrajskiej szkoły, gdzie nauczył się mówić w języku jidysz (innymi słowy, po żydowsku). Nosił przezwisko "Red" ze względu na swoje rude włosy. Mimo to był dość znanym i popularnym uczniem. Na przerwach zabawiał rówieśników, wykonując karciane i magiczne sztuczki. Był również bardzo dobrym koszykarzem i baseballistą. Aby zarobić trochę grosza, Allen zaczął pisać kawały i skecze dla Davida O. Albera, który umieszczał je potem na łamach jednej z nowojorskich gazet. W wieku 16 lat odkrył go niejaki Milt Kamen i dał mu możliwość współpracy z Sidem Caesarem (odtwórca roli Calhouna w obu częściach Grease). Wtedy właśnie Konigsberg przyjął pseudonim Woody Allen. Chłopak skończył liceum i spróbował swoich sił na NYU (New York University), gdzie studiował film i komunikację. Długo jednak tam nie pobył. Nie zdał egzaminu właśnie z filmu i został wyrzucony z uczelni. Jak na ironię losu, nikt nie spodziewał się, że młody Konigsberg zostanie kiedyś jednym z najbardziej znanych reżyserów amerykańskich. Przez krótki czas uczęszczał do Kolegium Miejskiego Uniwersytetu Nowego Jorku, ale z tego, co wiadomo, do dziś nie posiada wyższego wykształcenia, a szczególnie związanego z filmem i reżyserią.

Gdyby popatrzeć na to z perspektywy czasu, to dobrze się stało. Jeśli Allen byłby uczony realizacji klasycznych hollywoodzkich filmów, to pewnie skończyłby swoją karierę już w latach 70. bądź 80. Technicznie byłyby to superprodukcje, a on sam stałby się rzemieślnikiem wśród wielu innych twórców "starej" szkoły. W końcu wielu ludzi zna tytuły takie jak Casablanca, Przeminęło z wiatrem czy Sokół maltański, lecz ilu tak naprawdę potrafi wymienić nazwiska reżyserów odpowiedzialnych za te kultowe produkcje? Pamięta się jedynie wspaniałe kreacje Humphreya Bogarta, Ingrid Bergman czy Clarka Gable. Dlatego, kiedy na ekrany kin wszedł debiut Allena, wszyscy byli zaskoczeni i zadowoleni świeżą i całkowicie inną perspektywą, jaką może posiadać komedia.

Początki kariery

Kto był zatem prawowitym odkrywcą talentu Woody'ego? Ten zaszczyt przypadł niedawno zmarłemu Charlesowi Joffe. To on tak naprawdę objął pieczę nad jego filmowym rozwojem. Zanim jednak doszło do współpracy, Allen napisał scenariusz i zagrał jedną z ról w obrazie What's New Pussycat?. Ciepło przyjęty start aktora poskutkował debiutem reżyserskim What's up, Tiger Lily?, który rozpoczął jego fazę eksperymentowania. Zakupił on bowiem japoński film szpiegowski i podłożył wszystkim postaciom swój głos. Można by rzec, że to pomysł wyjątkowo absurdalny i całkowicie niekasowy. Mimo wszystko, sprawdził się. Dlaczego? Zanim doszło do premiery filmu, Allen był komikiem scenicznym gromadzącym coraz to szersze grono ludzi podczas każdego kolejnego występu. Jego popularność wzrastała. Zajmował się również scenariuszami do produkcji telewizyjnych, sporadycznie zamieszczał eseje i zabawne opowiadania w New Yorkerze. Ludzie pamiętali go za wszystko, co działo się wokół niego. Dlatego właśnie te dwa filmy, o których tak naprawdę większość już zapomniała, sprawiło, że rozpoznawalność artysty nie koncentrowała się jedynie na Nowym Jorku, ale zaczęła też przekraczać jego granice. Społeczeństwo chciało oglądać Allena, bo ich śmieszył. Jego absurdalne, ale świetnie realizowane obrazy zapadały w pamięci wszystkim nowojorskim klasom społecznym (w szczególności klasie średniej). Punktem zwrotnym w karierze, który naprowadził Woody'ego na ścieżkę, jaką podąża dzisiaj, był Casino Royale z 1967 roku. Niby to nic szczególnego, w końcu zagrał jedynie jako Jimmy Bond/Dr Noah. Przed premierą można było oczekiwać jakiejś amerykańskiej wersji What's up, Tiger Lily?, której oryginał był japońskim odpowiednikiem przygód Jamesa Bonda. Mimo wszystko, Allen nie czuł się swobodnie. Sądził, że jest ograniczony i nie potrafi się wpasować w stylistykę produkcji. Jedyny powód przyjęcia tej roli był czysto komercyjny - zarobić pieniądze. W końcu to hollywoodzka superprodukcja, więc czym można się martwić? Mimo wszystko, Casino Royale Guesta i Hughesa okazało się wielką klapą. Allen współtworzył scenariusz z Sayersem, ale nie pomogło to obrazowi osiągnąć pożądanego sukcesu. Woody był zdenerwowany faktem, iż nie miał kompletnej władzy nad realizacją i później stwierdził, że nigdy nie zagra już w filmie, którego nie wyreżyseruje, ani nie napisze scenariusza. I właśnie taki typowy męski czynnik - chęć kontroli - wykreował w nim taki, a nie inny charakter.

Woody Allen i Mia Farrow

I od tego momentu zaczyna się historia z Charlesem Joffe. Będąc jego opiekunem, promował go wszędzie, gdzie tylko się dało. Wraz z postępem, jego skecze sceniczne były coraz lepsze, a publiczność coraz większa. Po dwuletniej reaktywacji zawodu komika, to był odpowiedni moment na powrót do świata filmowego. Nowy producent dał mu szerokie pole do popisu i kompletną samowolkę, jeśli chodzi o twór kinematograficzny. Tym samym, w 1969 roku na ekrany kin weszło Bierz forsę i w nogi, pełnoprawny debiut Allena w potrójnej roli - aktora, scenarzysty i reżysera. Film dzieje się w San Francisco i jest paradokumentem opowiadającym historię Virgila Starkwella. Jest on życiowym nieudacznikiem i kompletnie nic mu w życiu nie wyszło. Decyduje się napaść na bank, ale i tutaj występują pewne komplikacje. Ta produkcja jest filmową wersją skeczy Allena, jakie prezentował na swoim klubowych występach. Hirsch w swojej książce słusznie zauważa, że jeśli to samo, co dzieje się na ekranie można przekształcić tylko na wersję mówioną, to efekt byłby równie dobry. Tym samym, nic dziwnego, że film odniósł należyty sukces. To zestaw absurdalnych skeczy, przy których bawiły się wcześniej rzesze intelektualistów z klasy średniej. Ta sama struktura była również przedstawiona w późniejszych jego obrazach, wliczając Bananowego czubka, Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać oraz Śpiocha.

Allen i kobiety

Kobiety są bardzo ważnym aspektem w życiu Woody'ego. Praktycznie w każdym ważniejszym filmie jego żony lub kochanki grywały dość ciekawe role. Zaczęło się od sześcioletniego małżeństwa z Harlene Rosen, lecz rozpadło się ono tuż przed rozpoczęciem kariery filmowej komika. Im dalej brniemy, tym częściej zauważamy, iż stawał się bardziej niewierny i kochliwy. Jego druga żona, Louise Lasser, wystąpiła w kilku jego produkcjach. Mimo krótkiego stażu (ledwie 3 lata), para rozstała się w przyjaźni. Można to łatwo wywnioskować, gdyż nawet po rozwodzie w 1969 roku Lasser grywała w kolejnych produkcjach Allena - Bananowym czubku i Wszystkim, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać. Lecz tak naprawdę od Śpiocha zaczął się prawdziwy romans. Woody napotkał jedną ze swoich muz. Była nią Diane Keaton, która dopiero co rozpoczynała karierę aktorską. Grywała wcześniej w serialach telewizyjnych, ale dzięki ekranizacji sztuki Allena Zagraj to jeszcze raz, Sam jej nazwisko było znane. Jej kunszt aktorski zauważył nawet Francis Ford Coppola, który zaproponował jej rolę w pierwszej części Ojca chrzestnego. Sztuka była dla Keaton testem, a Allen stwierdził, że wynik był znakomity. Coś między nimi zaiskrzyło i fascynacja przemieniła się w długotrwały romans. Najistotniejszym punktem zwrotnym w karierze Allena był jednak film Annie Hall ze wspaniałą kreacją Keaton. Mimo iż reżyser zaprzecza, że jakiekolwiek wątki autobiograficzne się tam znalazły, to trudno się ich nie doszukiwać. Oprócz tego, że służy on jako fabularyzowany dokument nt. związków pod koniec lat .70, to jest również pewnym obrazem relacji między Woodym a Diane. Nie dość, że prawdziwym nazwiskiem Keaton jest Hall, to jeszcze ta specyficzna więź pomiędzy parą głównych bohaterów - ta wspólna neurotyczność, zafascynowanie aspektami kulturalnymi, chęć kontroli i manipulacji oraz nastawienie na własny rozwój intelektualny. Obsesje, paranoje, brak klarowności w wyborze decyzji - to cechy charakteru, jakich Keaton oraz kolejne przyszłe muzy Allena "wyuczyły się" od twórcy, aby później tworzyć idealne pary zarówno na ekranie, jak i poza nim. Annie Hall otrzymało kilka Oscarów, co było zdecydowanym sukcesem, lecz związek powoli się rozpadał. Będąc jednak znakomitą aktorką, Diane dalej grywała w kolejnych filmach nowojorczyka, tworząc przy tym niesamowite role we Wnętrzach, Manhattanie, Złotych czasach radia czy Tajemnicy morderstwa na Manhattanie. Keaton w pewnym momencie jednak poszła w swoją stronę, zostając światowej klasy aktorką, której kariera już powoli się kończy. Ostatnie filmy, w jakich grała (Maminsynek, A właśnie, że tak, Mad Money) sugerują, iż pora przejść na zasłużoną emeryturę.

Allen się jednak nie załamał zerwaniem z Keaton. Znalazł sobie nową muzę - Mię Farrow. Od 1982 roku zaczęło być o nich głośno, gdy do kin wszedł Seks nocy letniej. Wrodzona delikatność, nieśmiałość i cieniutki głos poskutkowały. Widać było, że potrafi znakomicie grać, przybierając takie kreacje, o jakich się jej zamarzy. Doskonałym przykładem jest postać Tiny Vitale z Danny Rose Broadway - impulsywna, wybuchowa i zdolna do niezdarnego zachowania - jakby była odmłodzoną wersją matki Allena (tak, tak… Freud się kłania), ale ostatnia cecha sprawia, że ten duet na scenie wypada przewrotnie. Związek z Mią Farrow to również czas eksperymentów - więcej dramatów, jak Inna kobieta, Wrzesień, analizy zachowań międzyludzkich (Hannah i jej siostry, Mężowie i żony), aż wreszcie kończąc na kinie eksperymentalnym, jak w schizofrenicznej Alicji czy ekspresjonistycznych Cieniach we mgle. W tej części widać, że autor praktycznie zupełnie odszedł od swojej początkowej koncepcji przeróżnych gagów połączonych w jeden spójny film. Najwyraźniej związek z Farrow podziałał na Allena w sposób budujący. Lecz mimo prawie dziesięcioletniego stażu, wszystko zakończyło się wielkim skandalem. Po premierze Mężów i żon okazało się, że Allen miał romans z córką, którą adoptował wraz z Farrow. Mia pozwała Allena do sądu, chcąc odszkodowania za straty moralne i osądzając go o molestowanie seksualne ich córki, a on oskarżył Mię, że nie była dobrą matką. Okazało się jednak, iż w rzekomym molestowaniu jest drugie dno. Między Woodym a Soon-Yi Previn rozwinęło się głębsze uczucie. Od 1997 roku są już małżeństwem (wystąpiła z nim również w kilku produkcjach), a różnica wiekowa między nimi wynosi około 45 lat. Od tej chwili minęło ponad 10 lat, a rozwodu nikt nie przewiduje. Może poszukiwał w swoim życiu motywu rodem z greckiej tragedii. Widać, że wreszcie go odnalazł, rujnując przy tym doszczętnie przyjaźń i zdrowie psychiczne Mii Farrow.

Od tej pory społeczeństwo znienawidziło Woody'ego. Czuli do niego odrazę za to, co zrobił swojej długoletniej partnerce. Na przekór wszystkiemu, nie przestawał kręcić filmów. Krytycy czasem doszczętnie go mieszali błotem, ale to głównie z subiektywnego powodu - nie potrafili mu wybaczyć pseudo-kazirodczego (w końcu nie mają tych samych genów) skandalu obyczajowego. Były problemy w znalezieniu odpowiednich sponsorów, ale Joffe nie skreślił kompletnie Allena i dalej zajmował się produkcją jego obrazów. W międzyczasie pojawiły się kolejne muzy, które (często) jednorazowo ubogacały jego filmy. W 1994 roku Mira Sorvino zagrała w Jej wysokość Afrodyta postać Lindy Ash - ambitnej prostytutki chcącej zmienić styl życia i wpasować się do stereotypowej idei nowojorskiej klasy średniej. Wspaniała kreacja została ubogacona piskliwym i denerwującym głosem, a całość jest pewną wariacją nt. Pygmaliona, czyli powtarzającego się motywu z Annie Hall. Mimo wszystko podziałało. Sorvino za tę rolę otrzymała statuetkę za najlepszą rolę żeńską drugoplanową. Później Allen starał się szukać wśród znanych hollywoodzkich gwiazd - Drew Barrymore, Natalie Portman, Uma Thurman, Tracey Ullman, Charlize Theron, Tea Leoni, Christina Ricci czy Radha Mitchell. Wszystko to były jednak przygodne fascynacje pięknem płci przeciwnej, co zaowocowało dobrymi, aczkolwiek niedocenionymi filmami, jak Melinda i Melinda, Wszyscy mówią kocham cię czy Słodki drań.

Wraz z przeprowadzką z Nowego Jorku do Londynu, Allen odkrył nową muzę i nowe motywy do realizacji. W roku 2005 pojawiło się Wszystko gra nominowane do Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny. Tam przełomową rolę femme fatale odegrała Scarlett Johansson, której talent aktorski został zauważony przez większość hollywoodzkich twórców dopiero po Między słowami Sofii Coppoli. Reżyser był tak zachwycony jej naturalnym wdziękiem, że zatrudnił ją również do kolejnych projektów (Scoop i Vicky Cristina Barcelona ), co oczywiście wywołało różne plotki. Ich demencja zadecydowała, że Allen odnalazł perełkę w wielu hollywoodzkich aktorkach. I nawet jeśli Johansson nie ma w Śnie Kasandry, to postać kobieca odgrywana przez Hayley Atwell wykorzystuje ten sam rodzaj uwodzenia, co Scarlett we Wszystko gra. W najnowszej, jeszcze nie zatytułowanej produkcji Woody'ego, główną rolę kobiecą zagra Evan Rachel Wood. Czy to tylko krótkie zauroczenie, czy długotrwały "romans" dowiemy się pewnie za parę lat.

Film jako forma ekspresji

Dużo mówi się o powtarzalności motywów w poszczególnych filmach Allena. Nic dziwnego. Reżyser wykorzystuje podobne wątki i stawia je w różnych aspektach czasowych, nakreślając tym samym jak dane osoby radzą sobie z płynącym czasem. Dlatego dość często wywołuje konflikty klasowe, prezentuje postać kobiety w wielkim mieście, próbę adaptacji do nowego społeczeństwa, obsesje na temat ukrytego antysemityzmu u nowojorczyków, wady i zalety robienia kariery w show biznesie, a w londyńskiej trylogii szerzej pojął elementy prozy Dostojewskiego - morderstwo, poczucie winy - pokazując je na tle współczesnego świata przepełnionego nie tylko żądzą seksualną, ale również pragnieniem pieniądza. Oczywiście w każdym z jego obrazów istnieją wątki autobiograficzne, którym autor zaprzecza. Annie Hall dla wielu dokumentowało burzliwy związek między Allenem i Keaton, Alice wg Hirscha miało być udowodnieniem relacji z Farrow, a Manhattan ukazywał ulubione miejsca artysty w Nowym Jorku, potwierdzając jego fascynację i miłość dla tego miasta.

Trudno jednak nie doszukiwać się typowego Allenowskiego bohatera. W większości jego komedii główne role męskie były grane w sposób schematyczny. Oto neurotyczny, paranoiczny autsajder próbujący normalnie funkcjonować w świecie. Najpierw były to postacie, w które wcielał się sam Woody, więc wielu widzów doszukiwało się tu jakiegoś związku między fikcją a rzeczywistością. W końcu charakterystyka tych bohaterów nie zmienia się, nawet jeśli porównamy komediodramat Annie Hall z komedią kryminalną Klątwa Skorpiona. Żeby lekko uciec od szufladkowania, artysta postanowił do tej stereotypowej roli zatrudnić innych aktorów. Grali go m.in. John Cusack, Kenneth Branagh oraz Will Ferrell. Nawet próbował walczyć z tą kategoryzacją w Życiu i całej reszcie, gdzie Jason Biggs stał się typową Allenowską postacią, a Woody… był taki jak wcześniej, ale bardziej maniakalny i obsesyjny. Konfrontacja i kontrast tracą tu na wartości, choć można to również podciągnąć pod symbolikę - w końcu stara się przekazać swoje mądrości młodemu pokoleniu i odnaleźć kogoś, kto po jego śmierci przejmie pałeczkę. Nie będzie to łatwe, ale na horyzoncie pojawiło się parę obiecujących nazwisk, jak Julie Delpy z Dwoma dniami w Paryżu czy Robert Cary z Irą i Abby.

Woody Allen wykorzystuje również film, aby eksperymentować z jego formą. Praktycznie zaczął już od początku z What's up, Tiger Lily? podkładając głos pod wszystkich bohaterów japońskiego filmu szpiegowskiego, ale również z pierwszą produkcją z Joffem, Bierz forsę i w nogi, gdzie istota paradokumentu mieszała się z serią żartów scenicznych, dzięki którym Allen zaczął być sławny. Później formę fikcyjnego dokumentu wykorzystał również w Zelig, opowiadającym historię o człowieku-kameleonie. A zabawa trwała w najlepsze. Elementy baśni w Alicji, hołd dla niemieckiego kina ekspresjonistycznego w Cieniach we mgle, postmodernistyczna podwójna narracja w Melindzie i Melindzie, współczesna wizja antycznego dramatu z wykorzystaniem chóru w Jej wysokości Afrodycie oraz próba odtworzenia broadwayowskiego musicalu we Wszyscy mówią kocham cię. To również fascynacja Bergmanem we Wnętrzach czy Seksie nocy letniej oraz zabawa Dostojewskimi motywami we Wszystko gra oraz Śnie Kasandry. Każdy obraz można do siebie porównać, znajdując wspólne mianowniki. Ciekawe jest to, że mimo znanych motywów, Allen nadal potrafi zaskoczyć widza niecodzienną formą.

REKLAMA

Życie to jednak nie tylko film. Artysta ma na swoim koncie 4 zbiory opowiadań i esejów oraz kilka muzycznych płyt ze swoim zespołem jazzowym. Woody z pasją pogrywa na klarnecie i często występuje w Carnegie Hall. Mimo iż ma 73 lata, to nie widzi mu się przejść na emeryturę. Majowy pokaz premierowy Vicky Cristina Barcelona w Cannes wywołał u publiczności bardzo pozytywne reakcje, a niezatytułowany jeszcze projekt z Evan Rachel Wood ma być powrotem na nowojorski grunt.

O Allenie można pisać wiele. Ten tekst miał krótko i wyczerpująco przedstawić najważniejsze fakty z życia artysty. Cała historia jest na tyle burzliwa i interesująca, że warto samemu sięgnąć do jednej z biografii, jaką można zakupić w polskich księgarniach. Koło twórczości Woody'ego nie przechodzi się obojętnie, więc z pewnością można uznać, że to amerykańska sztuka nieoblana hollywoodzkimi stereotypami - a czy to coś złego?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA