REKLAMA

„Wytępić całe to bydło” na HBO GO to miniserial o krwawej historii Stanów Zjednoczonych

Raoul Peck zdecydował się zabrać widzów w podróż o wymiarze osobistym i globalnym zarazem. Jest to podróż przez odmęty historii, te mroczne i bolesne, rzucające cień na opowieści o chwalebnych czynach bohaterskich pionierów budujących Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. W dokumencie „Wytępić całe to bydło” nominowany do Oscara reżyser zwraca uwagę na sposób tworzenia historycznej narracji, zachęcając do przemyśleń nad stojącymi za kolonializmem aktami okrucieństwa i ich konsekwencjami.

wytępić całe to bydło recenzja opinie hbo go
REKLAMA

Szwedzki dziennikarz Sven Lindqvist zatytułował jedną ze swych książek „Wytępić całe to bydło”, inspirując się „Jądrem ciemności” Josepha Conrada, jego obserwacjami i wnioskami. Raoul Peck w czteroczęściowym filmie wielokrotnie wspomina zmarłego Linqvista, z którym blisko się przyjaźnił. Publikacja Szweda to jedna z trzech książek, obok „Ludowej historii Stanów Zjednoczonych” Howarda Zinna i „An Indigenous Peoples' History of the United States" Roxanne Dunbar-Ortiz, z których czerpał filmowiec. Te dzieła, wraz z imponującym stosem badań i materiałów, wsparły reżysera w pracy nad ponurą opowieścią o kolonializmie i świadomym tępieniu kultur, które były z nim nieodłącznie związane.

REKLAMA

Obraz Pecka jest dość ciekawym eksperymentem: miks lekcji historii, reminiscencji, fabularnych wtrętów (aktorskich i animowanych) i archiwalnych zdjęć czy szkiców. Narrator (czyli autor w osobie własnej) nie szczędzi widzom własnych wspomnień, w tym również fotografii czy nagrań z jego prywatnych, rodzinnych zbiorów. Całość nabiera charakteru filmowego eseju, a widz zapoznaje się z istotną w kontekście krwawego dziedzictwa przodków reżysera perspektywą. Wiedza i osobiste doświadczenia Pecka czynią zeń znakomitego wykładowcę. Esencją całości jest jednak przede wszystkim stopniowe rozrysowanie przekroju najważniejszych wydarzeń związanych z zasiedleniem Ameryk przez Europejczyków; wydarzeń, za którymi stały pogarda, handel ludźmi i ludobójstwa.

Reżyser „Wytępić całe to bydło” nie szczędzi przykładów: przedstawia fakty, omawia je, komentuje i wysnuwa wnioski, dekonstruując sposoby tworzenia historii, którą, jak wiemy, piszą zwycięzcy. Ze smutkiem, ale bez egzaltacji, wytyka konsekwentne pomijanie niewygodnych i niechlubnych aspektów historii.

Zwraca uwagę, że Stany Zjednoczone Ameryki zostały zbudowane na niewyobrażalnym okrucieństwie, a ci, którzy rozprawiali o powszechnych prawach, wolności i równości, zniewalali i wybijali. Opowiada o czasie europocentryzmu i całej tej filozofii stopniowego unicestwiania tak zwanych „ras niższych” w imię poszerzania przestrzeni życiowej dla „wyższych”, co w tym wypadku oznaczało po prostu „swoich”.

Teorie rasowe okazały się dla kolonialistów paliwem, wymówką i usprawiedliwieniem. Warto jednak zwrócić uwagę, że Peck nie stosuje narracji o „złych białych” i „dobrych czarnych”, choć w kontekście kolonializmu w Amerykach, będących tematem eseju, to ci pierwsi byli ciemiężycielami. Peckowi nie chodzi też o kajanie się i przeprosiny (bo i kto teraz miałby za to przeprosić?). Ewidentnie zależy mu za to na zrozumieniu, na poszerzaniu świadomości, na zmierzeniu się z niewygodną przeszłością. Chce, by w końcu wybrzmiały zbyt długo uciszane głosy, by spojrzenia części amerykańskich patriotów stały się odrobinę bardziej krytyczne. By zrezygnowano z gloryfikacji czynów, za którymi stoi bestialstwo.

Filmowiec obnaża skutki działania białych na Czarnym Lądzie – niszczenie zasobów natury, niewolniczy wyzysk i mordowanie miejscowej ludności. Splata wątki konsekwentnego eliminowania rdzennych Amerykanów i zniewolenia Afrykanów, wskazując ich przyczyny i analogie do innych przykładów eksterminacji, w tym do Holocaustu (czyli: jak z metod i filozofii kolonialistów czerpała m.in. Trzecia Rzesza). Pokazuje, jak biali uczeni, w myśl europejskich antropologicznych teorii, pozwalali sobie na ludobójstwa, które z punktu widzenia postępu były dla nich rozgrzeszoną koniecznością. Mnoży kolejne przykłady.

I choć ciężko nie docenić charakteru tej opowieści, emocjonalnego, a jednocześnie nie uciekającego się do tanich chwytów i podchwytliwej retoryki, struktura narracji pęka w szwach.

Co najgorsze, kilka intrygujących spostrzeżeń i ciekawych historycznych faktów to w rezultacie wciąż zbyt niewiele. Po seansie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w gruncie rzeczy Peck przez cztery godziny nie powiedział nic nowego.

Mimo ogromnych ambicji i wartości dydaktycznych, „Wytępić całe to bydło” najbardziej wzbogaci świadomość tych, którzy o historii USA uczyli się i czytali jedynie pod kątem odkryć geograficznych. Pozostali, choć być może w pewnym stopniu poszerzą swoją wiedzę i dostrzegą kilka umykających wcześniej aspektów omawianego tematu, raczej nie poczują się oświeceni czy zaskoczeni. Z drugiej strony: targetem obrazu, a więc apelu, jest tak zwany „przeciętny odbiorca”. To on ma go usłyszeć, zapamiętać, potraktować poważnie. Niesione propagandą, ekonomią czy ideologią zbrodnie były przecież dokonywane rękoma przeciętnych, czy inaczej: „zwykłych ludzi”.

Formalnie jest bardzo nierówno. Świetne archiwalne materiały i artystyczne przerywniki przeplatane są fabularnymi wstawkami z Joshem Hartnettem roli głównej, które zakłócają rytm filmu. Odcinków podobno było pierwotnie piętnaście i doszło do sporej redukcji materiału, czego nie udało się zatuszować (da się to zauważyć wielokrotnie, gdy narracja niespodziewanie i bezpowrotnie rezygnuje z poszczególnych wątków, nie pozwalając im wybrzmieć). Oczywiście, jest to przede wszystkim historia kolonializmu w relacji Europa-Ameryka, z licznymi odwołaniami, jednak porzucanie pewnych tematów lub prześlizgiwanie się po nich to niepotrzebne odwracanie uwagi widza i zaburzanie płynności narracji.

Dlatego też „Wytępić całe to bydło” to film udany tylko częściowo.

Jest tu kawał ważnej historii, solidna praca dziennikarska, artyzm, zakres globalny, wymiar intymny. A przede wszystkim: ludzki. Liczba dowodów i przytoczonych przykładów jest przytłaczająca. Niestety, całość nader często gubi rytm, staje się zbyt pośpieszna, wręcz nagląca, przeskakując niechronologicznie między oddalonymi od siebie w czasie wydarzeniami, lawiną materiałów. Ciężko też oprzeć się wrażeniu, że filmowi brakuje konkluzji. Najintensywniej wybrzmiewa jeden z zarzutów: odmowa uznania przez Zachód ogromu przemocy, która osadzona jest w jego kolonialnej przeszłości. Peck nie pokusił się jednak o zwerbalizowanie ostatecznych wniosków. Szkoda; ten rodzaj apelu, podbudowanego bardzo osobistą perspektywą, ale nieraz bardzo chaotycznego, zasłużył na przemyślane domknięcie.

REKLAMA

„Wytępić całe to bydło” obejrzysz w HBO GO.

Oscarowe i głośne tytuły możesz obejrzeć w CHILI za darmo dzięki nowej promocji Logitech – sprawdź

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA