REKLAMA

Young Leosia to nowa królowa ludzkich serc. Dlaczego cały kraj jara się młodą raperką?

Cały kraj się jara moją ksywką, cały kraj jara się moją bibką” — nawija w „Szklankach” Young Leosia. No właśnie, dlaczego różowowłosa 23-latka, o której jeszcze rok temu mało kto słyszał, stała jest królową hip-hopu, memów i serc? Odpowiedzi na to pytanie szukałem w kilku redakcjach muzycznych.

young leosia szklanki memy fenomen o co chodzi.
REKLAMA

Young Leosia wypuściła swoją debiutancką EPkę w piątek. Na „Hulankach” możemy usłyszeć jej największe szlagiery (oprócz Szklanek, również Jungle Girl z gościnnym udziałem Żabsona), ale i nowe bangiery, w tym Stonerki z Oliwką Brazil. Jej minialbum jest wisienka na torcie, ponieważ youngleosiomania rozkwitła kilka miesięcy wcześniej.

REKLAMA

Choć 23-latka wcześniej była DJ-ką, a w zeszłym roku wypuściła pierwszy singiel „Wyspy”, to szał na nią rozpoczął się z końcem stycznia, gdy do sieci trafiły „Szklanki”. Oprócz milionowych wyświetleń, niezliczonej liczby remiksów, parodii i coverów nastąpiła też eksplozja popularności raperki w social mediach w każdym miejscu i formie – od gloryfikującą ją pseudo-Demotów, przez zbereźne copypasty na Wykopie, po memy na libkowych fanpage'ach.

Praktycznie każdy portal zajmujący się muzyką przeprowadził wnikliwe analizy tego fenomenu. Jako że bardziej znam się na memach niż na hip-hopie, postanowiłem podpytać dziennikarzy o ich zdanie w tym temacie. Każdy prezentował zupełnie inny punkt widzenia, ale dzięki temu dostajecie wielopłaszczyznową odpowiedź na to z pozoru banalne pytanie – dlaczego YoungLeosia podbiła serca?

 class="wp-image-1798285"
Fot. Wykop.pl

Young Leosi i jej Szklankom pomógł Tik Tok i... lockodown.

Premiera Szklanek wypadła w samym środku pandemicznej beznadziei. Z jednej strony obserwowaliśmy z niepokojem codzienne raporty Ministerstwa Zdrowia, a z drugiej szło nam oszaleć w czterech ścianach. Tekst z refrenu „Czekam aż znowu będziemy popijać Bacardi w klubie ze szklanki” był więc wyrazem tęsknoty, ale i stał się też fajnym powiedzonkiem. To jednak nie wszystko.

Myślę, że jej sukces łączy się bardzo z tym jak Tik Tok wpływa na słuchanie muzyki i na memy. Poza tym w pierwszej połowie roku głównie słuchaliśmy muzyki za pośrednictwem ekranu, nie było koncertów, a „Szklanki” są przecież o tym jak się siedzi w domu i tęskni za melanżem. Jednocześnie w hip-hopowym towarzystwie, w którym Leosia jest od dawna, ciągle brakuje twórczyń. To, że wyszła zza dj-ki i zaczęła nagrywać kawałki, trafiło na podatny grunt. No i wpada w ucho

— wylicza redaktorka naczelna Noizz.pl Oliwia Bosomtwe

Twórczość Young Leosi trafia nie tylko do fanów takich rytmów, ale też do ludzi, którzy z internetu chcą czerpać radość, a nie tylko wylewać żółć i kłócić się w komentarzach o politykę. A muzyka, otoczka i społeczność wokół młodej artystki po prostu przyprawia banana na twarzy. „Make hulanki, not war” — chciałoby się rzec.

Kilka dni temu pokazywałem teledyski Young Leosi swoim post-mroczniackim kolegom. „Jaka ona normalna!”. Ha, czyli nawet oni to widzą. To raz. Dwa: jej piosenki to niepoprawne wręcz earwormy. Trzy: "Szklanki" w kilku bezpretensjonalnych i wpadających w ucho słowach podsumowały lockdownowy zeitgeist. Cztery: lubienie/kochanie/fanowanie Leosi i głośne wyrażanie tego w sołszal midjach (nawet jeśli i.r.o.n.i.c.z.n.i.e.) stało się swego rodzaju manifestem przynależności do nowej fali wholesomowego, to jest pozytywnego i afirmującego Internetu - świetnie analizuje to Patryk Wojciechowski, mój człowiek w redakcji Going MORE, w tekście „Young Leosia – ikona pokolenia UwU, królowa internetowej dżungli”

— poleca Piotr Mika, redaktor naczelny Going. MORE, didżej, były dziennikarz radiowej Trójki w audycji „Strzały Znikąd”.

Young Leosia to też ziomalka, z którą każdy chciałby pohulać.

Kolejny moi rozmówca, który sporządził zresztą na Poptown tekst o jej fenomenie, zauważa, że raperka różni się od typowych celebrytów. Jest bardziej swojska, a jej sympatycznym wizerunku na pewno pomogły memy. Dopiero na drugim miejscu stawiałby samą jej muzykę.

Myślę, że podstawą fenomenu Leosi jest jej ziomalskość. Stała się w jakimś sensie ikoną pokolenia Z przez to, że ma vibe kogoś, z kim łatwo się zakumplować, łatwo się odnieść, czy aspirować do bycia nią. Mimo że to nie jest do końca prawda – mówimy o kimś, kto ma kontrakty sponsorskie, jest DJ-ką jednego z najpopularniejszych raperów (Żabsona – red.) w kraju i prowadzi życie, o którym większość publiczności może tylko pomarzyć. Ale jest bardzo pracowita, nie nosi nosa wysoko, ma łatwy kontakt z fanami i fankami, komunikuje się w sposób, który mocno rezonuje z generacją Z. Słowem, jest idealną influencerką, a to właśnie influencerzy i influencerki (niezależnie, czy mówimy o świecie mody, muzyki, czy make-upu) są podstawowymi figurami publicznymi dla młodszego pokolenia. Millenialsi z kolei lubią Leosię za jej memiczność - np. część lewicowych fanpejów i kont na Inastagramie przejęła ją jako templatkę do memów. Trochę z przekory, trochę z sympatii. Na pewno też z chęci nawiązania nici porozumienia z generacją Z. Co do muzyki, to też jest na pewno spory czynnik. Jej kawałki to porządny pop-rap, często z tanecznym bitem. W trudnych czasach, kiedy ludzie są pogubieni, czy cierpiący (od pandemii po katastrofę klimatyczną) tego typu lekka muzyczna propozycja jest świetnym eskapizmem, pocztówką ze świata, który nigdy nie zaistniał 

— uważa Paweł Klimczak. Redaktor prowadzący Poptown.eu.

Zaryzykowałem i odezwałem się też do portalu Soundrive, który bardziej kojarzy mi się z muzyką giatrową aniżeli hip-hopem. Stąd też otrzymałem bardzo elokwentną odpowiedź. Najbardziej podoba mi się pointa na koniec.

W sukcesie Young Leosi zaskakuje mnie wyłącznie niedowierzanie w to, że mogła go osiągnąć. Nie nazwałbym jej nawet fenomenem, to po prostu kierunek, w jakim część współczesnej muzyki pop zmierza i w końcu znalazła się w Polsce osoba, która czuje się w tej pop-rap-klubowej konwencji na tyle swobodnie, by zacząć w niej tworzyć. Nie wydaje mi się, żeby Leosia bardzo odstawała od takich postaci, jak Ppcocaine, Yung Baby Tate albo Lil Mariko, a jeżeli już, to wyróżnia się na ich tle – ma wyrazistą osobowość, która z jednej strony wydaje się całkowicie odrealniona, wyciągnięta z niepublikowanego odcinka „Pory na przygodę!”, a z drugiej jest w niej coś przyziemnego i naturalnego, co pozwala uniknąć stawiania wyraźnej granicy pomiędzy „gwiazdą” a fanami/fankami. Brak zrozumienia dla jej sukcesu i dla narzędzi, za pomocą których osiągnęła go – czyli chociażby memów – to element starego jak świat mechanizmu wymiany pokoleniowej. Podczas premiery „Święta wiosny” Igora Strawińskiego w 1913 roku doszło do zamieszek i bójki pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami twórczości kompozytora, więc z dwojga złego lepsze są te pełne niezrozumienia komentarze na YouTubie

— podsumowuje redaktor naczelny portalu Soundrive, Jarek Kowal.

Young Leosia przeciera szlak w polskim hip-hopie. Otwiera go dla kobiet i importuje nowe brzmienia.

Prosząc dziennikarzy o komentarz, dodawał, że wystarczy mi dosłownie zdań, samo gęste. Jednak w przypadku Young Leosi tak się nie da. Dlatego na koniec zostawiam wypowiedzi dziennikarzy newonce'a, którzy napisali tak rozbudowane i ciekawe wypowiedzi, że aż szkoda mi je przycinać, więc publikuję je poniżej w całości. Na marginesie dodam, że Young Leosia współprowadzi podcast w newonce.radio.

Lech Podhalicz - redaktor naczelny newonce.net o kulisach femonemu Young Leosi

Wydaje mi się, że wynika to zarówno z przystępnej formy, jak i braku pretensjonalności. Leosia kreuje się na normalną dziewczynę: jarającą jointy, chodzącą na imprezy i spędzającą quality time z ziomalkami/ziomami. Nawet jeśli rapuje o hedonizmie, nie czyni tego w odklejony od rzeczywistości sposób. Większość ludzi nigdy nie doświadczy luksusu z hip-hopowych klipów: sportowych fur za setki tysięcy; markowych ciuchów czy łańcuchów i pierścieni w cenie kawalerki. A przechwalanie się materializmem to przecież przypadłość wielu kolegów po fachu. Leosia nie idzie w tym kierunku, przynajmniej na razie.

Z pewnością ciekawy jest fakt memiczności. Z jednej strony Leosia pojawia się na uroczo-bekowych fanpejdżach pokroju kangurek_kao_pej czy bardzo_poxno, które bazują na lekkiej niezręczności, jak i celowej, zbytniej dosłowności przekazu. Z drugiej, jej wizerunek jest często wykorzystywany w memach o lewicującym zabarwieniu. Oczywiście w żartobliwy i niegroźny sposób. Przykładem słynna seria Stronnictwa Popularów, w której neoliberalnym krzykaczem jest Mata, a Leosia wyluzowaną, kumatą socjalistką. Jak do tego doszło? Ciężko stwierdzić. To znacznie szerszy socjologiczny fenomen, który ciężko opisać w kilku zdaniach.

Podobnie jak wizerunek Leosi jej muzyka również jest bezpretensjonalna, radosna, lekka i przyjemna. Przyjemnie płynące reggaetony; garage’owy, klubowy szał i generalna inspiracja popularną muzyką latynoską. Oczywiście, że to nieskomplikowana i przystępna muzyka, ale kto powiedział, że to wada? Nie wszystko musi powalać zawiłą konstrukcją liryczną czy wizjonerskim podejściem do warstwy muzycznej. Tu liczy się przyjemność ze słuchania oraz użytkowy aspekt, który uwidacznia się na licznych imprezach, a także w social mediach. Przykładem zapadająca w pamięć choreografia czy kreatywne podejście fanek i fanów wykorzystujących fragmenty utworów.

Poza tym Young Leosia – często nieintencjonalnie, często z premedytacją – kładzie zapadające w pamięć one-linery. Takie, które po premierze utworu zaczynają żyć własnym życiem. Przykładem Szklanki i „Gram sety gorące jak Diplo, cały kraj się jara moją ksywką” albo „W torbie gelato torebka / pójdzie z dymem jeszcze jedna” z Jungle Girl. Te linijki wkraczają we wspomnianą sferę memów; są reinterpretowane w tiktokowych viralach; albo wrzucane bez kontekstu do postironicznego uniwersum. Protegowana Żabsona bez dwóch zdań stanowi społeczne zjawisko skoro poza nastolatkami, twórczością Leosi jarają się też przedstawiciele starszych pokoleń. Wszystko w imię przedniej rozrywki i nieskrępowanej zabawy.

Cyryl Rozwadowski - redaktor newonce'a:

Muzyka stricte zabawowa w Polsce o dziwo zawsze z grubsza miała komponenty, które klasyfikowały ją w pejoratywny sposób. Była postrzegana jako prymitywna lub wręcz wulgarna albo skoncentrowana na sprawach uczuciowych – dotyczy to zarówno disco polo, tanecznej elektroniki, jak i rapu. A Young Leosia w Szklankach i Jungle Girl koncentruje się wyłącznie na zabawie. Ta formuła była zwyczajnie tak prosta – leżała niewykorzystana na przysłowiowym chodniku. Oczywiście, Szklanki w dość oczywisty sposób nawiązują chociażby do 212 Azealii Banks i wielu hip-house’owych numerów, a Jungle Girl bardziej nawiązuje do współczesnego popu z Jamajki i Portoryko, ale schemat jest ten sam.

Czy w odróżnieniu się i zawojowaniu TikToka pomógł fakt, że Leosia jest dziewczyną? Na pewno. Figura ziomalki, która przewodniczy imprezie z jointem w dłoni i prowadzi wszystkich do baru była w polskiej rozrywkowej muzyce zwyczajnie potrzebna i przemawia do młodych odbiorców niezależnie od ich płci. Ważny jest dla mnie aspekt inkluzywności pojawiający się w tekstach tych dwóch piosenek. Bo niemal wszystko, o czym nawija Leosia, jest osiągalne niemal dla każdego. To weekend dobrej zabawy w klubach z innymi, a nie wakacje w tropikach albo rejs jachtem. Dużą część młodych ludzi zwyczajnie na to stać albo wymaga to stosunkowo małej ilości wyrzeczeń. Leosia śpiewa i rapuje o rzeczach stosunkowo łatwo dostępnych, które są tożsame z dobrą zabawą. Nie dziwne więc, że tak dużo osób się z tym utożsamia. Na nowszych numerach z Hulanek pojawia się już motyw sukcesu i bogactwa, ale nie powinno to nikogo dziwić i raczej nie wpłynie to na postrzeganie muzyki Leosi.

Dlaczego tak chętnie internauci i internautki przerabiają jej twórczość i czynią ją bohaterką memów? Czeka to raczej każde swoiste i osobne zjawisko, które odbije się szerszym echem. Nie wiem jaki ciąg myślowy doprowadził różne osoby to utożsamiania Leosi np. z myślami Karola Marksa. Nie widzę oczywistego powiązania, ale mnie to zwyczajnie śmieszy.

Czy dostrzegam prostotę wykonania oraz „naturszczykowski” charakter jej muzyki? Tak, jak najbardziej. I nie mam z tym żadnego problemu. Sukces na rynku muzycznym nie opiera się na uniwersalnych i obiektywnych zdolnościach. Leosia i osoby w jej otoczeniu miały zwyczajnie dobre i proste pomysły, które zażarły. Niemal każdy może zrobić Szklanki, ale nikt wcześniej w Polsce ich nie zrobił. Niemal każdy może namalować czarny kwadrat na białym tle, ale do pewnego momentu nikt tego nie zrobił.

Oczywistym jest, że Young Leosia będzie się musiała muzycznie rozwijać, by nie być jedynie sezonową sensacją. Uważam, że w interesie całego muzycznego rynku w Polsce jest, by tak było, bo to postać, która wnosi bezpretensjonalność, której w polskiej muzyce brakuje, a przy okazji toruje drogę dla dziewczyn chętnych powalczyć w zdominowanym przez facetów świecie.

***

REKLAMA

Dla ludzi nieobeznanych w temacie Young Leosia to na pierwszy rzut oka to kolejna gwiazdka, która gra prostą, skoczną muzykę. Ma na koncie nawet nie pełny album, a jedną EPkę, a swoją popularność w dużej mierze zawdzięcza memom – wiele osób odkryło ją właśnie w ten sposób, a nie poprzez teledyski. Biorąc jednak pod uwagę to, że analiza jej fenomenu może zająć kilka stron maszynopisu, możemy przypuszczać, że jest i będzie kimś więcej niż gwiazdą jednego, a właściwie dwóch, przebojów.

* Zdjęcie główne: kadr z teledysku Young Leosia - Szklanki / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA