A po wszystkim zapaliłby papierosa i poszedł do pierwszego lepszego monopolowego po butelkę whisky, którą wypiłby z Tonym Soprano.
Ci dwaj panowie mogliby się dogadać, ponieważ Ray jest typem człowieka, który tak samo jak Tony, dba o swoją rodzinę i jak coś mu stanie na drodze, wyjmuje kij i problemy znikają - może oprócz tych najbardziej osobistych. Różnice pojawiają się, gdy wchodzimy w szczegóły profesji, którą panowie się zajmują, jak to wygląda w praktyce? Wyobraźcie sobie człowieka, który jest od wszystkiego, co dotyczy „brudnej roboty”. Ray Donovan to ochroniarz, detektyw, menadżer, a do tego dobrze ubrany badass w jednej osobie, który wyprostuje każdą najcięższą sprawę.
Widać, że Showtime (stacja emitująca serial) chce stworzyć przede wszystkim postać, którą łatwo będzie zapamiętać, takiego antybohatera, którym każdy chciałby być albo przynajmniej mieć u swego boku. Stary, dobry Dexter (flagowa produkcja Showtime) już się kończy, być może już teraz jest idealna pora na to aby Ray Donovan stał się jego godnym następcą. Mimo, że pilot serialu (The Bag or the Bat) nie wgniótł mnie w fotel, to czuć w nim potencjał taki sam jak w pierwszych odcinkach Dextera.
Zacznijmy może od tego, że ta obietnica czegoś wielkiego nie bierze się znikąd, świadczą o tym chociażby nazwiska aktorów. Tytułowego bohatera gra Liev Schrieber, a w rolę jego serialowego ojca (Mickey Donovan) wcielił się Jon Voight - na początek całkiem nieźle. Ci dwaj panowie nie tworzą jednak wesołej rodzinki, wręcz przeciwnie, dzieli ich przeszłość, teraźniejszość i najprawdopodobniej przyszłość, która stanie się osią fabularną serialu. Tatuś Donovan, który dopiero co wyszedł z więzienia, postanawia naprawić błędy przeszłości (do czego zabiera się dosyć szybko), poznać wnuki i zbliżyć się do rodziny. Ten plan ewidentnie kłóci się z wizją nowego życia jego syna, który świeżo co przeniósł się wraz z najbliższymi do Los Angeles, by pomagać „biednym”celebrytom.
Muszę przyznać, że obydwaj aktorzy świetnią wypadają w swoich kreacjach. Jon Voight jest wręcz stworzony do grania ojców z problemami – pewnie Angelina Jolie przyznałaby mi rację – a Liev Schreiber do odtwarzania badassów z tajemniczą historią i problemami rodzinnymi na karku. Szkoda tylko, że po początkowych mocnych scenach, następuje lekkie zwolnienie akcji, która nabiera tempa dopiero w ostatnich minutach filmu – lokomotywą całej dramaturgii jest Voight, co chyba nikogo nie zdziwi.
Po obiecujących pierwszych minutach, jesteśmy wprowadzani w świat, w którym będzie dziać się cała historia. Ten świat to homoseksualni bohaterowie kina akcji, zboczeńcy, ćpające prostytutki i poszukujące miłości byłe gwiazdy klubu Myszki Miki. W skrócie jedna wielka stajnia Augiasza, którą musi posprzątać nasz protagonista, a do tego jeszcze zadbać o to, żeby córka poszła do dobrej szkoły, wspierać mniej zaradnych braci i trzymać swojego ojca z dala od jego wnuczek.
Chociaż pilot serialu ściągnał przed telewizory 1,35 mln widzów, to wynik ten (swoją drogą całkiem niezły jak na Showtime) wypada raczej blado przy uzbieranych 13 mln Under The Dome. Nie myślcie jednak, że to efekt znaczącej różnicy poziomów między tymi produkcjami, po prostu CBS ma większą siłę przebicia i więcej ofert na swoim koncie niż Showtime. Uważam nawet, że Ray Donovan jest jak na razie lepszy od ekranizacji horroru Kinga i może liczyć na wielki kredyt z mojej strony. Nie piszę tego tylko dlatego, że są wakacje i panuje serialowa posucha, a raczej z tego powodu, że wszystko wydaje się tu być na swoim miejscu – dobrze dobrani aktorzy, wciągająca akcja, a do tego główny bohater którego naprawdę da się lubić. Poza tym ciężko będzie sobie odmówić obejrzenia kolejnych odcinków, skoro serial od 1 sierpnia będzie dostępny na VOD NC+.