REKLAMA

Zdjęcie Śmierci

Odkąd amerykańskie koncerny filmowe wzięły się za tworzenie remaków pozycji z azjatyckiego kina grozy, wszystkie te idee stały się trendy. Wielu twórców czerpało inspiracje z tych właśnie klasyków, aby móc stworzyć odpowiedni nastrój oraz reakcję u publiczności. Mimo to, cała ta idea zaczyna być wykorzystywana pod nieco innym kątem. Dostaliśmy porządną dawkę typowego "skośnookiego" horroru, co sprawiło, że pośród pewnego rodzaju przerażenia, krążyła również frustracja, gdyż po raz kolejny oglądamy powielany pomysł, tylko w innych realiach. Ludzie, jednak są w pewien sposób zafascynowani takim przekazem. Na początku grudnia, w kioskach w całej Polsce, można było zakupić kolejną część z serii Horrory Świata. Tym razem, dystrybutor zafundował nam pozycję prosto z Hongkongu - "Zdjęcie Śmierci".

Rozrywka Blog
REKLAMA

Jiney jest młodą, utalentowaną malarką. Za swoją największa pasję jednak uważa fotografowanie. Wraz ze swoją bliską przyjaciółką spotykają się i robią zdjęcia tym rzeczom, które uznają za najbardziej ciekawe i inspirujące. Pewnego dnia, dziewczyna jest świadkiem tragicznego wypadku samochodowego. Stojąca w bezruchu Jiney, nie wie co zrobić. Chwilę potem, gdy szok stopniowo ustaje, bierze aparat i pstryka fotografię zmarłej kobiety. Od tego wydarzenia, jej życie odwraca się do góry nogami. Zaczyna miewać objawy schizofrenii oraz odczuwać niezdrowy pociąg do śmierci. Spacerując po ulicy, poszukuje inspiracji do zrobienia kolejnego szokującego zdjęcia martwej osoby. Ta sytuacja doprowadza ją do niekontrolowanego obłędu.

REKLAMA

Pierwsza rzecz, najbardziej rzucająca się w oczy, to oprawa wizualna. Już od samego początku da się zauważyć, że nie będzie to sztampowa produkcja. Jedną z głównych ról gra tu kolor. Pojawianie się różnorakich barw, nienaturalnie dodanych do otoczenia, stwarza wrażenie pewnego rodzaju abstrakcji, groteski. Tworzone przez kobiety fotografie mają być tym samym formą sztuki i zmiany rzeczywistości na inną. Prezentuje również odmienną symbolikę, w której znudzona bohaterka zmienia rzeczywisty wygląd, aby odszukać prawdziwą inspirację. Zabieg ten wprowadzono w pierwszych minutach filmu, aby przedstawić, na czym będzie się on koncentrował.

Pośród błysków flesza i wywoływanych kliszy, otrzymujemy również portret psychologiczny głównej bohaterki, ukazując jej relacje z matką, przyjaciółką oraz bliskimi znajomymi. Jest to jeden z ważniejszych elementów, gdyż w pewnym stopniu wyjaśnia nam dalszy ciąg wydarzeń, oraz powód zafascynowania śmiercią pod różnymi postaciami. Cały film krąży wokół niej, więc dodano parę elementów typowych dla azjatyckiego kina grozy. I pomijając efekty wizualne (parę scen odbywa się w otoczeniu kasowego hitu "Shutter - Widmo"), podstawowym wyznacznikiem jest cofanie się do przeszłości najciekawszej postaci. "Zdjęcie Śmierci" ten motyw posiada, starając się przedstawić psychiczną sytuację bohaterki oraz tłumacząc jej oziębłe stosunki z matką. Każda scena ma swój sens i łączy się z konkretnym wydarzeniem.

Wszystko do czasu, kiedy to Jiney dostaje tajemnicze kasety wideo. Otrzymujemy nieoczekiwany i diametralny zwrot akcji w zupełnie inną stronę. Z thrillera psychologicznego, produkcja zamienia się w rasowy horror/kryminał rodem z "Siedem" czy "Piły". Zakończenie, pomimo iż wydaje się trochę wyrwane z kontekstu, wciąga niemiłosiernie. Chcemy poznać rozwiązanie tajemniczej zagadki, wprowadzoną w końcowych minutach. Okazuje się być jeszcze bardziej nieoczekiwane niż sama substytucja gatunku w filmie.

REKLAMA

Najbardziej jednak interesująca jest forma. Sam motyw śmierci wydaje się być rażący nasze oczy. Mimo to, bracia Pang przedstawili niezwykle kontrowersyjny temat, w delikatny sposób. Przeciętny widz, który przemocą i krwią na ekranie się brzydzi, nie będzie miał powodów do zakrycia oczu w drażliwych scenach. Całość ma wykreować naszą wyobraźnię. W końcu "Zdjęcie Śmierci" nie miało na celu być azjatycką produkcją typu gore, gdzie krew i flaki są wszechobecne na każdym kroku. Motyw przewodni ukazano w taki sposób, jak widzą go koneserzy sztuki oraz artyści, chcący ujawnić symbolikę poprzez odpowiednią kolorystykę i ujęcie kadru.

Film, tym samym, odstaje od standardów azjatyckiego kina grozy. Nie ma żadnych nadprzyrodzonych sił, nie ma duchów i straszydeł. Napięcie wywoływane jest przez rosnącą w Jiney fascynację śmiercią. Podobne odczucia mieliśmy w filmach Hitchcocka, gdzie autentyczny strach wzbudzali ludzie oraz ich lęki, czyny. I właśnie to stwarza, że z taką intrygą ogląda się "Zdjęcie Śmierci". Odejście od schematu, prezentujące tym samym historię tak prawdziwą i naturalną, że wtopimy się w fotel, nie chcąc odejść aż do ostatniej minuty. Polecam gorąco!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA