REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka /
  3. YouTube

Luty 2014: podsumowanie teledysków

Rok w pełni, więc branża muzyczna kręci się na całego. W lutym miało premierę kilkanaście wyjątkowo ciekawych teledysków, które wyselekcjonowałem specjalnie dla Was. Zobaczcie, co piszczy w wideoklipowej trawie, i czym żył music biz w minionym miesiącu. Zapraszam.

02.03.2014
18:00
Luty 2014: podsumowanie teledysków
REKLAMA

St. Vincent Digital Witness (reż.: Chino Moya)

REKLAMA

Przyszłość może być marna, ale przynajmniej jest kolorowa. Właśnie taki obraz przyszłości, nieco dystopijnej - ale nie całkowicie wyblakłej - w swoim najnowszym klipie rysuje Annie Erin Clark, występująca pod pseudonimem St. Vincent. Digital Witness to trzeci singiel, promujący jej najnowszy album, zatytułowany - po prostu - St. Vincent. Warto sprawdzić.

Foster The People Coming Of Age (reż.: BRTHR)

Coming of Age brzmi trochę jak numer z jakiegoś, dawno zaginionego, filmu z lat '80-tych. Jednego z tych, gdzie w jednej ze scen finałowych dowiadujemy się, że każdy musi wstać i walczyć o swoje - zarówno bokser gdzieś na ringu, jak i klasowy kujon. O tym bowiem, między innymi, i o trudnym dojrzewaniu, jest ten wyjątkowo melancholijny utwór, opatrzony wyjątkowo ciekawym wideoklipem.

Lily Allen Air Balloon (reż.: That Go)

Już przy pierwszym odsłuchaniu Air Balloon miałem wrażenie, że skądś znam ten utwór. Faktycznie, inspiracje Paper Planes M.I.A. są aż nazbyt wyraźne. Mimo to, to dość chwytliwy utwór, jeśli spuścimy na, dość mocno rzucającą się w oczy inspirację, zasłonę milczenia. Na klipie - co ciekawe - nie ma balonów, choć sam teledysk wydaje się być nakręcony z perspektywy takiego właśnie, dryfującego w powietrzu, balonika. Klip został nakręcony w Cape Town, w Południowej Afryce - pozostaje pozazdrościć egzotycznych wojaży, gdy za oknem plucha.

Phantogram Fall In Love (reż.: Timothy Saccenti)

Raj geometry i matematyka, koszmar licealisty. Masakryczna ilość bliżej niezidentyfikowanych, geometrycznych kształtów, oplatających amerykański duet - tak mniej więcej możnaby streścić najnowszy klip Phantogram, wcześniej znanych jako "Everywhere Charlie". Teledysk promuje zeszłoroczny album zespołu, zatytułowany, po prostu, Phantogram. Jeśli grupa ta nie jest Wam jeszcze dobrze znana, jest spora szansa, że bieżący rok to zmieni - według najnowszych doniesień bowiem, w przeciągu najbliższych kilku miesięcy ma się ukazać ich EP-ka, nagrana z samym Bad Boiem z OutKastu. Będzie ciekawie.

Metronomy Love Letters (reż.: Michel Gondry)

Michel Gondry, znany z wielu klipów - choćby Crystalline Björk, Music Sounds Better With You Stardust, czy Another One Bites The Dust Wyclefa Jeana z Queen, Prasem, Canibusem i Free, po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych twórców teledysków w historii. Jego najnowsze dzieło, do Love Letters angielskiego kwartetu Metronomy, to mieszanka dwu- i trójwymiarowych grafik, opierających się o malunki w formie dioram, w których centrum znajduje się zespół. Wszystko wyjątkowo zgrabne, finezyjne, i przyjemne zarówno dla oka, jak i dla ucha.

U2 Invisible [(RED) edit] (reż.: Mark Romanek)

Nakręcenie tego teledysku zajęło reżyserowi, Markowi Romankowi, zaledwie 3 dni. Klip został nakręcony w hangarze lotniskowym w Santa Monica, w Kalifornii (aż tam musieli lecieć irlandzcy muzycy), z udziałem niezliczonej ilości fanów, dzięki którym klip ten jest jeszcze bardziej żywiołowy. Choć utrzymany w czerni i bieli, jest wyjątkowo klarowny i wyrazisty, co pomaga jedynie w całym przedsięwzięciu. Jakim? Invisible zostało wydane w ramach wspólnej akcji z Bank of America, dzięki której udało się zebrać ponad $3,000,000 na pomoc ludziom chorującym na AIDS.

Nicki Minaj Lookin Ass (dit.: NABIL)

Nicki Minaj zaliczyła solidny flirt z wyjątkowo cukierkowym popem - wystarczy choćby wspomnieć Starships sprzed kilku lat. Tym razem pokazuje jednak pazury, i wraca do korzeni. Przeładowany panczami utwór, gdzie niezbyt cenzuralne "nigga" ściele się gęsto. Obrywa się wszelakiej maści hejterom, jak i typom, którzy samą Nicki redukują do wypchanych silikonem pośladków (pytanie tylko: po co było tyle tego w tyłek?)

The National I Need My Girl (reż.: Sophia Peer)

Zespół z Cincinatti w Ohio podjął współpracę z reżyserką Sophią Peer, znaną ze współpracy z Forest Fire (The News), Paulem Banksem (Young Again), czy Yeasayer (I Remember). Efektem pracy jest klip do I Need A Girl - wyjątkowo nastrojowy, klimatyczny, przedstawiający tańczące pary, wpatrzone w siebie, na czarnym tle. Bo szczęście w życiu to mieć tą drugą osoba, spojrzeć jej w oczy, i tańczyć aż do utraty tchu.

J. Cole She Knows (reż.: Sam Pilling)

Już od pierwszych sekund widać (i czuć), że dzień nie skończy się dobrze dla głównego bohatera tego teledysku. Reżyser Sam Pilling stosuje świetną grę napięcia, i oparów zbliżającej się katastrofy, gnąc fabułę we wszystkie możliwe strony, ostatecznie doprowadzając do finału druzgocącego emocjonalnie tak bardzo, jak to tylko jest możliwe.

The Griswolds Red Tuxedo (reż.: Kris Merc)

Plejada animowanych i komiksowych gwiazd: Batman, Hello Kitty, Mario, Szkieletor, Darth Vader… I więcej. Zobacz, czy uda Ci się wyłowić (i nazwać po imieniu) wszystkich bohaterów kreskówek z dzieciństwa, które pojawiają się w tym niesamowitym klipie, do Red Tuxedo australijskich rockersów z The Griswolds.

Chet Faker Talk Is Cheap (reż.: Toby & Pete)

Kariera Cheta Fakera zaczęła się jakieś 3 lata temu, gdy viralowo w Sieć poszedł jego cover No Diggity Blackstreet (kawałka, skądinąd, już kultowego i klasycznego). Od tego czasu nabiera ona coraz większego tempa, a jej kulminacją w lutym był nowy teledysk. Powstał on do klipu Talk Is Cheap, który zwiastuje nadchodzący, debiutancki album wokalisty, zatytułowany Built On Glass. Ma się on ukazać za trochę ponad miesiąc, w połowie kwietnia tego roku.

The Acid Basic Instinct (reż.: Dugan O'Neal)

Jeden z dziwniejszych klipów, jakie kiedykolwiek widziałem - pełen abstrakcji, absurdu i surrealizmu, którego nie powstydziłby się nawet sam Salvador Dali.

Katy Perry Dark Horse (reż.: Mathew Cullen)

Klip jest w Sieci od ledwie nieco ponad tygodnia, a już na jego temat napisano tyle, że dałoby się to wszystko zebrać w całkiem pokaźnych rozmiarów doktorat. Wspomniałem o nim również i ja, tutaj. Klip czerpiący hektolitrami z estetyki Starożytnego Egiptu, sprytnie łącząc historyczny Memfis z amerykańskim Memphis, w stanie Tennessee (tu ciekawostka: stamtąd właśnie pochodzi, udzielający się w tym utworze, Juicy J). Egiptolodzy mogą się krzywić, ale wszystkim innym wysokobudżetowy klip na pewno się spodoba.

Duke Dumont I Got U (reż.: Remy Cayuela)

Brytyjski DJ i producent Duke Dumont powrócił z drugim, solowym singlem - tym razem z featuringiem Jax Jones. Jest tak, jak być powinno: melodyjnie i chilloutowo jednocześnie. Numer zaostrza jedynie apetyt na solówkę Duke'a, która ma ukazać się już za kilka miesięcy. Jeśli będzie na niej więcej kawałków, jak ten - i, pochodzące z poprzedniego singla, Need U (100%) z A.M.E. - to możemy mieć tutaj do czynienia z jednym z objawień tego roku. Oby, zapowiada się naprawdę smakowicie.

The Knocks Comfortable (reż.: Ace Norton)

W Ameryce dzieje się coraz więcej ciekawych rzeczy - scena elektroniczna nie jest tutaj wyjątkiem. Przez wiele lat to Europa była tym centrum wydarzeń, wokół którego kręcił się klubowy świat, a amerykańska elektronika była swoistym undergroundem. The Knocks to jeden z projektów, które w ostatnich latach wypłynęły z samego New York City (tego samego, któro dało światu m.in. Todda Terry'ego, czy Larry'ego Levana). W zeszłym roku zasłynęli w niechlubny sposób, wypuszczając w Sieć fotografie duetu Daft Punk bez robocich masek (broniąc się potem, że dokonali jedynie "repostu" zdjęcia wrzuconego przez kogoś innego), tym razem mają zaś okazję zdobyć uznanie i aplauz. Ich najnowszy singiel, Comfortable, do którego klip ukazał się w połowie lutego, to wyjątkowo wybuchowa mieszanka electropopu i błyszczącego nu-disco, pełnego tłustych groove'ów i porywającego na parkiet. Oby jak najwięcej takich kawałków, a jak najmniej PR-owych wpadek.

Haim If I Could Change Your Mind (reż.: Warren Fu)

Haim uznawane są za grupę alternatywną - ale to głównie z powodu dzisiejszej sceny muzycznej, nieco absurdalnej w swojej formie, i strategii jaką należy przyjąć, przy promocji nowego zespołu. Zamknij oczy, i usłyszysz pop/R'n'B - zwłaszcza w przypadku tego numeru. Dlaczego więc nie spróbować klipu w stylu lat '80-tych, z podświetlanym neonem z logo zespołu, tańczeniem synchronicznym, i choreografią ułożoną przez samą Fatimę Robinson? O, dostaliśmy właśnie dokładnie to? No pięknie…

Indiana Solo Dancing (reż.: Rob & Rob)

Indiana to przedstawicielka nowej generacji muzyków, dla których nieistotna jest strona w Wiki. Ma za to Youtube, Twitter, Instagram, Tumblr i Soundcloud. I wydaje teledyski. Najnowszy z nich, do przeszywającego chłodem, po brzegi wypełnionego syntezatorami Solo Dancing, od niedawna hula w Sieci, i z ponaddźwiękową prędkością przekracza kolejne tysiące odsłon. Nie dziwi to - utwór jest wyjątkowo dobry, a pobrzmiewają w nim gdzieś echa New Order i Human League, czyli najlepszej, brytyjskiej tradycji synth-popu.

Rick Ross Nobody (reż.: Christopher Sims)

"You're nobody 'til somebody kills you" ("Jesteś nikim, dopóki ktoś Cię nie zabije") - jak mówi w swoim najnowszym klipie Rick Ross, to dość mrożąca krew w żyłach, hip-hopowa mantra. Przerażająca tym bardziej, że jest w tym - w sumie - jakieś ziarno prawdy, a całkiem sporo raperów windowanych jest do poziomu prawdziwych legend tylko dlatego, że zginęli śmiercią tragiczną (wystarczy wspomnieć choćby kult polskiego Magika z Kalibra 44/Paktofoniki, 2Paca, czy Notoriousa B.I.G.). A gdy mowa o tej ostatniej dwójce - reżyser Christopher Sims wskrzesza duchy raperów, którzy w latach '90-tych byli filarami wojny pomiędzy Wschodnim a Zachodnim wybrzeżem. Co więcej, w klipie pojawia się sam P. Diddy aka Diddy aka Puff Daddy, niegdysiejszy producent Notoriousa, odpowiedzialny za jego krótką - choć olbrzymią - karierę, który swój własny sukces zbudował na śmierci przyjaciela. Wszystko to układa się w całość, dość mocno kontrowersyjną i przerażającą, ale robiącą - mimo wszystko - całkiem niezłe wrażenie.

Beyonce Partition (reż.: Jake Nava)

REKLAMA

Dziś, zdaje się, nie można się obyć bez kontrowersji. Jeszcze nie tak dawno wzywająca do emancypacji, na wskroś feministyczna Beyonce, dziś wypuszcza klip, w którym wygina się we wszystkie strony świata i uwodzicielsko tańczy, redukując kobietę do roli zabawki dla mężczyzny. Co prawda flirtuje z facetem, który tak naprawdę jest jej partnerem życiowym i mężem (tak, w klipie pojawia się też Jay-Z) - mimo wszystko, za ten teledysk spadła na nią fala krytyki ze strony organizacji odpowiadających za merytoryczność i wartość edukacyjną emitowanych w mediach materiałów, takich jak choćby Mediawatch w UK. W Polsce co prawda nikt sobie głowy tym nie zaprząta, ale warto zachować odpowiedni dystans, i mieć zawsze z tyłu głowy świadomość, że to, co oglądamy, to show i biznes, i nie należy tego brać dosłownie, ani powielać wielu, demonostrowanych na teledyskach, zachowań. Klip sam w sobie jest zaś zrealizowany bez zarzutu - ale to, w przypadku Beyonce, już standard.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA