Oglądamy złe filmy: rekin widmo to jeszcze nic. Przy tych tytułach "Szczęki" mogą się schować
Sześciogłowy rekin, megarekin, rekin widmo, sharktopus (tak, hybryda rekina i ośmiornicy), rekiny w tornado - kino kocha eksploatować rekiny. Żadne inne zwierzęta nie mają w X muzie tak przewalone jak one. Szczególnie jeśli mówimy o filmach celowo złych.
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Właściwie czemu rekiny? Według filmów są to najniebezpieczniejsze zwierzęta świata. A przecież jest większa szansa, że zginiecie od porażenia piorunem, niż zostaniecie przez nie zaatakowani. To my jesteśmy w tym wypadku groźnymi drapieżnikami, bo na 100 mln zabijanych przez ludzi rekinów rocznie, przypada jedynie sześć do ośmiu osób zabitych przez rekiny.
Duunnn dunnn… duuuunnnn duun… duuunnnnnnnn dun dun dun dun dun - dobrze poznajecie. To motyw muzyczny ze "Szczęk". Bo właśnie one odpowiadają za nasz irracjonalny strach przed rekinami. Produkcja okazała się takim sukcesem, że twórcy na wszelkie możliwe sposoby zaczęli żerować na jej formule. Próbowali (a nawet wciąż próbują) powtórzyć numer Stevena Spielberga z niedźwiedziami grizli, piraniami, anakondami, aligatorami. Nie udało się. Za to rekiny na stałe rozgościły się w kinie. Szczególnie w tym najniższych lotów.
Rekinado wzorem złych filmów o rekinach
Obecnie stacja Syfy (w Polsce: Sci Fi) specjalizuje się w tanich filmach o rekinach. To dla niej właśnie powstał mockbuster nad mockbusterami. "Rekinado" już przez samą swoją koncepcję stało się kultowe. Jak bowiem można się spodziewać po samym tytule, główną atrakcją jest tu huragan, który przenosi na ląd tysiące wygłodniałych rekinów. Przedziera się przez nie właściciel baru dla surferów. Fin odzyska w ten sposób utracony kontakt z byłą żoną i dziećmi.
Fabuła o rodzinnym pojednaniu brzmi infantylnie? Cóż, filmy o rekinach nie mogą pochwalić się skomplikowanymi fabułami. Są one raczej proste. Można je wręcz nazwać crowdpleasorowymi. Na swój sposób oczywiście. Bo przecież w zakończeniu "Rekinado 2: Drugie ugryzienie" widzimy, jak Fin prosi byłą żonę, aby ponownie za niego wyszła. Pierścionek zaręczynowy ściąga natomiast z dłoni wybranki... wyciągniętej z wnętrza drapieżnej ryby, która ją odgryzła.
Zamiast fabularnych niuansów w tanich filmach o rekinach, dostajemy krwawą atrakcję, za krwawą atrakcją. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie "Rekinado" bez Fina przelatującego z piłą przez rekina, czy gościnnych występów celebrytów pożeranych przez drapieżne ryby. Warto zaznaczyć, że jedno z najbardziej zapadających w pamięć cameo należy do George'a R.R. Martina. W dodatku autor "Gry o tron" zostaje zaatakowany podczas oglądania "Shark Wedding" (rozumiecie żart? Hehe).
Konwencja złych filmów o rekinach
Chociaż w centrum zainteresowań twórców filmów o rekinach (nie tylko tych realizowanych dla Syfy) leży oczywiście konwencja animal attack, produkcje te lubią podszywać się pod inne gatunki. Dlatego "Rekinado" korzysta dodatkowo z formuły produkcji katastroficznych. "Super rekiny kontra więźniarki" to znowu dramat więzienny, w którym grupę więźniarek atakują bagienne rekiny. W dodatku tytuł sygnowany jest nazwiskiem Jima Wynorskiego. Nie zdziwcie się więc, że gra w nim gwiazda porno (Traci Lords), a reżyser rozsmakowuje się w niczym nieuzasadnionych zbliżeniach na mokre biusty swoich bohaterek.
Spójność fabularna i wiarygodność nie ma dla twórców znaczenia. Uciekają oni w uproszczenia i prezentują płaskie postacie, abyśmy zawiesili swoją niewiarę i rozkoszowali się prezentowanym nam krwawym absurdem. Kolejni reżyserzy z uśmiechem na ustach ignorują obowiązujące w rzeczywistości zasady logiki. Myśleliście, że wysłanie bohaterów "Szybkich i wściekłych" w kosmos to była przesada? A co byście powiedzieli na drapieżne ryby, które wyskakują z najbardziej nieoczekiwanych miejsc, jak weneckie kanały ("Rekin w wenecji"), warstwy śniegu ("Snow Shark: Ancient Snow Beast"), czy piaszczysta plaża ("Rekiny z plaży").
Kiedy rekiny to za mało
Biorąc pod uwagę apetyt twórców na coraz bardziej oryginalne (głupie?) eksploatowanie rekinów, nikogo nie powinno dziwić, że same drapieżne ryby im nie wystarczają. Po co się ograniczać, skoro zwierzęta te mogą mutować? Nie tylko stają się coraz większe (seria "Megarekin"), ale też wyrastają im dodatkowe głowy ("Dwu-, Trój-, Pięcio-, Sześciogłowy rekin atakuje"), czy łączy się je z innymi zwierzętami ("Sharktopus"). To wciąż mało atrakcyjne? To niech mierzą się z wilko-orką ("Sharktopus vs. Whalewolf") bądź walczą z olbrzymim radzieckim robotem bojowym ("Megarekin kontra Kolossus").
Te filmy dostarczają frajdy, bo nikt nie rości sobie w nich artystycznych pretensji. To byłoby nie do przeżycia, gdyby osoby odpowiedzialne "Rekina widmo" próbowali z kamienną twarzą zaserwować opowieść o nastolatkach walczących z duchem rekina. Te produkcje są pisane na kolanie i realizowane na szybko. Przecież "Rekin widmo 2" nazywany jest "nieoficjalnym sequelem", bo jego twórcy nie wykonali podstawowego researchu i nie wiedzieli, że jedynka w ogóle istnieje.
Nawet jeśli w tytułach tych pojawiają się (zapomniane) gwiazdy, jak Michael Madsen ("Czas rekinów"), Frankie Muniz ("Rekinado 3: O rybia płetwa"), czy ostatnio Alicia Silverstone ("Rekin"), przerysowane aktorstwo razi niemal równie mocno, co tanie efekty specjalne. Każdy element omawianych produkcji woła o pomstę do nieba, a twórcy nawet tego nie ukrywają. Ba, bylejakość jest ich najpotężniejszym orężem. Dlatego na wszystko, co nam serwują, patrzy się z przymrużeniem oka, a grono fanów złych filmów o rekinach stale się powiększa.
Filmy o rekinach są prawdziwym fenomenem i nie zapowiada się, aby miały zniknąć. I bardzo dobrze. Sam jestem ciekaw, co ich twórcy zaserwują nam w następnej kolejności. Chociaż może się wydawać, że szczyty absurdu osiągnęli już przy okazji "Sharkensteina", czy "Zombie Shark" jestem pewien, że jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. To wszystko był tylko przedsmak i szczęki dopiero nam opadną.