"Batman" poradził sobie fenomenalnie w trakcie swojego pierwszego tygodnia na HBO Max. W połączeniu z olbrzymimi problemami platformy Netflix po ostatnim raporcie kwartalnym doprowadziło to do poważnych rozmów na temat dotychczasowej strategii Warner Bros. Discovery. Jeszcze niedawno HBO Max miało otrzymać na wyłączność takie filmy jak "Batgirl". Nowi szefowie połączonej korporacji mają jednak wątpliwości, czy to dobra droga.
Dawno nie było tak ciekawie na rynku VOD jak w ostatnich tygodniach. Netflix po raz pierwszy od ponad dekady stracił więcej subskrybentów, niż zyskał, a konkurujące z nim HBO Max w tym samym czasie dołożyło 3 mln klientów. Pozornie niewielki spadek w postaci 200 tys. osób okazał się brzemienny w skutkach dla platformy i kosztował ją kolejne 54 mld dol. na kapitalizacji rynkowej. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy ta strata wzrasta zresztą aż do 200 mld dol., a to rzuca poważny cień na bezpieczeństwo i pierwszeństwo inwestowania w streaming.
Tymczasem od zeszłego poniedziałku na HBO Max dzieli i rządzi "Batman". Nowa produkcja, która świetne wyniki osiągała też w kinach, pierwszego dnia została obejrzana za pomocą Smart TV w 720 tys. gospodarstw domowych w USA. Jak podaje portal Deadline, w ciągu tygodnia ta liczba wzrosła do 4,1 mln. Lepszy wynik na HBO Max osiągnął do tej pory tylko "Mortal Kombat" z 4,3 mln gospodarstw domowych. A przecież tamten film jednocześnie debiutował w kinach i na VOD. "Batman" dał więc do myślenia szefom Warner Bros. Discovery.
Batman miażdży w kinach i na HBO Max. To po co właściwie ograniczać szanse "Batgirl"?
Według informacji Matthew Belloniego, piszącego dla portalu Puck, który znany jest z zakulisowych kontaktów w wytwórni Warner Bros., właśnie takie myśli krążą teraz po głowach Toby'ego Emmericha i członków jego zespołu. Nie brak głosów, że kinowy prestiż, świetne recenzje i finansowy sukces "Batmana" wydatnie przyczyniły się do jego obecnych liczb w streamingu. Za czasów poprzedniego prezesa WarnerMedia, Jasona Kilara, promowanie HBO Max było absolutnym priorytetem. Dlatego firma spróbowała zachęcić do zakładania tam kont za pomocą równoczesnej premiery w kinach i na VOD oraz zapowiedzi dużych filmów na wyłączność dla HBO Max.
Jedną z takich produkcji miała być właśnie "Batgirl". Budżet tego tytułu kręci się wokół 70 mln dol., a fabuła opowiada o bohaterce znanej szerszej publiczności, lecz słabo przetestowanej. Wcześniej argumentowano, że wysyłanie "Batgirl" do kina wiąże się ze sporym ryzykiem. Teraz u Warner Bros. Discovery i jego szefa Davida Zaslava dominuje inne spojrzenie.
Kina powoli wracają do normy, choć o osiągnięciu takich zysków jak w 2019 roku nie może być jeszcze mowy. Akurat dla produkcji superbohaterskich są zaś szczególnie łaskawe. Czemu nie dać "Batgirl" zarobić kilkudziesięciu, może nawet stu milionów dolarów w kinach, a dopiero potem oddelegować film HBO Max? Użytkownicy VOD ewidentnie nie mają problemu z poczekaniem tych 45 dni na kinowy hit, zresztą pełnometrażowe produkcje obecne tylko w streamingu coraz częściej kojarzą się z niską jakością.
Posłanie "Batgirl" na duże ekrany wymagałoby inwestycji dodatkowych środków w CGI, muzykę i marketing, ale ta transakcja ma szansę się spłacić.
Otwartym pozostaje pytanie, jak na podobną zmianę strategii zareagowałyby osoby odpowiedzialne za HBO Max. Dla nich to siłą rzeczy negatywna wiadomość. Trudno rywalizować z Netfliksem, jeżeli nawet bez podobnych ubytków ma się od kilkunastu do kilkudziesięciu nowości mniej miesięcznie. Jeżeli wierzyć jednak ostatnim doniesieniom, w Warner Bros. Discovery nie brak osób decyzyjnych gotowych podjąć to ryzyko i zmienić obecną strategię (choć żadnej oficjalnej decyzji jeszcze nie podjęto). Pozostałe duże wytwórnie też dają w ostatnim czasie sygnały, że odzyskują wiarę w dystrybucję kinową. Słowem: robi się tutaj coraz ciekawiej.
"Batmana" obejrzycie już w HBO Max.