REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Body positive to wymówka dla grubasów? Dietetyczka tłumaczy, dlaczego takie słowa są szkodliwe

Ruch body positive choć ma wiele lat, nie przestaje być o nim głośno. Dyskusja o ciałopozytywności wciąż jest bardzo gorąca i wraca do przestrzeni publicznej w różnych konfiguracjach. Niedawno wywołał ją kontrowersyjny dziennikarz radiowej Trójki - Łukasz Ciechański. Podkreślił m.in. że ten ruch jest "rakiem naszych czasów", nie szczędząc przy tym mocnych słów kobietom. Według niego idea body positive została wypaczona i stała się usprawiedliwieniem dla tych, którzy o siebie nie dbają. Jego słowa zostały szeroko skomentowane zarówno przez osoby, które zmagają się z otyłością, czy nadwagą, jak i entuzjastów wspomnianego ruchu. Czy rzeczywiście jest tak, jak podkreśla dziennikarz? Zapytałam o to dietetyczkę, Patrycję Stranc.

21.12.2022
14:10
Body positive
REKLAMA

Ruch body positive powstał wiele lat temu, bo w latach 60. XX wieku. Wtedy to właśnie osoby z nadwagą zaczęły protestować przeciwko potępianiu otyłych, grubych. Ci, którzy tego doświadczali, podkreślali, że osoby otyłe spotykają się z nienawiścią oraz są dyskryminowane. Natomiast ich dręczenie ma na nie negatywny wpływ, gdyż wywieranie presji bycia szczupłym i piętnowanie nadwagi prowadzi do zaburzeń na tle psychicznym. Z kolei wiele lat później, bo w 1996 roku z inicjatywy cierpiącej na zaburzenia odżywiania, pisarki Connie Sobczak oraz psychoterapeutki Elizabeth Scott została założona strona internetowa The Body Positive.

REKLAMA

Body positive wypaczone? Tak uważa radiowy dziennikarz, Łukasz Ciechański.

Kobiety połączyły siły, tworząc ruch, w którym najważniejsza jest akceptacja samej, samego siebie, swoich niedoskonałości czy dodatkowych kilogramów. Na przestrzeni lat powstało mnóstwo kampanii promujących ten ruch, angażując rzesze gwiazd, czy inluencerek, podkreślających, że warto akceptować siebie, takim jakim się jest i nie dążyć za wszelką cenę do bycia idealnym, idealną, co nie znaczy oczywiście, że nie trzeba o siebie dbać. Sam ruch znalazł zarówno tyle samo fanów, co przeciwników. Od lat trwają dyskusję, czy aby body positive nie jest przyzwoleniem na bycie otyłym.

Niedawno swoje zdanie na ten temat głośno wyraził dziennikarz radiowej Trójki - Łukasz Ciechański. Opublikował mocne wideo w mediach społecznościowych. Jego zdaniem pierwotna idea ruchu została wypaczona, stając się usprawiedliwieniem dla osób, które mają nadwagę na własne życzenie i nic z tym nie robią. Sam zainteresowany przyznał, że on również mierzy się z dodatkowymi kilogramami oraz efektem jo-jo.

Mam 20 kilo nadwagi, dlatego, że jestem idiotą. Jestem głupi. Sam to sobie zrobiłem. Browary, pizzunia. Jestem królem efektu jojo. Raz dwadzieścia do przodu, raz trzydzieści w dół w ciągu roku. Ja to sobie sam zrobiłem, ale jakie jest twoje wytłumaczenie? - pyta Ciechański w swoich mediach społecznościowych. W jego wypowiedzi nie brakuje pogardliwych określeń w stosunku do zwłaszcza otyłych kobiet, które jego zdaniem "przytuliły" sobie ten ruch, nie patrząc na jego wcześniejsze założenia.

Leniwe, ulane świnie wzięły to sobie przytuliły i znajdują w ten sposób wymówkę żeby być grubym. Co więcej, znajdują wymówkę żeby nic z tym nie robić i żeby jeszcze mówić innym, że tak jest okej. Tak nie jest okej. Nikt mi nie powie, że bycie grubym jest zajeb****" - podkreślał Ciechański w swoim wywodzie, dodając: Jak kochasz swoje ciało to zacznij coś robić, żeby było zdrowe, a nie trzymasz je w stanie choroby i jeszcze się tym chwalisz, i jeszcze mówisz innym, że tak jest świetnie. To jest jakaś paranoja. Same to sobie zrobiłyście -tak odniósł się Ciechański do kobiet.

Gorąca dyskusja w sieci odnośnie słów Ciechańskiego

Dziennikarz zaznaczył, że koncepcja body positive została wypaczona, gdyż powinna być stosowana wyłącznie wobec osób cierpiących na zaburzenia odżywiania. Jego słowa w ciągu ostatnich kilku dni były szeroko komentowane. Jedni przyznawali mu rację, podkreślając, że choć dosadnie, to powiedział prawdę, drudzy, że Ciechański zresztą nie pierwszy raz jest chamski w swoich wypowiedziach, bezduszny i zwyczajnie brakuje mu kultury osobistej. Maja Staśko przyznała, że wypowiedź Ciechańskiego jest stygmatyzująca, obrzydliwa i pozbawiona szacunku.

O tym, jak nośny i dyskusyjny jest to temat, widać w komentarzach na profilu Karoliny Korwin-Piotrowskiej, która również odniosła się do wypowiedzi Ciechańskiego. Dziennikarka uważa, że Ciechański powinien zamilczeć. Pod postem Korwin-Piotrowskiej internauci wyrazili swoje zdanie i widać, jak bardzo ten temat oraz wypowiedź Ciechańskiego dzieli ludzi. A jak do kontrowersyjnego wideo dziennikarza podchodzą dietetycy? Zapytałam o to dietetyczkę Patrycję Stranc, która sama borykała się z zaburzeniami odżywiania. Stanc, która specjalizuje się w BED - czyli zaburzeniach z napadami objadania się.

Takie opinie, osoby otyłe słyszą bardzo często. Zresztą ludzie zmagający się z problemami wagi, mają tak skonstruowany dialog wewnętrzny, iż same potrafią też wyrządzić sobie równie wielką krzywdę. Jeśli chodzi o komentarz Łukasza Ciechańskiego, to on sam nazywa się królem jo-jo. Ja nie biorę rad od osób, które nie były, tam gdzie ja i nie idą w kierunku, w którym ja chcę pójść. Więc jeśli ja nie chce być mistrzynią jo-jo, to nie powinnam brać pod uwagę opinii tego pana. On sam podkreśla, że zmaga z problemem grubości. Potrafi chudnąć, lecz nie jest w stanie utrzymać chudnięcia, co też może wskazywać na to, że jest ofiarą kultury diet. One go łamią, z kolei on nie potrafi zaadaptować ich do swojego życia codziennego. Stąd może właśnie pojawia się ta frustracja, żeby tak osądzać i oceniać grube osoby

zauważa Patrycja Stranc.

Dietetyczka podkreśla, że na niektóre osoby zmagające się z otyłością czy nadwagą, może zadziałać taka brutalna szczerość. Jednak wszystko zależy od indywidualnego podejścia danej osoby do tematu odchudzania. Sama idea ruchu body positive podoba się Patrycji Stranc i nie jest w żaden sposób jej zdaniem wypaczona. Podoba mi się idea, aby zmienić nastawienie do swojego ciała, swojej relacji z jedzeniem, ruchem, z niedoskonałościami. To pomaga nam najzwyczajniej w świecie akceptować rzeczywistość i to, co się teraz z nami wydarzyło w efekcie objadania się. Możemy to zaakceptować, wyciągnąć wnioski, a później zacząć to zmieniać. Natomiast jeśli nie akceptujemy tej grubości, swojego ciała, to tkwimy w oporze, w walce z samym sobą, co nie przynosi efektów - tłumaczy.

Za każdą otyłą osobą kryje się inna historia

Dietetyczka zwraca również uwagę na to, aby pamiętać, że za każdym człowiekiem z nadwagą czy otyłością, kryje się oddzielna historia.

Trzeba uważać, aby nie internalizować opinii osób, które może nie miały takich problemów z ciałem, czy jedzeniem, więc nie mają pojęcia, co tak naprawdę kryje się za tą grubością. A warto pamiętać, że kryje się za nią człowiek, jakaś historia. Łatwo jest ocenić czyjś wygląd zewnętrzny. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że trzeba dużo przepracować w głowie, aby te wewnętrzne zasoby zasilać i żeby po prostu uodpornić się na przykre komentarze, gdyż nie oszukujmy się, one będą się pojawiać. To nie jest tak, że jest taki ruch jak body positive i nagle wszyscy będą przyjemnie nastawieni do grubości, do osób, które nie są dla innych atrakcyjne estetycznie. Więc tak jak już wspominałam, trzeba zbudować taką odporność wewnętrzną, aby sobie poradzić z przykrymi komentarzami. Tym bardziej, że taka osoba w środku może mieć dialog wewnętrzny, który tak samo ją obraża, jakby to słyszała z zewnątrz. Nikt tak bardzo nie może nas obrazić, jak my sami. Zwłaszcza, jak mamy perfekcjonistyczne podejście do wszystkiego i porównujemy się do swojego niedoścignionego ideału

zauważa Stranc.

W głośnym wideo odnośnie body postive Łukasz Ciechański podkreślił, że osoby z nadwagą jedzą mało i zdrowo, ale na pokaz. Jego teoria jest taka, że gdy przychodzą do domu, objadają się niezdrowym jedzeniem. Zdaniem dietetyczki, grube osoby są non stop oceniane za to, co jedzą przy innych. Jak zauważa Patrycja Stanc, w całej tej sytuacji są podwójne standardy, gdyż szczupła osoba zajadająca się hamburgerem nie jest w żaden sposób odbierana negatywnie.

Patrycja Stranc, sama na co dzień zajmująca się tematyką odżywiania, nie spotkała się z osobami, które usprawiedliwiają się ruchem body positive, jednocześnie nic ze sobą nie robiąc i tkwiąc w lenistwie. Ja się nie spotkałam z osobami, które chwalą się zaletami bycia grubym i mają problemy z wagą. Nie widziałam też, żeby instagramowe konta promowały takie treści, żeby zachęcić kogokolwiek do bycia grubym. Chodzi o to, żeby zachęcić do bycia w zgodzie ze sobą, do dążenia dobrej relacji z ciałem, ale też nie porównywania się z nikim i nieścigania się z nieosiągalnymi dla nas ideałami - wyjaśnia.

Ruch body positive jest szkodliwy dla ludzi z nadwagą?

Co ciekawe, niedługo po naszej rozmowie Patycja Stranc opublikowała na instagramowym stories ankietę odnośnie wspomnianego ruchu. Padły w niej takie pytania jak m.in. "czy ruch body positive motywuje cię do lenistwa" i "czy jest szkodliwy dla ludzi z nadwagą". Jeśli chodzi o odpowiedź na pierwsze pytanie, tylko 11 procent odpowiedziało tak, natomiast 89 procent osób powiedziało - nie. W przypadku drugiego pytania dotyczącego o szkodliwość ruchu dla ludzi z nadwagą, 25 procent osób odpowiedziało, że tak, jest szkodliwy, natomiast 75 procent, że nie jest.

REKLAMA
Ankieta na instagramowym profilu Patrycji Stanc

W ankiecie pało też pytanie, "czy bardziej do odchudzania może motywować 'szczera prawda" o byciu grubym". W tym przypadku 29 procent było na tak, z kolei 71 procent na nie. Może warto w całej dyskusji o ruchu body positive, jego założeń, słuszności bądź głosów, że jest szkodliwy, wykazywać się po prostu większą empatią i zrozumieniem, w stosunku do osób, które zmagają się z nadwaga i nie wrzucać ich wszystkich do jednego wora, nazywając, "ulanymi, grubymi świniami". Takie słowa pokazują nie tylko wulgarność i chamstwo, ale również brak szacunku do innych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA