REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy
  3. Seriale

"Brokat" błyszczy i zachwyca wizualnie. Jak wypadł polski serial Netfliksa?

Błyszczy się, lśni i jest piękny. Serialowy "Brokat" jest wizualną perełką. Gorzej jest jednak z opowiedzianą na ekranie historią o trzech kobietach, będących seksworkerkami lat 70. Ta nie jest tak wciągająca, jak wizualna strona serialu.

15.12.2022
12:41
"Brokat"
REKLAMA

"Brokat", którego autorką scenariusza jest Aleksandra Chmielewska trafił na Netfliksa. To dziesięcioodcinkowa opowieść o trzech kobietach, które wykonują najstarszy zawód świata. Świadcząc usługi seksualne, pragną nie tylko niezależności finansowej w ciężkich czasach - w serialu akcja dzieje się w 1976 roku w Sopocie, ale też wolności i miłości.

REKLAMA

"Brokat" to opowieść o seksie, wolności i niezależności.

Widzowie szybko poznają trzy główne bohaterki: Helenę (Magdalena Popławska), która jest najstarsza z wszystkich trzech kobiet. Swoje lata już spędziła w seksualnej branży i nie może narzekać na brak pieniędzy. Widać to chociażby po jej pięknie urządzonym mieszkaniu czy ubraniach. Helena wciąż jednak pracuje jako prostytutka, wikłając się też we współpracę z SB. Z kolei Pola (Wiktoria Filus) traci koncesję na swój biznes, czyli sprzedaż szamponów. Kobieta nie poddaje się i wciąż pragnie więcej, nie chcą być tylko pożądaną przez facetów pięknością. Najmłodsza Marysia (Matylda Giegżno) jest studentką, usiłującą jakoś utrzymać się na studiach. Lubi dobrą zabawę i intensywnie przeżywać życie. Jednocześnie na ekranie powoli pokazane są nadchodzące społecznie zmiany. Premier Piotr Jaroszewicz chce ogłosić ogromne podwyżki cen, a na ulicach polskich miast ludzie będą strajkować przeciwko komunistycznej władzy.

 class="wp-image-2180545"
"Brokat"

Trzeba przyznać, że pomysł na stworzenie historii o seksworkerkach lat 70. jest bardzo dobry i . Choć na przestrzeni lat powstało mnóstwo filmów i seriali o czasach PRL, to takiej fabuły jeszcze nie było. Scenarzystka Anna Chmielewska tłumaczyła, że zainspirowała się postacią  Anny Dobrowolskiej, historyczki, zajmującej się m.in. prostytucją i pracą seksualną w PRL. Jak się okazuje, w tamtych czasach praca seksualna była jednym z nielicznych sposobów na uzyskanie niezależności finansowej.

Niestety, serial nie wciąga

Na ekranie historia trzech kobiet reżyserowana naprzemiennie przez Marka Lechkiego, Annę Kazejak, Julię Kolberger i Rafała Skalskiego nie maluje się tak barwnie i nie wciąga. Dialogi bywają banalne i niekiedy strasznie czerstwe, humor gdzieniegdzie trąci myszką, a sposób opowiedzenia fascynującej historii trzech mieszkanek Sopotu jest zupełnie bez polotu. Choć aktorsko jest bardzo dobrze. Magdalena Popławska w roli Heleny wręcz magnetyzuje. Świetnie radzą sobie też jej młodsze koleżanki aktorki - Wiktoria Filus i Matylda Giegżno oraz starzy wyjadacze i wyjadaczki jak m.in. Łukasz Simlat, Katarzyna Warnke oraz Dorota Landowska.

O ile sama historia nie porywa, to wizualny aspekt już tak. Czapki z głów i fanfary należą się autorowi zdjęć Pawłowi Flisowi, ale też Anecie Brzozowskiej i Katarzynie Jędrzejczyk za charakteryzację i scenografię. Kadry są wprost przepiękne. Całość kręcona była na Pomorzu, a mnóstwo zdjęć powstało w samym Trójmieście, gdzie nie brakuje architektonicznych perełek i wnętrz rodem z PRL. Do tego uspokajający szum morza i słoneczne, piękne plaże Półwyspu Helskiego. Niesamowite są również kolory w "Brokacie": żywe i intensywne. Tytułowy brokat pojawia się dosłownie, gdyż znajduje się zarówno w makijażach bohaterek, jak i kostiumach postaci, ale też w przenośni, bo przecież brokatem niejako obsypane jest życie kobiet. Czy szczęśliwe? Trzeba zobaczyć serial. Natomiast przez uprawianie seksu za pieniądze, stać je na dobre życie i świetne ubrania. Tutaj ukłon w stronę Agaty Culak, która zadbała o doskonałe stylizacje w serialu.

REKLAMA

"Brokat" jest zmysłowy, nie wulgarny.

W "Brokacie" nie brakuje również seksu i nagości. Mimo śmiałych scen, jak na przykład seks w trójkącie, łóżkowe ujęcia pokazane są zmysłowo i w żaden sposób nie wulgarnie. Absolutnie nie jest to estetyka "365 dni" i bardzo dobrze. W ogóle słowo zmysłowość jest trafnym określeniem, które pasuje do każdego odcinka "Brokatu". Niemal każdy gest, spojrzenie, dotyk jest po prostu zmysłowe. Twórcom dobrze wyszło też bawienie się obrazem i dźwiękiem. Psychodeliczne ujęcie, gdzie bohaterowie są na haju, jest mocne i intensywne, mieniące się ferią barw. Niektóre sceny są też mocno teledyskowe i niekiedy ogląda się je tak, jakby serial był jednym wielkim klipem. A skoro mowa o muzyce, nie brakuje też szlagierów tamtych lat, jak m.in. "Czas relaksu" Andrzeja i Elizy. Mimo wielu plusów serialu, mam jednak wątpliwości, czy sama wizualna strona może przyciągnąć ludzi do obejrzenia "Brokatu". Gdyby historia opowiedziana na ekranie "miała to coś", byłaby z pewnością piękną klamrą dopełniającą fantastyczną estetykę polskiej produkcji.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA