Seriale codzienne w Polsce kojarzą się nader często z wyrobnictwem, niską jakością i telewizyjnymi tasiemcami, które nie chcą umrzeć. Produkcje takie jak "Klan", "M jak miłość" czy "Korona królów" mają swoją widownię (często liczną), ale ich poziom oscyluje często na granicy chałtury. "Bunt!" od serwisu Player i stacji TVN chce uniknąć podobnego losu i ma na to naprawdę spore szanse.
Player na początku 2022 roku jest bardzo aktywny na rynku polskiego streamingu. W ciągu kilku tygodni na platformie zadebiutowały trzy nowe seriale: "Kontrola", "Behawiorysta", a teraz również "Bunt!". Ta ostatnia produkcja odróżnia się jednak od tytułów przeważnie omawianych na Rozrywka.Blog. Wszystko dlatego, że mowa o serialu codziennym, nadawanym od poniedziałku do piątku.
Podobne produkcje przeważnie kojarzą się widzom z telenowelami pokroju "Klanu", "M jak miłość" czy święcącej kilka lat temu triumfy "Korony królów" lub paradokumentalnymi tytułami TVN-u takimi jak "Szkoła" czy "Szpital". "Bunt!" ma się znacząco odróżniać od przykładów z obu kategorii. Założenie na nową produkcję Player.pl było diametralnie inne. Miało być młodzieżowo, świeżo i nie tak sztucznie. Twórcom zależało też na znacznie ciekawszej formie wizualnej, która nie polegałaby na ciągłym kręceniu rozmów bohaterów w zamkniętych pomieszczeniach.
"Bunt!" opowiada o nastolatkach z ośrodka dla trudnej młodzieży i ich wychowawcach.
Pierwszy odcinek serialu (mający dzisiaj premierę na TVN-ie i Player.pl) koncentruje się przede wszystkim na przedstawieniu najważniejszych bohaterów. To w większości młodzi i poszukujący siebie nastolatkowie, którzy z różnych powodów trafiają do ośrodka wychowawczego zarządzanego przez apodyktyczną dyrektorkę. Na pierwszy plan wychodzą tu przede wszystkim dwie dziewczyny i jeden chłopak.
Grana przez Natalię Jędruś Róża to najnowsza z podopiecznych placówki. Zbuntowana nastolatka pozornie przybywa tam z powodu swojego coraz gorszego zachowania, ale zdaje się mieć jakiś dodatkowy motyw stojący za jej pojawieniu się w tym konkretnym miejscu. Nina (Małgorzata Majerska) to z kolei wokalistka miejscowego zespołu, którą przygniatają nakładane kolejno przez dyrekcję zasady. Swoją rolę do odegrania ma też pozornie wyluzowany, ale w rzeczywistości bardzo wrażliwy, Kajetan (w tej roli Maciej Kucharski).
Przynajmniej na razie tylko na marginesie głównego wątku przejawia się Tomasz Wilk, czyli były szef ośrodka grany przez największą gwiazdę serialu - Jana Wieczorkowskiego. Sekwencja otwierająca serial należy w całości do tego aktora, który w pełni poważnie obrazuje dramatyzm sytuacji, jakiej w serialach codziennych przeważnie nie widzimy. Po pewnym tragicznym wydarzeniu mężczyzna wycofuje się z życia publicznego i para się tylko pracą fizyczną. Z zapowiedzi kolejnych epizodów wiemy już jednak, że bunt młodzieży zaprowadzi Wilka z powrotem do dawnego miejsca zatrudnienia.
Player i TVN wyraźnie chciały nowej jakości w swoim segmencie seriali codziennych. "Bunt!" zapowiada się na świeże otwarcie.
Nadal nie brakuje tutaj oczywiście cech typowych dla tego gatunku. Pojedyncze epizody są krótkie, akcja pędzi bez zatrzymywania się, a melodramatyzm i emocje bohaterów szybko osiągają wysoki pułap. Strona wizualna, aktorstwo i tematyka wydają się jednak dalece odbiegać od tego, do czego przyzwyczaiły nas "Klan", "Na wspólnej" czy "Barwy szczęścia". Twórcom produkcji bardzo zależało na odejściu od zaprezentowanych tam schematów:
Chodziło nam o to, żeby wyjść z gatunkowej sztampy. "Bunt!" jest formalnie serialem codziennym, co widać po całej kampanii promocyjnej. Mam wrażenie, że bezsensownym marnowaniem energii byłoby robienie kolejnego serialu tego typu, w trakcie którego bohaterowie rozmawiają o tym, co kupili na obiad.
- podkreślił reżyser Darek Twaróg.
Założycielski pomysł naszej produkcji właściwie definiuje wszystko. Mamy tu grupę młodych ludzi poszukujących własnej tożsamości. Chcących ciepła i miłości. Miałem duże obawy, czy znajdę w sobie buntownika i małolata. Rozwiały się jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po pierwszym spotkaniu z ekipą. Ta załoga ma taką energię, która powodu totalny reset umysłu z powrotem do momentu, gdy każdy z nas miał po 18 lat
Na podstawie pojedynczego odcinka (premiera 31 stycznia o 18:25 w telewizji i na VOD) trudno oczywiście oceniać potencjał serialu zaplanowanego na długie tygodnie nadawania. Widać natomiast, że wewnątrz tej pozornie prostej opowieści kryje się znacznie głębsza i bardziej rozbudowana historia. Sami aktorzy też mogli mieć zresztą pewne wątpliwości z podjęciem podobnego wyzwania, bo doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak praca nad serialami codziennymi zazwyczaj wygląda. Grająca Ninę Małgorzata Majerska miała już średnie doświadczenia z innego tytułu nadawanego w identycznym formacie. Tutaj natrafiła jednak na zupełnie inną dbałością o szczegóły, co też daje nadzieję na naprawdę udany serial również w dłużej perspektywie: