„Czarnobyl 1986” jest kiepski, więc podrzucamy wam 8 lepszych tytułów o katastrofie w elektrowni
„Czarnobyl 1986” triumfuje na pierwszym miejscu listy „TOP 10” na Netflix Polska, jest to jednak obraz – delikatnie pisząc – daleki od doskonałości. Dziś przyjrzymy się innym (moim zdaniem: lepszym i ciekawszym) filmom i serialom związanym z katastrofą w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.
„Czarnobyl 1986”, choć bardzo chętnie oglądany przez polskich subskrybentów platformy Netflix, spotkał się z surową krytyką widzów i dziennikarzy. Szerzej o przywarach filmu Daniła Kozłowskiego pisał w swojej recenzji Tomasz Gardziński, tymczasem w niniejszym tekście skupimy się na innych produkcjach fabularnie powiązanych z katastrofą czarnobylską. Przywołamy kilka tytułów filmów i seriali (spokojnie, również tych mniej oczywistych), które – choć niepozbawione wad – są produkcjami znacznie bardziej godnymi uwagi. Rzućmy okiem.
Najlepsze filmy i seriale o Czarnobylu
Znieważona ziemia
W głównych rolach tego ukraińskiego dramatu wystąpili m.in. Olga Kurylenko i Anrzej Chyra. Mieszkańcy Prypeci przygotowują się do pochodu 1 maja, mały Walery sadzi drzewo wraz ze swym ojcem, fizykiem, a Ania i Piotr świętują celebrują właśnie swoje wesele. Wnet: katastrofa, ewakuacja. Dekadę później Ania jest pilotem francuskojęzycznych wycieczek, która regularnie odwiedza miasto-widmo Prypeć, a Walery poszukuje w nim swojego zaginionego ojca. Recenzenci docenili obraz dawnych mieszkańców miasta, którzy nie potrafią odbudować swojego życia w innym miejscu. Niektóre sceny zostały sfilmowane w strefie wykluczenia w Czarnobylu pod ścisłym nadzorem ukraińskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Czarnobyl: Strefa wykluczenia
Science fiction, horror, dramat, thriller i kino akcji w jednym. Bohaterami tego rosyjskiego serialu jest piątka przyjaciół – ruszają oni w pościg za mężczyzną, który okradł jednego z nich z ośmiu milionów rubli. Ślad prowadzi do Prypeci i, rzecz jasna, zniszczonej elektrowni atomowej. Na miejscu protagoniści wpadają w... pętlę czasu, która przenosi ich do Czarnobyla na kilka godzin przed katastrofą. Bohaterowie starają się nie dopuścić do tragedii. Produkcja doczekała się dotychczas 3. sezonów i jest chwalona za rosnące tempo, wciągającą fabułę i brak zbędnych wątków czy jakichkolwiek fillerów.
W sobotę
Tak się złożyło, że wybuch reaktora w Czarnobylu ma miejsce w wolną sobotę. Walerij i jego narzeczona należą do nielicznych, którzy zdają sobie sprawę z zagrożenia i wiedzą, że katastrofa pociągnie za sobą znacznie więcej konsekwencji, niż początkowo się wydaje. Para chce uciekać przed niebezpieczeństwem, a wszyscy dookoła miło spędzają wolny dzień, korzystając z pięknej pogody. Wypełniać rozkazy, czy siać panikę i ratować ludzi? To nieco surrealstyczna historia o metawymiarze katastrofy – o konformizmie, systemie i kilku innych wątkach, które można odczytać znacznie szerzej.
Ćmy
Bardzo nierówny miniserial, chwalony za dawkę emocjonalną i część rozwiązań realizacyjnych, ale krytykowany m.in. za niekonsekwentne podejście do realizmu. Całość sumarycznie trwa 3 godziny i 20 minut i opowiada o siedemnastoletniej uczennicy Ali i nieznacznie starszym od niej żołnierzu. Bohaterowie spotykają się w oszalałej po katastrofie rzeczywistości: Ala straciła rodzinę, a Paweł przyjął śmiertelną dawkę promieniowania, ratując kolegę. Młodzi mogą liczyć wyłącznie na siebie.
Czarnobyl. Reaktor strachu
Okej, czas na nieco mniej poważną propozycję dla tych, którzy poszukują związanej z Czarnobylem produkcji o lżejszym tonie. Zadanie tego filmu jest proste: zagwarantować rozrywkę wystraszyć. Ostatecznie całość wypada lepiej jako... komedia, ale przy odpowiednim podejściu zapewnia masę niezobowiązującej frajdy. Zarys fabuły prezentuje się następująco: sześcioro młodych ludzi wynajmuje przewodnika, a ten – mimo surowych zakazów – zabiera ich do owianego tajemnicą miasta-widma. Tam zaczyna się zabawa.
Serce Czarnobyla
To taki mały wyjątek od reguły (miałem skupić się na produkcjach fabularnych), ale doszedłem do wniosku, że w kontekście Czarnobyla warto zaproponować choć jeden film dokumentalny. Wybrałem ten nagrodzony Oscarem w 2004 roku: opowiada on historię dzieci cierpiących na choroby układu krążenia, czyli następstwo katastrofy z 1986 roku. Znakomite ujęcie tematu chorób popromiennych, którego seans zajmuje niecałe 40 minut.
Aurora
Wyciskacz łez, który nie gra na emocjach tanimi chwytami: opowieść o małej dziewczynce z domu dziecka, która marzy, by zostać baletnicą. Podczas incydentu w Czarnobylu bohaterka otrzymuje ogromną dawkę promieniowania. Jej jedyną szansą jest podróż do USA i skorzystanie z bardzo kosztownego zabiegu i leczenia w jednym z najlepszych amerykańskich szpitali. Gdy wydaje się, że cała nadzieja jest już stracona, Aurora przypadkowo spotyka słynnego tancerza, leczącego się z uzależnienia od narkotyków Nika Astakhova. Bohaterowie odmieniają swoje życia. Dosłownie.
Czarnobyl
Na zakończenie: oczywistość, ale skoro już rozmawiamy o najciekawszych związanych z Czarnobylem produkcjach, to nie wypada pominąć tej prawdopodobnie najlepszej (i w ogóle: jednego z najlepiej ocenianych miniseriali HBO). Rozwodzić się nie ma sensu, bo pisaliśmy już wiele: zarówno tekst oceniający, jak i porównanie wydarzeń serialowych do rzeczywistości. Jeśli jednak jakimś cudem pominęliście to cudowne dziecko kooperacji HBO i Sky, to czym prędzej wbijajcie na HBO GO i nadrabiajcie tę perełkę, którą w 2019 roku zachwycali się dosłownie wszyscy.